W restauracji Sahara w Dearborn w stanie Michigan cztery arabskojęzyczne kanały informacyjne nadają obrazy wojny w Strefie Gazy i skutki niedawnych eksplozji pagerów i urządzeń radiowych w Libanie.
Zapach kawy z kardamonem, shawarmy i falafeli oraz gwar rozmawiających przyjaciół stanowią ostry kontrast z obrazami na ekranach telewizorów.
Dearborn jest pierwszym miastem w USA, w którym większość stanowią Arabowie, a także kluczowym ośrodkiem ruchu „niezaangażowanych”, który sprzeciwia się polityce administracji Bidena wobec Bliskiego Wschodu.
Ponieważ mieszkają w Michigan – kluczowym stanie Środkowego Zachodu, w którym Joe Biden wygrał w 2020 roku różnicą mniejszą niż trzy punkty – wyborcy z Dearborn, podobnie jak osoby często odwiedzające restaurację Sahara, mogą zadecydować o politycznej przyszłości Kamali Harris.
Sam Hammoud, którego rodzina prowadzi restaurację Sahara w Dearborn od 30 lat, powiedział, że podatki i inflacja negatywnie wpłynęły na jego biznes – ale to nie jest powód, dla którego głosuje. Obecnie jest niezdecydowanym wyborcą.
„Chodzi o sytuację w naszych ojczyznach” – powiedział.
„Potrzebujemy zawieszenia broni. Nie ma zawieszenia broni. Nie mamy już słów” – dodał.
Poglądy pana Hammouda podziela wielu ludzi, a społeczność arabsko-amerykańska od miesięcy bije na alarm Demokratom, ostrzegając partię, że nie można automatycznie liczyć na jej lojalne poparcie w tych wyborach.

W oświadczeniu z tego tygodnia Ruch Niezaangażowanych, składający się z tradycyjnie demokratycznych członków, stwierdził, że nie może poprzeć Harris ze względu na jej „niechęć do zmiany polityki bezwarunkowej broni, a nawet do złożenia jasnego oświadczenia wyborczego w sprawie poparcia dla przestrzegania obowiązującego prawa amerykańskiego i międzynarodowego w zakresie praw człowieka”.
Soujoud Hamade jest prawnikiem z przedmieść Detroit i prezesem oddziału Arab American Bar Association w Michigan.
W poprzednich wyborach agitowała na rzecz Partii Demokratycznej i uważa, że jej praca pomogła w wyborze prezydenta Bidena w 2020 r. Wygrał w Michigan z przewagą zaledwie 2,78%.
Tym razem pani Hamade głosuje na kandydatkę Partii Zielonych, Jill Stein.
Nie jest sama. Sondaż Council on American-Islamic Relations z sierpnia wskazuje, że w Michigan 40% muzułmańskich wyborców popiera Steina, 18% preferuje Republikanina Donalda Trumpa – a tylko 12% popiera Harrisa – co sugeruje znaczącą zmianę w stosunku do wcześniejszego silnego poparcia dla Demokratów.
Pani Hamade powiedziała, że „tradycyjnie” demokratyczni arabsko-amerykańscy wyborcy w Michigan „nie mogą znieść myśli głosowania na kogoś, kto bezpośrednio przyczynia się do śmierci i zniszczenia naszego kraju ojczystego i naszych krewnych za granicą”.
Szczególnie niepokojące dla prawnika z Michigan było to, że Harris z zadowoleniem przyjął poparcie byłego wiceprezydenta Partii Republikańskiej, Dicka Cheneya.
Stwierdziła, że udział Cheneya w inwazji Stanów Zjednoczonych na Irak w 2003 r. czyni go niechcianym towarzyszem jej społeczności.
„Jako Amerykanka jestem zaskoczona, widząc teraz kierunek, w którym zmierza partia, to przygnębiające” – powiedziała.
„To nie są wartości, za którymi opowiadaliśmy się jako Demokraci. Nie byliśmy partią wojny”.
Dearborn to miasto pełne kawiarni, restauracji i niezależnych sklepów, w którym dobrze prosperuje gospodarka oparta na małym biznesie, a także silna społeczność, silnie dotknięta konfliktem na Bliskim Wschodzie.
Dr Maisa Hider-Beidoun, właścicielka sieci aptek i ośrodków medycznych w regionie, powiedziała, że jest zwolenniczką Partii Demokratycznej i nie wie, czy może poprzeć Harris.
Jej społeczność stanęła przed „moralnym dylematem” – powiedziała.
„Jesteśmy dobrymi Amerykanami, jesteśmy dobrymi płacącymi podatki, przestrzegającymi prawa obywatelami, ale nasze pieniądze są przelewane za granicę i zabijają ludzi, którzy są z nami fizycznie spokrewnieni”.
Podczas lutowych prawyborów Partii Demokratycznej w Michigan ponad 100 000 osób z tej społeczności zadeklarowało swoją „brak zaangażowania” na znak protestu przeciwko polityce administracji Bidena-Harrisa wobec Gazy.
Społeczność twierdzi, że zabiegała o spotkania z Białym Domem i zwróciła się do wiceprezydent z prośbą o przedstawienie, w jaki sposób jej podejście do Izraela może różnić się od podejścia Bidena.
Choć Ruch Niezaangażowanych skrytykował Harrisa, sprzeciwia się również Trumpowi, którego „program obejmuje plany przyspieszenia zabijania w Strefie Gazy przy jednoczesnym nasileniu tłumienia organizacji antywojennych” – podaje Ruch.
Organizacja nie zalecała swoim członkom głosowania na kandydata niezależnego, takiego jak Stein.
Dr Mona Mawari, farmaceutka i działaczka społeczna, która pracowała nad kampanią, powiedziała BBC, że wciąż nie może się zdecydować, jak zagłosować w listopadzie – „to naprawdę trudna decyzja”.
Harris „być może wykazuje nieco większą empatię w swoich słowach” niż Biden w odniesieniu do tego, co pani Mawari określa mianem „ludobójstwa” w Strefie Gazy, ale uważa, że trudno ją poprzeć.
Harris powiedziała, że podziela pogląd Bidena w kwestii wsparcia USA dla Izraela, choć więcej mówiła o skali ludzkiego cierpienia w Strefie Gazy.
Pani Mawari powiedziała: „Społeczność jest naprawdę zdenerwowana i doskonale zdaje sobie sprawę, że deklaracje są tylko deklaracjami i bez podjęcia działań nie mogą na nią głosować”.

Więcej o wyborach w USA
Sytuacja w Libanie zaostrzyła również obawy o eskalację konfliktu regionalnego oraz o to, co dla społeczności arabsko-amerykańskiej oznacza to dla ich rodzin.
Faye Nemer przyjechała do USA w wieku 10 lat, uciekając z Libanu z powodu niestabilności politycznej i przemocy. Obecnie pełni funkcję dyrektor generalnej Izby Handlowej Bliskiego Wschodu i Ameryki Północnej.
Jak sama mówi, zanim jej rodzina opuściła Liban, „żyli jak uchodźcy” we własnym kraju, przemieszczając się pomiędzy „opuszczonymi budynkami biurowymi”.
Dlatego patrzy na sytuację w Strefie Gazy, gdzie przesiedlono ponad milion osób, z innej perspektywy, biorąc pod uwagę w szczególności doświadczenia dzieci.
Jej siostra i duża część dalszej rodziny nadal przebywa w Libanie.
„Trudno jest żyć na co dzień, nie myśląc o tym priorytetowo” – powiedziała.
Jako osoba z krwi i kości, Demokratka nie podjęła jeszcze decyzji, jak – i czy w ogóle – zagłosuje, a ponadto rozważa oddanie głosu na kandydata niezależnego.
W spisie powszechnym z 2020 r. około 3,5 miliona Amerykanów przyznało się do pochodzenia bliskowschodniego, co stanowi około 1% populacji, choć wielu z nich koncentruje się w stanach kluczowych, takich jak Michigan i Wisconsin.
Pani Mawari powiedziała, że ruch niezrzeszonych nie chce, aby ludzie czuli się apatyczni i nie brali udziału w głosowaniu, ale aby wykorzystali swój głos w sposób, który uważają za słuszny.
„Nie ma opcji, żeby to przeczekać. To nie jest odpowiedź na to, co się dzieje” – powiedziała.
