Women, które padły ofiarą gwałtu, w wielu krajach – być może w większości – są ponownie naruszane i wykorzystywane przez system prawny. A jednak podczas rozliczenia się ze zbrodniami męża i 50 innych mężczyzn, wszyscy zostali uznani za winnych w historycznym zestawie wyroków, Gisèle Pelicot przejęła kontrolę nad narracją, stając się bohaterką we Francji i na całym świecie.
Kiedy odkryła, że mąż odurzał ją narkotykami i oferował w Internecie nieznajomym, aby przyszli i zgwałcili, gdy była nieprzytomna, Gisèle opuściła dom, małżeństwo i historię, którą sobie opowiadała o swoim życiu, i spędziła trochę czasu w odosobnieniu.
Kiedy wyszła na jaw, podjęła dwie kluczowe decyzje, które zmieniły ją w feministyczną bohaterkę. Skazanie jej gwałcicieli i męża, który ich zaaranżował, jest swego rodzaju sprawiedliwością (mimo że niektóre ich wyroki wydają się szokująco krótkie), ale wszystko to mogło mieć miejsce w kontekście tej samej starej historii: zawstydzania, obwiniania i znęcania się nad kobieta w sądzie. Złamała tę historię i zamiast tego napisała własną.
Jedna decyzja była praktyczna: zrzekła się prawa do anonimowości i upublicznienia informacji. Jej prawnik, Stéphane Babonneau, powiedział to gdyby zachowała tę sprawę w tajemnicy, „przebywałaby za drzwiami z nikim poza nią, nami, może jakąś rodziną, 51 oskarżonymi i 40 obrońcami. Nie chciała też spędzić z nimi czterech miesięcy w więzieniu na sali sądowej, razem z nią po jednej stronie i 90 innymi osobami po przeciwnych ławach”.
To była odważna decyzja, która ostatecznie oznaczała, że nawet jeśli 90 osób zasiadłoby na przeciwległych ławach, miliony zwolenników praw kobiet były z nią, ofiarowując jej kwiaty, okrzyki i wsparcie, gdy dzień po dniu wchodziła i wychodziła z sądu ; demonstrując w jej imieniu, żądając Francja pogodzić się ze swoją szerzącą się mizoginią. Działania te reprezentują inny wyrok – być może nawet potężniejszy niż wyrok sądu.
Ten ogromny odzew społeczny jest efektem innej moralnej i psychologicznej decyzji Gisèle Pelicot: odrzucenia wstydu. Ofiary gwałtu są często zawstydzane prywatnie i publicznie na każdym etapie po napaści na tle seksualnym – ze strony gwałciciela, jego prawnika, policji, systemu sądownictwa i mediów. Obwinia się ich za to, co się stało i mówi się, że to ich wina; krytykowano je za ich przeszłą aktywność seksualną, wybór ubioru, decyzję o wyjściu na zewnątrz, o nawiązaniu kontaktu – jeśli tak się stało – z gwałcicielem i o niewalczeniu, nawet jeśli groziła im śmierć. Są rutynowo dyskredytowani, jeśli trauma związana z wydarzeniem zakłóca ich pamięć. Mówi się im, że są niewiarygodni, że są mściwi, niewiarygodni lub nieuczciwi. Często wstyd, który jest tak powszechny w tym społeczeństwie, zostaje zinternalizowany już na początku, powtarzając to, co sam gwałt powoduje: pozbawia władzy, ucisza, powoduje traumę.
To właśnie na tym tle historia Pelicot zelektryzowała kobiety na całym świecie. Przychodziła i wychodziła z kortu z godnością, akceptując swoją widoczność, gdy zaczęły ustawiać się kolejki kibiców, którzy kibicowali jej i przynosili kwiaty. Nie okazywała chęci ukrywania się. Oznajmiła: „Chcę, żeby te kobiety powiedziały: «Pani Pelicot to zrobiła, my też możemy to zrobić». Kiedy zostajesz zgwałcona, pojawia się wstyd i to nie my mamy się wstydzić, tylko oni”. Miała na myśli gwałcicieli, a nie zgwałconych.
Wiele kobiet odmawia wniesienia oskarżenia z uzasadnionej obawy przed konsekwencjami. To nie jest problem przeszłości. Nie dalej jak 9 grudnia pewna kobieta wycofała pozew federalny w związku z molestowaniem seksualnym złożyła skargę przeciwko byłemu gubernatorowi Andrew Cuomo, który złożył rezygnację po znalezieniu zapytania że molestował seksualnie wiele kobiet w 2021 r. Zgłoszono Gothamist byłego pracownika: „Charlotte Bennett i jej prawniczka Debra Katz oskarżyły Cuomo o wykorzystanie procesu odkrycia w postaci broni, składając „inwazyjne” żądania, które miały na celu „upokorzenie” jej, w tym żądania dokumentacji z wizyt u ginekologa i innej dokumentacji medycznej”. (Prawnicy Cuomo twierdzą, że Bennett wycofał się, „aby uniknąć konfrontacji z górą odkrywczych odkryć… które całkowicie obalają jej twierdzenia”).
Francja od dawna oferuje schronienie Romanowi Polańskiemu, który uciekł z USA po przyznaniu się do nielegalnego seksu z 13-latek, który również był pod wpływem narkotyków. Dominique Strauss-Kahn, który w 2011 roku był dyrektorem zarządzającym Międzynarodowego Funduszu Walutowego i prominentnym członkiem francuskiej Partii Socjalistycznej, został w maju oskarżony przez sprzątaczkę z nowojorskiego hotelu o napaść na tle seksualnym. Zaprzeczył oskarżeniom, przez co większość prasy i wpływowych przyjaciół Strauss-Kahna nie uwierzyła jej i brutalnie ją zdyskredytowała. Jej historia jako uchodźczyni, która doświadczyła okaleczenia żeńskich narządów płciowych, została zamazana, podczas gdy krążyły teorie spiskowe, które uniewinniały Strauss-Kahna. (Zarzuty w sprawie karnej zostały wycofane w 2011 r., a prokuratorzy powołali się na istotne problemy z wiarygodnością zeznań pokojówki. Pozew cywilny został rozstrzygnięty poza sądem w 2012 r.)
Francja to kraj, w którym od dawna ignorowane są oskarżenia o przestępstwa na tle seksualnym mężczyzn; oskarżony usprawiedliwiał się, a nawet celebrował, łącząc bycie libertynem z byciem wyzwolonym. Czy teraz to się zmieni? Mam nadzieję, że niektórzy; nie wystarczy, jak sądzę.
Godna podziwu jest heroiczna odwaga Gisèle Pelicot w stawianiu czoła strasznym rzeczom, które ją spotkały – w odrzucaniu wstydu i w obronie swoich praw. Nie jest to również odpowiedź dostępna dla wszystkich ocalałych. Nie każda sprawa jest na tyle jednoznaczna i dobrze udokumentowana, aby opinia publiczna i prawo nie miały wątpliwości co do winy i niewinności, dobra i zła. Nie każdy będzie miał tak doskonałych prawników i wsparcie społeczne jak ona – w rzeczywistości większość nie będzie miała, a niejednej z nich grożono śmiercią i nękano za zgłoszenie napaści na tle seksualnym, jak to zrobili niektórzy z oskarżycieli Donalda Trumpa. Nie wiem, czy Gisèle Pelicot nie otrzymała gróźb, ale wiem, że otrzymała bezprecedensową ilość wsparcia. Pomimo tego wsparcia prawnicy gwałcicieli wysunęli znane oskarżenia – że jest mściwa, jest ekshibicjonistką za pozwolenie na pokazanie filmów w sądzie, jest niewystarczająco smutna (ofiary gwałtu powinny zawsze balansować na cienkiej – lub nieistniejącej – granicy pomiędzy brakiem wystarczających emocji i zbyt emocjonalne).
To, co napisałem, jest tym, co wiele osób napisało na temat tej sprawy: pani Pelicot była niezwykła; Francuzki ruszyły, by ją wesprzeć; kobiety na całym świecie śledziły tę sprawę, omawiały ją i myślały o niej. Ale czy mają mężczyzn? Dopóki mężczyźni nie zaangażują się szczerze i szczerze w kwestię wszechobecności przemocy na tle seksualnym oraz aspektów kultury, które ją celebrują i normalizują, nie zmieni się wystarczająco dużo.
Wielu gwałcicieli Gisèle Pelicot zaprzeczało, że byli gwałcicielami, zakładało, że jej mąż ma prawo udzielić im pozwolenia na napaść na nią, gdy była nieprzytomna, i wszyscy wykazali, że byli chętni do uprawiania seksu z odurzoną, nie wyrażającą zgody starszą kobietą, podczas gdy jej mąż obserwowali i nagrywali ich zbrodnie. Wyroki mogą wzbudzić strach przed konsekwencjami popełnienia napaści na tle seksualnym, ale czy zmienią tę chęć?
System sądownictwa karnego nie może zmienić kultury i świadomości; to się dzieje gdzie indziej. Feminizm przez ostatnie 60 lat wykonała zadziwiającą pracę, zmieniając status kobiet, ale zmienianie i naprawianie mężczyzn nie jest zadaniem kobiet. I chociaż wielu mężczyzn to feministki, zdecydowanie zbyt wielu mężczyzn jest zanurzonych w kulturze gwałtu prezentowanej w tym procesie. Można mieć przynajmniej nadzieję, że sprawa Gisèle Pelicot będzie okazją i zachętą do tej pracy, tych rozmów, tej transformacji.
Niech jej przykład doda wagi tym, którzy próbują zmienić kulturę, niech przekonania jej napastników będą przestrogą, niech jej godność i opanowanie będą inspiracją dla innych ofiar, a przede wszystkim, aby w lepszej kulturze było mniej ofiar.
To są rzeczy, których mogę sobie życzyć. Aby osiągnąć te cele, potrzebna będzie wola wielu osób i transformacja instytucji. Ale przykład Gisèle Pelicot oferuje inspirację – i nadzieję.
-
Rebecca Solnit jest felietonistką Guardiana w USA. Jest autorką Orwell’s Roses i współredaktorką, wraz z Thelmą Young Lutunatabua, antologii klimatycznej Not Too Late: Changing the Climate Story from Despair to Possibility
-
Czy masz opinię na temat kwestii poruszonych w tym artykule? Jeśli chcesz przesłać odpowiedź zawierającą maksymalnie 300 słów e-mailem, aby uwzględnić ją w publikacji w naszym beletrystyka odcinek, proszę kliknij tutaj.