Reeder testował wyobrażenia dzieci i uważał, że większość dzieci ma hiperfantazję. Nie przeszły jeszcze przycinania synaptycznego, które miało miejsce w okresie dojrzewania, więc było nieobliczalnie więcej połączeń neuronowych łączących różne części ich mózgu, dając początek płodnym obrazom. Następnie, gdy dorastały, słabsze połączenia zostały usunięte. Ponieważ przycięte synapsy były zwykle tymi, które były rzadziej używane, Reeder pomyślał, że jest możliwe, że dzieci, które wyrosły na hiperfantastycznych dorosłych, to te, które nadal chciały wyczarowywać światy fantazji wizualnych, nawet gdy dorastały. I odwrotnie, być może dzieci, które wyrosły na typowych twórców obrazów, marzyły coraz mniej, a bardziej zainteresowały się prawdziwymi ludźmi i otaczającymi je rzeczami. Być może niektóre dzieci, które uwielbiały marzyć, zostały skarcone w szkole lub w domu, aby uważały, a może te dzieci zdyscyplinowały się, aby skupić się na tu i teraz, i straciły zdolność podróżowania do wyimaginowanych światów, które znały, gdy były małe.
Clare jako dziecko nie zniechęcała się do marzeń i wolała je od innej powszechnej formy oderwania wyobraźni, czyli czytania. Marzenia sprawiały jej większą przyjemność, ponieważ z trudem nauczyła się czytać, a nawet gdy już wiedziała, że idzie jej to powoli. Kiedy jako dorosła osoba otrzymała diagnozę dysleksji, tester powiedział jej, że zamiast przetwarzać pojedyncze litery lub dźwięki, zapamiętuje obrazki całych słów, co utrudnia rozpoznawanie słów zapisanych różnymi czcionkami. Jej zmysł wzroku był tak wybujały, że czytanie było męczące, ponieważ łatwo rozpraszały ją zakręty i linie tekstu.
Naturalnie afantatycy zwykle mieli zupełnie inne doświadczenia związane z czytaniem. Podobnie jak większość ludzi, w miarę jak byli zaabsorbowani, przestali zauważać wizualne właściwości słów na stronie, a ponieważ ich oczy były w pełni zajęte czytaniem, przestali także zauważać otaczający ich świat wizualny. Ponieważ jednak słowa nie wywoływały żadnych obrazów w umyśle, było prawie tak, jakby czytanie całkowicie omijało świat wizualny i przenikało bezpośrednio do ich umysłów.
Afantazicy mogli pominąć opisowe fragmenty książek – ponieważ opis nie wywoływał żadnych obrazów w ich umysłach, uważali je za nudne – lub z powodu takich fragmentów całkowicie unikać fikcji. Dla niektórych afantastyków filmowe wersje powieści były bardziej fascynujące, ponieważ dostarczały obrazów, których nie byli w stanie sobie wyobrazić. Oczywiście dla osób, które miały wyobraźnię, zobaczenie postaci z książki w filmie często było niepokojące – ponieważ mieli już ostry obraz postaci, która nie wyglądała jak aktor, lub ponieważ ich obraz był niejasny, ale na tyle szczegółowy, że aktor wyglądał źle, lub ponieważ ich wizerunek był ledwo widoczny, a fizyczna solidność aktora kolidowała z tą amorficznością.
Można przypuszczać, że powieściopisarze, którzy wymyślali postacie, również reagowali na różne sposoby, gdy widzieli je urzeczywistnione w postaci stałej. W 1813 roku Jane Austen napisała list do swojej siostry, w którym opisała wyjazd na wystawę obrazów do Londynu i poszukiwanie portretów przedstawiających Elizabeth Bennet i Jane Bingley, dwie główne bohaterki „Dumy i uprzedzenia”. Ku swojej radości zobaczyła „mały portret pani Bingley, nadmiernie do niej podobnej… dokładnie ona sama, rozmiar, kształt twarzy, rysy i słodycz; nigdy nie było większego podobieństwa. Ubrana jest w białą suknię z zielonymi ozdobami, co utwierdza mnie w tym, co zawsze przypuszczałam, że zielony był jej ulubionym kolorem”. Austen nie widziała Elizabeth na wystawie, ale miała nadzieję – powiedziała siostrze – że gdzieś w przyszłości znajdzie jej obraz. „Ośmielam się powiedzieć, że pani D” – napisała, bo Darcy to nazwisko po mężu Elizabeth – „będzie w Żółtym”.
Jednym z około dwudziestu afantastyków wrodzonych, którzy skontaktowali się z Adamem Zemanem po jego oryginalnym artykule z 2010 roku, był dwudziestokilkuletni Kanadyjczyk, Tom Ebeyer. Ebeyer zgłosił się na ochotnika do udziału w badaniach Zemana, a po opublikowaniu przez Zemana jego pracy w 2015 r Kora na temat afantazji wrodzonej, Ebeyer był jednym z uczestników cytowanych w Czasy artykuł na ten temat. Następnie setki afantastyków skontaktowały się z nim na Facebooku i LinkedIn. Zadawali mu pytania, na które nie znał odpowiedzi: Czy to oznacza, że jestem niepełnosprawny? Czy istnieje lekarstwo?
Wielu korespondentów Ebeyera, podobnie jak on, czuło się zszokowanych i odizolowanych; zdecydował, że potrzebne jest forum internetowe, na którym afantastycy mogliby uzyskać informacje i społeczność. Założył stronę internetową Aphantasia Network. Nie chciał jednak, żeby było to smutne miejsce, w którym ludzie współczują sobie nawzajem. Wierzył, że afantazja ma dobre strony i zaczął pisać podnoszące na duchu posty, w których wskazywał na to. W jednym argumentował, że afantazja jest zaletą w myśleniu abstrakcyjnym. Zapytana o słowo „koń” osoba posiadająca wyobraźnię prawdopodobnie wyobrazi sobie konkretnego konia – być może takiego, którego widziała w życiu lub na obrazie. Natomiast afantastyk skupiał się na pojęciu konia – na abstrakcyjnej istocie koczności. Ebeyer publikował posty o znanych osobach, które zdały sobie sprawę, że są afantastyczne: Glen Keane, jeden z czołowych animatorów Disneya przy „Małej Syrence” i „Pięknej i Bestii”; John Green, autor „Gwiazd naszych wina”, którego książki sprzedały się w ponad pięćdziesięciu milionach egzemplarzy; J. Craig Venter, biolog, który kierował pierwszym zespołem zajmującym się sekwencjonowaniem ludzkiego genomu; Blake Ross, który w wieku dziewiętnastu lat współtworzył przeglądarkę internetową Mozilla-Firefox.

















