Osiem lat temu, po wyborach prezydenckich w USA w 2016 r., w Moskwie panował nastrój szczęśliwego niedowierzania. Rosyjscy urzędnicy widzieli w Donaldzie Trumpie biznesmena transakcyjnego, który mówił językiem interesów narodowych, a nie wartości – na wzór przywódcy Władimira Putina. Margarita Simonyan, szefowa rosyjskiego kanału państwowego RT, oświadczyła, że ​​będzie jeździć ulicami Moskwy i wymachiwać amerykańską flagą. Nacjonalistyczny polityk wyprawił w siedzibie Dumy przyjęcie z toastami szampanem. Jednak dla Rosji pierwsza kadencja Trumpa okazała się rozczarowaniem: USA wprowadziły kolejne sankcje, wydaliły rosyjskich dyplomatów, zamknęły rosyjskie konsulaty w całych Stanach Zjednoczonych i dostarczyły Ukrainie przeciwpancerne rakiety Javelin.

Tak więc w okresie poprzedzającym wybory w 2024 r. rosyjscy urzędnicy – ​​w tym Putin – wydawali się ogólnie nieporuszeni możliwymi wynikami, w tym powrotem Trumpa na prezydenta. Putin przekazywał jedynie tajemnicze, sprzeczne wiadomości, żartując, że Biden nazwał go „szalonym lamusem” lub z ironią zauważył „zaraźliwy” śmiech Kamali Harris. Telegrafowany brak zainteresowania Putina – zarówno pozowanie, jak i polityka – wynikał ze świadomości, że Trump podczas swojej pierwszej kadencji okazał się niezdolny do zapewnienia Rosji nowego wielkiego porozumienia geopolitycznego oraz że inwazja na Ukrainę pogrążyła stosunki Rosji z Rosją. USA pogrążyły się w zamarznięciu zbyt głębokim, aby jakakolwiek pojedyncza postać mogła wskrzesić. „Elita nabrała całkowitego przekonania, że ​​nie ma znaczenia, kto jest u władzy w Waszyngtonie” – powiedział mi Konstantin Remczukow, wydawca gazety blisko Kremla.

Teraz, gdy Trump wygrał, ta postawa obojętności ustąpiła miejsca nastrojowi „ostrożnego optymizmu”, jak to ujęła jedna z osób z kręgów polityki zagranicznej Moskwy. „Wydaje się, że możliwa jest pewna konsolidacja polityczna – Amerykanie są niezadowoleni z ideologii neoliberalizmu i zamiast tego wybrali samozwańczego obrońcę interesów narodowych” – stwierdziła osoba. „To bardzo dobrze wpisuje się w rosyjski obraz świata”.

W zeszłym tygodniu na forum politycznym w Soczi Putin pogratulował Trumpowi i odwołując się do jego próżności, pochwalił jego odwagę w obliczu lipcowej próby zamachu. Putin próbował bagatelizować swój entuzjazm dla zwycięstwa Trumpa, ale było jasne, że wyczuł szansę. Inne źródło zaznajomione z dyskusjami politycznymi stwierdziło o Putinie: „Jest w bardzo dobrym nastroju. Tu chodzi nie tylko o Trumpa. Jest pewien swojej słuszności. Wszystko rozwija się – na Ukrainie i poza nią – mniej więcej tak, jak sobie wyobrażał”.

Wojna na Ukrainie z pewnością będzie głównym punktem porządku obrad Putina i Trumpa. W ostatnich miesiącach siły rosyjskie poczyniły postępy w Donbasie, na wschodzie Ukrainy, i w październiku zajęły więcej terytorium niż w jakimkolwiek miesiącu od rozpoczęcia wojny, czyli prawie trzy lata temu. Rosyjskie straty są ogromne – według ministra obrony Wielkiej Brytanii Johna Healeya w październiku ponad czterdzieści tysięcy żołnierzy zginęło lub zostało rannych – ale na obecnym kursie Rosja zyskuje przewagę. „Tak często bywało w historii Rosji” – Fiodor Łukjanow, redaktor czasopisma Rosja w sprawach globalnychpowiedział mi. „Momenty jednoznacznego triumfu, takie jak moment, w którym żołnierze Armii Czerwonej podnieśli radziecką flagę nad Reichstagiem, zdarzają się naprawdę rzadko. Bardziej powszechna jest kosztowna, przewlekła walka, proces, który wymusza na narodzie ogromną cenę, a ostatecznie skłania się w naszym kierunku.

Podczas kampanii prezydenckiej Trump obiecał zakończenie walk na Ukrainie w ciągu dwudziestu czterech godzin. Putin również mógłby chcieć zakończyć wojnę – oczywiście wyłącznie na swoich warunkach – ale ponieważ spodziewa się dalszego osłabienia pozycji Ukrainy z czasem, może siedzieć i czekać. „On tak naprawdę nie musi niczego zmieniać” – powiedział mi Łukjanow. „Osiąga, co chce, dzięki postępowi sił rosyjskich na polu bitwy. Jeśli pojawi się propozycja, rozważy ją. Jeśli nie, OK, wszystko pozostanie tak, jak jest.”

Oznacza to, że administracja Trumpa będzie prawdopodobnie musiała odegrać wiodącą rolę we wszelkich negocjacjach pokojowych, co Kreml przyjąłby z radością. Po pierwsze, obaliłoby to wszelkie wyobrażenia o izolacji Rosji i podważyłoby jedność Zachodu. Bardziej praktycznie, Moskwa wolałaby przegadać sprawę z Waszyngtonem, niż zajmować się Wołodymyrem Zełenskim i innymi osobami w Kijowie. (Taka jest prerogatywa wielkich mocarstw; Putin nigdy nie wierzył, że Ukraina lub jej przywódcy są niezależnymi aktorami.) „Biden zawsze powtarzał, że Ukraina sama określi parametry zakończenia wojny, a USA mogą jedynie wspierać decyzje podjęte w Kijowie, – podało źródło rosyjskiej polityki zagranicznej. „Oczekujemy, że tutaj, w Moskwie, Trump zajmie bardziej aktywne stanowisko. Stany Zjednoczone sformułowają własne pomysły i propozycje”.

Podobnie jak wiele innych elementów jego programu, obietnica Trumpa dotycząca zakończenia wojny pozostaje bardziej sloganem niż polityką. Narzekał na skalę pomocy amerykańskiej i wojskowej, która od inwazji Rosji wyniosła około stu siedemdziesięciu pięciu miliardów dolarów, i nazwał Zełenskiego „największym sprzedawcą na Ziemi”. The Dziennik Wall Street zgłoszone że nadchodząca administracja rozważa zaproponowanie porozumienia, które zamrozi obecne linie walki i utrzyma Ukrainę z daleka NATO przez co najmniej dwadzieścia lat w zamian za amerykańską pomoc w zakresie bezpieczeństwa i broń – choć wszelkie zachodnie oddziały pokojowe pochodziłyby z krajów europejskich, a nie z USA. Jednak pomimo sympatii Putina dla transakcyjnego, ściśle biznesowego sposobu geopolityki, będzie to trudne dla USA do osiągnięcia z nim porozumienia. Łukjanow wątpił np., czy Rosja zaakceptuje koncepcję dwudziestoletniej przerwy w przystąpieniu Ukrainy do UE NATO. „W ogóle nie ma zaufania” – powiedział. „Rosja nie będzie traktować poważnie żadnych zobowiązań, które nie są niezmienne”.

Problem gwarancji bezpieczeństwa ma wiele celów: to, co zadowala Rosję, powoduje, że Ukraina jest wiecznie niepewna i odwrotnie. Powojenny skład ukraińskich sił zbrojnych i ciągłe dostawy zachodniej broni były jednymi z punktów spornych podczas krótkotrwałych negocjacji rosyjsko-ukraińskich wiosną 2022 roku. Rosja będzie teraz żądać obnażonej, niegroźnej armii ukraińskiej; Ukraina, lubiąca powoływać się na tak zwaną jeżozwierzowską teorię obrony narodowej, będzie nalegać na coś przeciwnego – na dobrze wyposażoną, kolczastą siłę zdolną do zadawania bólu potencjalnym najeźdźcom.

Być może, pomyślało źródło polityki zagranicznej, Putin mógłby wycofać swoje roszczenia do terytoriów ukraińskich w obwodach zaporoskim i chersońskim, które Rosja formalnie zaanektowała, ale których nie w pełni kontroluje. Oznaczałoby to jednak, że reszta tych regionów, a także cały Donieck i Ługańsk, znalazłyby się w de facto granicach Rosji. Czy jastrzębi członkowie gabinetu Trumpa i Partii Republikańskiej, nie mówiąc już o Zełenskim i całym społeczeństwie ukraińskim, mogliby znieść tak wyraźne zwycięstwo Putina? Czy sam Trump zgodziłby się na taki publiczny pokaz słabości?

Być może Trumpowi i Putinowi udałoby się osiągnąć porozumienie, które skutecznie zamroziłoby linię frontu. „Istnieje głębsza sprzeczność” – podało źródło zaznajomione z dyskusjami politycznymi. „Dla Ameryki, jak wynika z jej własnego doświadczenia, zakończenie konfliktu oznacza znalezienie strategii wyjścia – wycofania się, zamknięcia wszystkiego, opuszczenia teatru”. Źródło podało, że można sobie wyobrazić Trumpa kierującego się tą logiką. Wojna ciągnie się już prawie trzy lata, jest kosztowna dla Rosji i odcięła ją od rynków i inwestycji – Putin powinien chcieć się wycofać. „Ale z naszej strony podejście jest dokładnie odwrotne. Nikt nie mówi o strategii wyjścia, ale raczej o bardziej trwałym zwycięstwie: Zachód powinien przyznać, że Rosja ma prawo do pewnych nienaruszalnych prerogatyw w zakresie własnego bezpieczeństwa”.

Ogólny nastrój w Moskwie pogorszył się – lub raczej, jak to się mówi po rosyjsku, apetyt rósł wraz z jedzeniem. W artykule dla Kommiersantrosyjskiej gazety, analityk Dmitrij Trenin – były szef Carnegie Moskwy, który od tego czasu stał się jastrzębiem w wojnie na Ukrainie – argumentował, że zamrożenie obecnych linii to zdecydowanie za mało, aby zadowolić Moskwę. Kreml uważa, że ​​ma prawo mieć wpływ, jak pisze Trenin, na „naturę przyszłego reżimu ukraińskiego, jego potencjał militarny i wojskowo-gospodarczy oraz status militarno-polityczny Ukrainy”.

Jeszcze trudniejsza do przewidzenia jest reakcja Ukrainy na zwycięstwo Trumpa. We wrześniu, sześć tygodni przed wyborami, I przeprowadził wywiad z Zełenskimw Kijowie, w przededniu swojej zbliżającej się ważnej wizyty w USA, zrobił wszystko, co w jego mocy, aby zachować neutralną pozę – „Ukraina pokazała, że ​​mądrze jest nie dać się zniewolić amerykańskiej polityce wewnętrznej” – powiedział – ale było jasne że był zarówno sfrustrowany stopniowym podejściem administracji Bidena do udzielania pomocy wojskowej, które Zełenski zawsze uważał za zbyt ostrożne, jak i nieufny wobec niezłomnej pewności Trumpa co do zawarcia porozumienia z Putinem. „Mam wrażenie, że Trump tak naprawdę nie wie, jak zatrzymać wojnę, nawet gdyby mógł myśleć on wie, jak” – powiedział mi Zełenski. „Widziałem wielu przywódców, którzy byli przekonani, że wiedzą, jak jutro to zakończyć, a gdy zagłębili się w to, zdali sobie sprawę, że to nie takie proste”.

W Kijowie odniosłem wrażenie, że status quo Bidena dobiegło końca – pomimo retoryki prezydenta mówiącego o wspieraniu Ukrainy „tak długo, jak będzie to konieczne”, wydawało się, że Ukraina jest na drodze do poświęcenia życia i terytorium w drodze do ostateczna porażka. Alyona Getmanchuk, dyrektor Centrum Nowej Europy, nazwała to polityką „miękkiego zabijania nas”. Ukraina otrzymała wystarczająco dużo, aby nie przegrać gwałtownie, ale nie na tyle, aby wywalczyć sobie drogę do faktycznego zwycięstwa. W tym kontekście wydawało się, że istnieje pewna zbiorowa otwartość na prezydenturę Trumpa. Ekonomista zgłoszone że wielu wyższych urzędników w Kijowie miało nadzieję na zwycięstwo Trumpa: „W obliczu wyboru dalszego podtrzymywania życia lub prezydenta z dziką kartą, który złamałby zasady i prawie na pewno ograniczy pomoc, byli gotowi zaryzykować”.

Getmanchuk powiedział, że tak jak amerykańscy ankieterzy mówili kiedyś o „nieśmiałych” wyborcach Trumpa, tak w Kijowie jest pełno „nieśmiałych” zwolenników Trumpa. „To nie jest tak, że wszyscy ci ludzie koniecznie wolą Trumpa” – powiedziała mi. „Ale z pewnością jest postrzegany jako mniej groźny, niż często się go przedstawia”. Najważniejsze – stwierdziła – że niewielu w Kijowie z zadowoleniem przyjęło kontynuację podejścia Bidena. Doradca ukraińskiego rządu ds. stosunków z krajami zachodnimi nazwał obecną sytuację „przewlekłą wojną na wyniszczenie, która ostatecznie przyniesie raczej oczekiwany wynik”. Doradca mówił dalej: „Ludzie są zmęczeni. Nie zawsze myślą strategicznie, ale raczej emocjonalnie. Jest wiele pobożnych życzeń.”

Source link

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj