Polska zebrała wczoraj sojuszników NATO na pilne rozmowy po tym, jak rosyjskie drony przyleciały do polskiej przestrzeni powietrznej podczas ataku na Ukrainę, powiedział premier Donald Tusk, ostrzegając, że sytuacja zbliża się do „otwartego konfliktu”.
Tusk powiedział, że przestrzeń powietrzna Polski została naruszona 19 razy, a co najmniej trzy drony zostały zestrzelone po Warszawie i jej sojusznicy zakadrowanymi odrzutowcami – ale władze twierdziły, że nikt nie został skrzywdzony.
Materiał filmowy opublikowany przez lokalne media pokazały strażaków i policji w wiosce Wyryki we wschodniej Polsce, sprawdzając dom z rozerwanym dachem i szczątkiem zaśmieconym w pobliżu po uderzeniu drona.
Rosyjskie drony i pociski kilkakrotnie weszły do przestrzeni powietrznej członków NATO, w tym z Polski podczas rosyjskiej wojny o trzy i pół roku, ale kraj NATO nigdy nie próbował ich zestrzelić.
Tusk powiedział, że powołał się na art. 4 NATO, w ramach którego każdy członek może zadzwonić do pilnych rozmów, gdy czuje, że jego „integralność terytorialna, niezależność polityczna lub bezpieczeństwo” są zagrożone – tylko ósmy raz zastosowano środek.
„Ta sytuacja … zbliża nas do otwarcia konfliktu od czasu II wojny światowej” – powiedział Parlamentowi Tusk, ale dodał, że „nie ma dziś powodu, aby twierdzić, że jesteśmy w stanie wojny”.
Incydent nastąpił, gdy Rosja uwolniła falę strajków na Ukrainie, w tym w zachodnim mieście LVIV, mniej niż dwie godziny jazdy od polskiej granicy.