Dzieci Palestyńczyków reagują wczoraj po izraelskim strajku w domu w Gazie. Zdjęcie: Reuters
„>
Dzieci Palestyńczyków reagują wczoraj po izraelskim strajku w domu w Gazie. Zdjęcie: Reuters
Zatrzymanie Izraela na Strefie Gazy trwało wczoraj, a ponad 40 Palestyńczyków zginęło, a dziesiątki kontuzji, gdy drużyny ratownicze przeczesywają gruz próbujące uratować pochowanych.
Co najmniej 47 Palestyńczyków zginęło w izraelskich atakach na Gazę od świtu, źródła szpitalne poinformowały Al Jazeera. Wśród ofiar było 28 osób zabitych w mieście Gazy, gdzie armia Izraela rozpoczęła inwazję naziemną i zwiększyła bombardowanie, starając się schwytać i zająć główne centrum miejskie terytorium.
Gdy izraelskie bombardowanie trwa w głównym centrum miejskim Gazy, jego wojsko wysłało nowe ostrzeżenie, że planuje zaatakować bardziej oblężone obszary.
„Pilne ostrzeżenie dla wszystkich, którzy nie ewakuowali jeszcze obszaru Gazy i dzielnicy Remal… i namioty obok niego na Amin Al-Husseini Street”-powiedział rzecznik Avichay Adraee w oświadczeniu.
„(Armia) wkrótce zaatakuje budynek z powodu obecności infrastruktury terrorystycznej Hamas w wewnątrz lub obok niej”.
W środę izraelskie wojsko twierdziło, że ponad 700 000 Palestyńczyków opuściło obszar Gazy. Agencja humanitarna ONZ Ocha zgłosiła niższą liczbę, mówiąc, że 388 400 osób zostało wysiedlonych z północy Gazy od połowy sierpnia, w większości z Gazy.
Khalil Abu Daher został zmuszony do ucieczki z Gazy.
„Byłem zmuszony opuścić moje miasto z powodu ciężkiego bombardowania” – powiedział Al Jazeera w obozie Nuseirat w Gazie Środkowej.
„To była podróż śmierci. Zniszczyli nasze domy i budynki, a teraz jesteśmy”.
Abu Daher powiedział, że odbył całą podróż pieszo, mając nadzieję, że znajdzie schronienie przed atakami izraelskimi, ale nie stwierdził, że nigdzie nie jest bezpieczny. „Wszędzie będą ataki” – dodał.
Ludzie uciekli na obszary południowe, ale narzekali, że byli tam celowani nawet przez Izrael.
„Nie mieliśmy innego wyboru” – powiedziała Randa Musleh z jej namiotu, która uciekła do Khan Yunis z miasta Gazy.
„Chodziłem i szedłem, dopóki nie znalazłem ziemi dla moich dzieci w znanym miejscu… Ludzie powiedzieli nam, że nie będziemy musieli płacić między pustynią a cmentarzem” – powiedziała.
„Więc ustawiliśmy namioty i tu zostaliśmy”.
Warunki życia są często tragiczne.
„Nie ma tu wody, a moje dzieci chodzą około czterech kilometrów (2,5 mil)”, aby uzyskać wodę, powiedział Musleh.
„A my jesteśmy na pustyni – są skorpiony i węże”.
Bliskość Gravesa zwiększa cierpienie rodzin.
„Jesteśmy w środku cmentarza i nie znajdujemy życia” – powiedział Umm Muhammad Abu Shahla, który ewakuował z północnego miasta Beit Lahia.
„Żyjemy z umarłymi, a nasz stan stał się podobny do umarłych” – powiedziała AFP.
Dla Abu Shahli po prawie dwóch latach wojny nie ma nadziei.
„Pozwól im zbombardować nas pociskiem nuklearnym na całym pasie Gazy, abyśmy mogli odpocząć” – powiedziała.