
Boeing zawiesza pracę dziesiątkom tysięcy pracowników w USA w odpowiedzi na strajk, który spowodował wstrzymanie produkcji niektórych samolotów firmy.
Gigant branży lotniczej poinformował, że dyrektorzy, menedżerowie i pracownicy z siedzibą w USA będą proszeni o wzięcie tygodnia urlopu bezpłatnego co cztery tygodnie, dopóki potrwa impas.
Ponad 30 000 pracowników fabryk na północnym zachodzie Stanów Zjednoczonych rozpoczęło w piątek strajk w związku z strajkiem dotyczącym podwyżek płac i pakietów emerytalnych.
Przedstawiciele rządu pomagają obecnie w mediacjach między obiema stronami.
Wstrzymanie pracy grozi Boeingowi stratami rzędu miliardów dolarów, co pogłębi kryzys w firmie, która i tak już zmaga się z poważnymi wyzwaniami.
Skutki tego są już odczuwalne w całej branży i szerzej w gospodarce USA, ponieważ firma prosi dostawców o wstrzymanie dostaw większości części i podejmuje inne kroki w celu zaoszczędzenia pieniędzy.
Dyrektor naczelny Kelly Ortberg, który objął stanowisko zaledwie w zeszłym miesiącu, powiedział, że kadra kierownicza stara się osiągnąć nowe porozumienie „tak szybko, jak to możliwe”.
„Choć jest to trudna decyzja, która ma wpływ na każdego, podjęto ją w celu ochrony naszej długoterminowej przyszłości i pomocy w przetrwaniu tego bardzo trudnego czasu” – powiedział w notatce do personelu.
„Będziemy nadal otwarcie się komunikować w miarę rozwoju tej dynamicznej sytuacji i zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby ograniczyć te trudności.
Pan Ortberg powiedział, że kadra kierownicza poniesie „proporcjonalną” obniżkę wynagrodzeń za czas trwania strajku, a pracownicy przebywający na urlopie bezpłatnym zachowają „wszystkie świadczenia”.
„Nie podejmiemy żadnych działań, które mogłyby utrudnić nam pełny powrót do zdrowia w przyszłości” – dodał.
Jest to pierwszy strajk w firmie Boeing od 2008 roku.
Pracownicy odrzucili ofertę, która obiecywała im 25-procentową podwyżkę wynagrodzenia w ciągu czterech lat i poprawę warunków pracy.
Umowa, określona przez Boeinga jako „historyczna”, została zarekomendowana załodze przez liderów związkowych, ale zdecydowana większość pracowników ją odrzuciła.

Brian Bryant, przewodniczący Międzynarodowego Stowarzyszenia Mechaników i Pracowników Przemysłu Lotniczego, powiedział w środę, podczas pikiety przed fabryką w Auburn w stanie Waszyngton, że postrzega działania Boeinga jako „iluzję”, mającą na celu odwrócenie uwagi od prawdziwego problemu.
„Używają tego jako narzędzia nacisku na opinię publiczną” – powiedział BBC.
Dodał, że pracownicy nadal są niezadowoleni z płac, które nie nadążają za kosztami utrzymania, oraz z utraty świadczeń, takich jak emerytury, w poprzednich negocjacjach.
Boeing zatrudnia około 150 tys. osób w całych Stanach Zjednoczonych i znajdował się pod presją już przed strajkiem, po tym jak w styczniu w trakcie lotu odłamał się fragment nowego samolotu pasażerskiego 737 Max.
Incydent ten ponownie wzbudził zainteresowanie firmy pod kątem kontroli jej wyników produkcyjnych i poziomu bezpieczeństwa oraz zmusił ją do spowolnienia produkcji samolotów.
Wielu strajkujących, z którymi rozmawiała w środę BBC, jako powody przyłączenia się do pikiety podało utratę premii i emerytur, a także inflację i wzrost kosztów utrzymania.
43-letni Clayton Olander przyprowadził na strajk trójkę swoich dzieci, aby udzieliły im „lekcji ekonomii”.

Pan Olander, mechanik pracujący w Boeingu od 11 lat, powiedział, że strajkuje, ponieważ Boeing odmawia „podniesienia naszych płac i poprawy sytuacji gospodarczej wokół nas”.
Dodał, że podczas negocjacji kadra kierownicza Boeinga „nie brała pod uwagę kosztów utrzymania”.
Mechanik, która chciała pozostać anonimowa z obawy przed odwetem, powiedziała, że jeśli strajk będzie trwał dłużej, będzie zmuszona szukać pracy na pół etatu.
32-latka powiedziała, że strajkuje o swoją emeryturę i „bezpieczniejszą emeryturę”. Obawiała się, że 401k może zostać „odebrane”, w przeciwieństwie do gwarantowanej emerytury.
„Chcę mieć większe bezpieczeństwo, gdy będę stara” – powiedziała.
Rich Anderson, 54-latek, dołączył do Boeinga w 1989 roku i pracował tam podczas pięciu odrębnych strajków.
Stwierdził, że był „bardziej przygotowany niż na wcześniejszym etapie kariery” na ten strajk.
Dodał, że jest zmęczony „wszystkimi poświęceniami”, jakie musiał ponieść.
„Ludzie kiedyś chodzili boso po szkle, żeby dostać tu pracę” – powiedział. „Teraz błagają ludzi po szkole średniej, żeby tu przyjechali do pracy, bo tak wiele się zmieniło”.