Nowojorski sędzia orzekł, że wyrok skazujący Donalda Trumpa za ciche pieniądze jest słuszny, odrzucając argument prezydenta-elekta, że powinien on zostać oddalony w następstwie przełomowego orzeczenia Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych w sprawie immunitetu.
W lipcu sąd najwyższy orzekł, że prezydenci mają szeroki immunitet przed ściganiem karnym za „oficjalne działania” podjęte w trakcie sprawowania urzędu.
Jednak w poniedziałek sędzia z Manhattanu Juan Merchan, który wiosną ubiegłego roku przewodniczył procesowi Trumpa, stanął po stronie prokuratorów, twierdząc, że wyroki skazujące za 34 przestępstwa opierały się na „nieoficjalnym postępowaniu”.
Decyzja podtrzymuje historyczne przekonanie Trumpa, które, jeśli zostanie podtrzymane, uczyniłoby Trumpa pierwszym przestępcą pełniącym służbę w Białym Domu.
W swoim 41-stronicowym orzeczeniu sędzia Merchan odrzucił argument Trumpa, jakoby sprawa rządu opierała się na dowodach związanych z jego oficjalną pracą na stanowisku prezydenta, które będą objęte immunitetem.
Dowody przedstawione na rozprawie dotyczyły „całkowicie nieoficjalnego postępowania” – napisał. Sędzia zauważył, że w swoim orzeczeniu Sąd Najwyższy stwierdził, że „nie wszystko, co robi prezydent, jest oficjalne”, nawet jeśli robi to za pośrednictwem Gabinetu Owalnego.
W oświadczeniu dla amerykańskich mediów rzecznik Trumpa Steven Cheung skrytykował orzeczenie, nazywając je „bezpośrednim naruszeniem decyzji Sądu Najwyższego w sprawie immunitetu”.
„Ta bezprawna sprawa nigdy nie powinna była zostać wniesiona, a Konstytucja nakazuje jej natychmiastowe oddalenie” – powiedział Cheung.
W maju nowojorska ława przysięgłych uznała Trumpa za winnego fałszowania dokumentacji biznesowej.
Wyrok wynika z próby zatuszowania przez Trumpa zwrotów kosztów na rzecz swojego byłego prawnika, Michaela Cohena, który w 2016 roku zapłacił gwieździe filmów dla dorosłych za milczenie na temat rzekomego spotkania seksualnego z Trumpem.
Trump zaprzeczył wszelkim nadużyciom.
Sędzia Merchan miał wydać orzeczenie w sprawie wyroku skazującego 12 listopada, ale odłożył decyzję, twierdząc, że chce usłyszeć od prokuratorów, w jaki sposób kontynuować sprawę po reelekcji Trumpa.
Kilka dni później Trump złożył kolejny wniosek o oddalenie sprawy, argumentując, że jego zbliżający się powrót do Białego Domu będzie wymagał odrzucenia sprawy.
Teraz, w następstwie orzeczenia sędziego Merchana, zespół Trumpa jest niemal pewne, że będzie domagał się dalszych opóźnień i odwołań.
Sędzia nie podjął jeszcze decyzji, czy wydać wyrok przed objęciem urzędu przez Trumpa w styczniu, po zakończeniu jego kadencji w 2029 r., czy też nie wydać wyroku wcale.