Szeryf z Florydy, sfrustrowany serią fałszywych gróźb dotyczących strzelanin w szkołach, opublikował zdjęcie 11-letniego dziecka i dwóch innych młodych osób oskarżonych o groźby przeprowadzenia ataków.
Szeryf Mike Chitwood z hrabstwa Volusia na Florydzie opublikował w mediach społecznościowych zdjęcie 11-letniego chłopca po jego aresztowaniu.
„Za każdym razem, gdy kogoś aresztujemy” – powiedział na konferencji prasowej w zeszłym tygodniu – „zdjęcie twojego dziecka zostanie opublikowane… żeby każdy mógł zobaczyć, co robi twoje dziecko”.
Jego próby napiętnowania wywołały debatę. Niektórzy oskarżyli szeryfa o bycie „strażnikiem prawa”, a inni bronili tego posunięcia, twierdząc, że ma ono na celu odstraszanie przestępców.
Szeryf Chitwood powiedział, że jego departament aresztował 11-latka po tym, jak groził, że przeprowadzi strzelaninę w szkole, mając na piśmie listę nazwisk, które planował obrać za cel. Dziecko, którego BBC News nie podaje z imienia ze względu na wiek, rzekomo powiedziało, że to był żart.
Oskarżono go o przestępstwo polegające na pisemnym zagrożeniu masową strzelaniną, napisał szeryf Chitwood w swoim poście, zaznaczając, że policja zabezpieczyła szereg sztuk broni, w tym karabiny ASG, pistolety i atrapę amunicji.
Prawo na Florydzie zezwala na ujawnienie akt osób nieletnich wyłącznie w przypadku oskarżenia o popełnienie przestępstwa, w przeciwieństwie do wielu innych stanów i krajów, w których osobom nieletnim zapewnia się anonimowość.
W środę aresztowano i oskarżono o popełnienie przestępstwa dwie inne osoby w wieku 16 i 17 lat, rzekomo grożąc strzelaniną w szkole na Snapchacie.
Oni również twierdzili, że to był żart – zeznał szeryf.
Opublikował nagranie, na którym widać, jak para wychodzi z radiowozu w kajdankach, a następnie zostaje przetransportowana do aresztu.
Od czasu, gdy szeryf opublikował w mediach społecznościowych zdjęcia i nagrania wideo domniemanych podejrzanych, w internecie rozgorzała debata na temat jego decyzji.
Niektórzy użytkownicy mediów społecznościowych zasugerowali, że ten ruch odstraszy potencjalnych przestępców. „Cieszę się, że bierzecie te dzieciaki do aresztu i pokazujecie im, że to nie jest śmieszne, że trzeba ich zdyscyplinować” – napisał użytkownik Facebooka pod jednym z postów szeryfa.
Inni wyrazili jednak obawy dotyczące potencjalnego wpływu na dzieci i młodzież.
Daniel Mears, profesor kryminologii na Florida State University, który bada strzelaniny w szkołach, powiedział agencji Associated Press, że dokumentacja dotycząca nieletnich „miała być tajna z jakiegoś powodu”.
„Chodziło o to, żeby dzieci dostały drugą szansę w życiu” – powiedział prof. Mears, zaznaczając, że groźby w szkole są traktowane inaczej.
Szeryf Chitwood z kolei stwierdził, że nie jest pewien, czy publiczne napiętnowanie odniesie skutek, ale „coś trzeba zrobić”.
„Dzieci muszą zdać sobie sprawę, że to, co publikują i wysyłają w mediach społecznościowych, nie jest prywatne” – napisał w mediach społecznościowych. „Zostanie nam to zgłoszone”.