W ciągu sześciu tygodni od objęcia przez Kamalę Harris stanowiska kandydatki Demokratów na prezydenta po prezydencie Bidenie, Donald Trump bezlitośnie oskarżała ją o radykalne poglądy, które są sprzeczne z poglądami wyborców.
„Ona jest marksistką. Jest faszystką” – oświadczyła była prezydent w zeszłym tygodniu, dziwnie łącząc etykiety, które zwykle sobie przeczą.
Trump twierdził, nie mając ani krztyny dowodu, że Wiceprezes Harrisktórego nazwał „Towarzyszką Kamalą”, „chce, aby ten kraj stał się komunistyczny”.
Trump otwarcie wyjaśnił reporterom swoją strategię: „Wystarczy, że zdefiniujemy naszego przeciwnika jako komunistę lub socjalistę”.
Jednak jego dzikie ciosy nie dosięgają celu.
Ostrzał sondaże opinii publicznej pokazuje, że Harris stale rośnie w oczach wyborców i utrzymuje niewielką przewagę w głosowaniu powszechnym w kraju. Sondaż Wall Street Journal Z opublikowanego w zeszłym tygodniu sondażu wynika, że 49% wyborców postrzega wiceprezydenta pozytywnie, co oznacza wzrost o 14% w porównaniu z lipcem.
To samo badanie wykazało, że 59% wyborców uważa Trumpa za „zbyt radykalnego”, aby zostać prezydentem, ale tylko 46% uważa Harris za zbyt radykalną. (Ta liczba, 46%, mniej więcej odpowiada odsetkowi elektoratu, jaki stanowią już zdecydowani wyborcy Trumpa).
Dlaczego więc beztroska retoryka Trumpa nie przynosi skutku?
Po pierwsze, Harris nie jest i nigdy nie była marksistką i większość wyborców najwyraźniej to dostrzega.
W swojej nieudanej kampanii prezydenckiej w 2019 r. przedstawiła się jako postępowa, ale nadal była bliżej centrum niż kandydaci tacy jak niezależny senator z Vermont Bernie Sanders, który (w przeciwieństwie do Harrisa) określa siebie jako demokratycznego socjalistę.
Aby mieć podwójną pewność, skonsultowałem się z czołowym historykiem amerykańskiego marksizmu, Paulem Buhle, emerytowanym wykładowcą na Uniwersytecie Browna. Powiedział, że zbadał historię Harrisa i nie znalazł żadnych dowodów na jego marksistowskie skłonności. „To obelga” – napisał w e-mailu.
Po drugie, Harris szybko i skutecznie posunął się do określić jej stanowiska równie dobrze wpisuje się w główny nurt współczesnego myślenia demokratycznego: liberalny, lecz daleki od czegokolwiek przypominającego marksizm, który postuluje przejęcie przez państwo kontroli nad głównymi gałęziami przemysłu.
Na konwencja Demokratów w Chicago i w jej wywiad dla CNN w zeszłym tygodniu Harris jasno dała do zrozumienia, że porzuciła kilka postępowych polityk, które na krótko przyjęła w ferworze kampanii w 2019 r.
Jej przemówienie na konwencji obietnica, że będzie współpracować z „właścicielami małych firm, przedsiębiorcami i amerykańskimi firmami w celu tworzenia miejsc pracy” była na tyle prokapitalistyczna, że wywołała lekkie oburzenie u kilku postępowych krytyków.
Przedstawiła kilka postępowych propozycji kampanii, w tym federalny zakaz „zawyżania cen” przez sklepy spożywcze; Trump potępił ten pomysł jako „kontrolę cen w stylu radzieckim”. Okazało się jednak, że pomysł ten cieszy się powszechną popularnością: Sondaż Economist-YouGov w zeszłym miesiącu okazało się, że 60% wyborców popiera ten pomysł, w tym około połowa Republikanów.
Stratedzy kampanii z obu partii twierdzą, że ataki Trumpa na Harris mają jeszcze jedną wadę: są rozproszone i nieskoncentrowane. Oprócz nazywania jej komunistką i faszystką, Trump argumentował, że Harris jest bardziej liberalna niż Biden i że będzie kontynuować polityka prezydenta.
„Nie ustalił jeszcze, jaki jest jego argument” — powiedział Doug Sosnik, strateg Demokratów, który pomógł prezydentowi Clintonowi wygrać reelekcję w 1996 r. „Myślę, że wypróbował około ośmiu różnych argumentów”.
Kilku strategów Partii Republikańskiej uważa, że Trump celuje w niewłaściwy cel, wzbudzając entuzjazm wśród wyborców, którzy już go popierają, ale oferując niewiele niezdecydowanym wyborcom.
„Wyzwiska są świetne, jeśli chodzi o mobilizację elektoratu, ale nie sprawdzą się w przypadku wyborców ze środka” — powiedział strateg Partii Republikańskiej, który poprosił o zachowanie anonimowości, krytykując kandydatkę swojej partii. „Ludzie już znają jej osiągnięcia. Chcą wiedzieć, w jaki sposób kandydaci zamierzają przyczynić się do rozwoju gospodarki. … Za każdym razem, gdy ją wyzywa, nie mówi o gospodarce”.
„Harris odnosi sukcesy w kreowaniu siebie na agenta zmian” – powiedział Alex Conant, były doradca republikańskiego senatora Florydy Marco Rubio. „W 2016 r. jednym z powodów zwycięstwa Trumpa było to, że przejął rolę kandydata na rzecz zmian. Powiedział, że „oczyści bagno” i to spodobało się niezależnym wyborcom. Ale nie pamiętam, kiedy ostatni raz słyszałem, żeby użył tego zwrotu”.
Stratedzy twierdzą, że Harris nadal ma słabe punkty, które Trump mógłby wykorzystywać bardziej konsekwentnie, niż to robi.
Powiedzieli, że skuteczniejsza kampania pozwoliłaby jej ściślej powiązać osiągnięcia gospodarcze Bidena, ponieważ większość wyborców obarcza prezydenta odpowiedzialnością za wysokie ceny i uważa, że Trump mógłby lepiej sobie z tym poradzić.
„Trump musi uczynić wybory referendum w sprawie poczynań Bidena i Harrisa” – powiedział Conant.
Dodają też, że niektórzy wyborcy mają wątpliwości co do zdolności Harris do przewodzenia w sytuacjach kryzysowych, a w sondażach Trump wypada na tym tle lepiej.
Reklamy telewizyjne Trumpa, zaprojektowane przez profesjonalistów prowadzących jego kampanię, już skupiają się na tych tematach. Zamiast gorących oskarżeń, takich jak „marksista”, używają bardziej tradycyjnej — i bardziej trafnej — etykiety: „liberał z San Francisco”.
Jednak podczas wystąpień publicznych Trump nie potrafił trzymać się tego bardziej zdyscyplinowanego przekazu.
Podczas gdy Harris nadal poprawia swój wizerunek wśród niezdecydowanych wyborców, którzy mogą wybrać następnego prezydenta, przemówienia Trumpa na wiecach są przejawem jego samouwielbienia.
Wyzwiska i dzikie ciosy nie pomagają mu zdobyć więcej głosów. Ale Trump chce być Trumpem, wolnym od dyscypliny, którą jego współpracownicy bezskutecznie próbowali narzucić. On po prostu ciągle się odsuwa.