Zakład pogrzebowy Frank E. Campbell udostępnia wgląd w swoją słynną działalność, która przez dziesięciolecia owiana była tajemnicą.
Według danych Campbell, położony na Upper East Side na Manhattanie, od ponad 100 lat jest zakładem pogrzebowym, do którego udają się osobistości publiczne i gwiazdy. New York Times.
Lista nazwisk jest długa, ale zawiera m.in. John Lennon, Iwana Trump, Judyta Garland, Jacqueline Kennedy Onassis, Heath Ledger i Znany DUŻY.
Firma została założona przez pioniera Franka Ellisa Campbella, który otworzył swój pierwszy salon w 1898 r. na West 23rd Street, według gazety. Przez następne dwie i pół dekady stał się znanym zakładem pogrzebowym.
William Villanova, który od 2018 r. pełni funkcję prezesa Frank E. Campbell, powiedział: Czasy że „prywatność jest naszym standardem”, ale to nie powstrzymuje ludzi przed próbami zajrzenia do środka i zobaczenia, co się dzieje.
„Widzieliśmy ich ukrywających się w samochodach, za samochodami, za drzewami. Wszystko, żeby tylko rzucić okiem” – powiedział Villanova, 54 lata.
Oprócz licznych garniturów do oglądania, w ośrodku można również zabalsamować bliskich — ale obszar ten był dla nich niedostępny. Czasy.
Autor: Rowland Scherman/Getty
Chociaż Villanova odmówił podania szczegółów, powiedział: Czasy że ich usługi mogą kosztować od 10 000 do 50 000 dolarów, ale że poza tym „nie widać końca”.
„Pieniądze to to, co ktoś płaci” – zauważył. „Nasz biznes opiera się na wartości”.
Nie przegap żadnej historii — zapisz się na Bezpłatny codzienny newsletter PEOPLE aby być na bieżąco z tym, co PEOPLE ma do zaoferowania – od wiadomości o celebrytach po fascynujące historie ludzkie.
Chociaż dom pogrzebowy zyskał sobie renomę m.in. dzięki gwarantowanej dyskrecji, Villanova zgodził się podzielić jedną historią dotyczącą pogrzebu Garlanda.
„Kobieta, która niedawno odwiedziła Campbell, opowiedziała mi historię o pogrzebie Judy Garland, której nigdy wcześniej nie słyszałem” – powiedział gazecie. „Powiedziała, że jej ojciec mieszkał w jednym z domów szeregowych obok i tego dnia otworzył okna i usiadł przy pianinie, aby zagrać tłumom „Over the Rainbow”.
„Myślę, że było idealnie” – dodał. „Ponieważ pomagał im przeżywać żałobę”.
Desiree Navarro/WireImage
Jedno jest pewne, bez względu na reputację Villanova powiedział, że w Cambell „nie osądzamy zmarłych”.
„Czy jesteśmy świadomi tego, co dzieje się z niektórymi klientami poza mediami? Oczywiście, że tak” – powiedział Villanova. „Ale każdy ma prawo do żałoby i opłakiwania”.