Osoba, która przeżyła molestowanie przez duchownego, która z sukcesem wniosła oskarżenie o gwałt na dziecku przeciwko emerytowanemu księdzu rzymskokatolickiemu Lawrence’a Heckera w Nowym Orleanie mówi, że miejscowy arcybiskup „powinien siedzieć tuż obok” seryjnego duchownego molestującego w jego kryminalnym miejscu rozprawa skazująca w środę.
W oświadczeniu wydanym przez ocalałego po tym, jak 93-letni Hecker otrzymał w środę obowiązkowy wyrok dożywocia, nawiązywano do tego, jak Nowy Orlean arcybiskup Gregory Aymond wielokrotnie wyrażał w mediach chęć „chodzenia z” ofiarami trwającego od kilkudziesięciu lat skandalu dotyczącego molestowania duchowieństwa w Kościele katolickim na całym świecie.
Jednak ocalały, który zażądał utajnienia jego nazwiska, zauważył, że Aymond nie stawił się na środowym wyroku, co zwieńczyło prawniczą sagę, która ujawniła, jak Kościół podjął kroki, aby ukryć przed opinią publiczną prawdę o pełnej przemocy przeszłości Heckera przez: tak długo jak to możliwe.
W oświadczeniu napisano, że „(Aymond) i archidiecezja mieli doskonałą okazję”, aby towarzyszyć ocalałym podczas postępowania, podczas którego dwie inne ofiary również opowiedziały o traumie, jaką wyrządziło im na całe życie znęcanie się nad nimi przez Heckera. „Ale ani (Aymond), ani nikt z archidiecezji nie pojawił się, aby wesprzeć ocalałych.
„Słowa Aymonda są puste i fałszywe. Aymond powinien siedzieć tuż obok Heckera.
Arcybiskup odpowiedział później w oświadczeniu, w którym stwierdził, że zarówno on, jak i archidiecezja mają nadzieję i modlili się, „aby osoby, które przeżyły molestowanie ze strony Lawrence’a Heckera, miały poczucie spokoju podczas wyroku”.
„Składamy nasze szczere i serdeczne przeprosiny ocalałym z powodu bólu, jaki Hecker zadał im przez dziesięciolecia” – stwierdzono częściowo w oświadczeniu Aymonda. Pochwalił także „odwagę” ofiar przemocy wobec Heckera, które wypowiadały się przeciwko niemu. Ponowił także obietnicę spotkania z ofiarami molestowania duchownych, które chciały, gdy archidiecezja rozwiąże toczącą się sprawę dotyczącą ochrony przed upadłością, którą złożyła w 2020 r., próbując zaradzić skutkom skandalu związanego z molestowaniem duchownych w Kościele.
Wymiana zdań między ocalałym, który okazał się przyczyną upadku Heckera, a Aymondem rozwinęła się, gdy ofiara podała poruszające szczegóły na temat tego, jak w 1975 roku jej życie zostało zrujnowane przez sprawcę przemocy i tych, którzy następnie chronili duchownego przed odpowiedzialnością.
Kiedy Hecker się z nim zaprzyjaźnił, po raz pierwszy publicznie wypowiadając się na temat swoich przeżyć, ocalały zeznał, że był nastoletnim uczniem liceum St. John Vianney w Nowym Orleanie, do którego uczęszczali głównie chłopcy zainteresowani wstąpieniem do katolickiego kapłaństwa. Był wówczas początkującym sportowcem i ćwiczył w sali do ćwiczeń zaprojektowanej w przestrzeni w dzwonnicy sąsiedniego kościoła, zwanego potocznie Małym Kwiatkiem, który – podobnie jak św. Jan Vianney – został już zamknięty.
Pewnego dnia Hecker pojawił się niezapowiedziany na sali ćwiczeń i przeprowadził z chłopcem krótką pogawędkę o sporcie. Z dokumentów sądowych wynika, że nagle uwiązał dziecko w sposób przypominający zapaśniczy zamek, aż stracił przytomność, po czym zgwałcił je.
Ocalały później powiedział matce i władzom szkoły o gwałcie. Powiedział jednak, że dyrektor Paul Calamari nigdy nie powiadomił policji. Zamiast tego Calamari zagroził ocalałemu wydaleniem, jeśli nie zostanie poddany leczeniu psychologicznemu z powodu, co władze szkolne określiły jako „problemy z gniewem i fantastyczne historie”.
Hecker początkowo zaprzeczył tym oskarżeniom. Jednak w 1999 roku przyznał się na piśmie do przełożonych kościoła, że molestował lub molestował seksualnie kilka innych dzieci, które poznał podczas swojej posługi.
Następnie kościół pozwolił Heckerowi wrócić do pracy, zanim kilka lat później przeszedł na emeryturę. Archidiecezja czekała następnie do 2018 r. – dziewięć lat po objęciu przewodnictwa Aymonda – aby w końcu powiadomić opinię publiczną, że Hecker, Calamari i dziesiątki ich kolegów duchownych stanęły w obliczu poważnych zarzutów wykorzystywania seksualnego dzieci, które ostatecznie doprowadziły organizację do bankructwa.
Po zdemaskowaniu Heckera jako dziecięcego drapieżnika, były student St John Vianney współpracował z prawnikiem cywilnym Richardem Trahantem, aby złożyć formalną skargę do organów ścigania w związku z jego napaścią. Sprawa rozwijała się powoli, aż do Strażnik I WWL Luizjana zaczął publikować serię raporty na zeznaniach Heckera z 1999 r. – jak również działań, jakie podjął Kościół aby ukryć to ujawnienie. Placówkom udało się opublikować te raporty, mimo że upadłość objęła większość spraw archidiecezjalnych nałożoną przez sąd klauzulą poufności.
Ostatecznie we wrześniu 2023 r. Luizjana policja stanowa i biuro prokuratora okręgowego Nowego Orleanu, Jasona Williamsa, uzyskały akt oskarżenia wielkiej ławy przysięgłych, w którym zarzucają Heckerowi gwałt na dziecku i inne przestępstwa w związku z atakiem na St John Vianney w 1975 roku.
Przyznał się do winy rankiem, kiedy jego proces miał się rozpocząć 3 grudnia. To nie tylko doprowadziło do jednego z niewielu wyroków skazujących za molestowanie duchownych katolickich w Luizjanie, która jest domem dla około miliona wyznawców Kościoła. To także przygotowało grunt pod to, że Hecker otrzyma w środę dożywocie.
W środę zwróciły się do niego dwie inne ofiary Heckera, które były gotowe złożyć zeznania na poparcie byłego studenta św. Jana Vianneya. Jeden z nich, który publicznie przedstawił się jako Aaron Hebert, odrzucił Heckera jako „Szatana w przebraniu kapłańskim”. Drugi z ocalałych nazwał Heckera „zwierzęciem”, podczas gdy zdeklarowany gwałciciel dzieci od czasu do czasu płakał, ocierał oczy i głośno jęczał, ale odmawiał przeprosin.
Były student św. Jana Vianneya zeznał następnie, że zgwałcenie przez Heckera negatywnie wpłynęło na jego relacje osobiste na resztę jego życia – w tym z żoną i dziećmi. „Nie mam żadnych przyjaciół” – powiedział. „Odepchnąłem wszystkich”.
I jego zdaniem „archidiecezja powinna siedzieć tam” na sali sądowej z Heckerem – „bo i oni są w tym współwinni”.
Pogląd ten potwierdziło wielu obrońców ofiar przemocy wobec duchowieństwa, którzy obecni na środowym wydaniu wyroku i nalegali, aby władze nadal angażowały się w szersze śledztwo wszczęte w związku ze sprawą przeciwko Heckerowi.
Oświadczenia organów ścigania złożone pod przysięgą w ramach szerszego śledztwa wyraźnie przedstawić podejrzenia że archidiecezja rzekomo kierowała siatką zajmującą się handlem dziećmi w celach seksualnych, odpowiedzialną za „powszechne… wykorzystywanie nieletnich sprzed kilkudziesięciu lat”, które „ukrywano i nie zgłaszano” władzom. Jednak w chwili wydania wyroku nikt inny niż Hecker nie został oskarżony – coś, co zwolennicy chcieliby, aby się zmieniło.
Ryszarda Windmanna organizacji Survivors of Childhood Sex Abuse (SCSA) stwierdziło, że zadowolenie z Heckera oznaczałoby „jeden dzień spóźnienia i brak dolara”. „Muszą zarzucić tę sieć szerzej” – zauważył Windmann.
„Są jeszcze inni” zasługujący na sprawiedliwość, stwierdził Jillian Coburnkolejny członek SCSA. „Tak wielu innych.”
Brian Manix – śp. ofiara molestowania Jerzego Brignacadiakon, który był czterokrotnie aresztowany pod zarzutem molestowania dzieci i nigdy nie został skazany przed śmiercią w oczekiwaniu na proces w 2020 r. – powiedział: „To początek, ale przed nami jeszcze długa droga. To znaczy, jest wiele do ukrycia – teraz wszyscy o tym wiemy.
Ze swojej strony Dana LaCombe, dyrektor ds. badań grupy ofiar wykorzystywania seksualnego duchownych Producenci namiotów z Luizjanynalegał śledczy policji stanowej i agent FBI, którzy wspólnie ścigali Heckera, a następnie rozszerzyli swoje działania poza niego, aby „kontynuować walkę bez względu na napotkane blokady drogowe”.
„Dzieci” – powiedziała – „warto o nie walczyć”.