Kamala Harris być może zdenerwowała Donalda Trumpa podczas debaty, ale obietnica byłego prezydenta, że uratuje kraj w kryzysie, znajduje oddźwięk wśród niezdecydowanych wyborców w tej części kluczowego stanu, w którym wynik wyborów jest niepewny.
Paul Simon potrzebował czterech dni, żeby dotrzeć autostopem z Saginaw, przynajmniej tak śpiewał w Ameryce. Jego kultowa ballada dźwiękowa z lat 60. XX wieku opowiada o zagubionych duszach na autostradach kraju w stanie nieustannych zmian.
Już wtedy rozpoczął się powolny upadek tego miasta, gdy potężne niegdyś fabryki samochodów w Michigan zamknęły drzwi pod naporem zagranicznej konkurencji.
Dziś niepokój i samotność wyrażone w piosence Simona i Arta Garfunkelów są wielokrotnie spotęgowane.
Znalazłem 57-letnią Rachel Oviedo siedzącą na ganku i wpatrującą się w ulicę pełną porzuconych mebli i ruinę fabryki, która kiedyś produkowała części samochodowe do Chevroletów i Buicków, ale ostatecznie zamknęła swoje podwoje w 2014 roku.
„Siedzimy tu cały dzień” – powiedziała mi. „Widzimy bezdomnych wchodzących i wychodzących stamtąd, muszą to zburzyć i coś z tego zrobić”.
„Sklep spożywczy” – zasugerowała. „Ponieważ nie mamy tu żadnych sklepów spożywczych”.
Spotkałem ją po raz pierwszy dzień przed wtorkową debatą w Filadelfii, gdy powiedziała mi, że nadal nie jest pewna, jak zagłosuje.
Powiedziała, że Donald Trump sprawiał wrażenie osoby znanej i „dotrzymującej słowa”, podczas gdy Kamala Harris wyglądała obiecująco, ale wciąż nieco nieznanie.
„Podoba mi się” – powiedziała – „ale nie wiemy, co zamierza zrobić”.
Większość stanów USA ma tak silne poparcie Demokratów lub Republikanów, że wynik jest z góry przesądzony.
A jeśli Michigan jest jednym z niewielu niezdecydowanych stanów, to Saginaw jest jednym z niewielu miejsc, w których wynik głosowania może pójść w jedną lub w drugą stronę.
Kiedy przyjdą głosować, to niezdecydowani wyborcy, tacy jak Rachel, w miejscach takich jak to, będą dosłownie trzymać przyszłość Ameryki w swoich rękach.
Innym przykładem jest Chuck Brenner, emerytowany policjant z Saginaw.
49-latek, który nadal pracuje na pół etatu jako kurator i prowadzi własną firmę zajmującą się nieruchomościami, twierdzi, że widział na własne oczy problemy, jakie tu występują.
„Ojcowie prawie każdego człowieka pracowali w przemyśle samochodowym” – powiedział mi.
„Wtedy każdy miał pieniądze, a praca była łatwo dostępna. Widzieliście zmianę, ludzie się zmagają, bo dorastają w biedzie, a potem narkotyki i to wszystko”.
Przesłanie Trumpa o upadku Ameryki znajduje oddźwięk u Chucka.
„Oczywiście” – powiedział mi. „Ponieważ możesz to zobaczyć”.
Chociaż w 2016 roku głosował na Trumpa, w 2020 roku oddał głos na Joe Bidena.
„Było dużo dramatów z Trumpem” – dodał. „I kwestie prawne. Miałem tego dość”.
Tym razem postanowił podjąć decyzję dopiero po obejrzeniu debaty i wysłuchaniu, co obaj kandydaci mają do powiedzenia.
Saginaw, podobnie jak cały stan Michigan, był kiedyś krajem o silnych poglądach Demokratów – o jego politycznych zapatrywaniach świadczy lista kandydatów, którym od dziesięcioleci odpuszczał: Bill Clinton, Al Gore, John Kerry, Barack Obama i Joe Biden.
Głosowanie w 2016 r., kiedy Saginaw – podobnie jak pan Brenner – głosował na Trumpa, oznaczało zmianę.
Nie trzeba spędzać tam dużo czasu, żeby zdać sobie sprawę, jak niezwykła była to zmiana.
Jeremy Zehnder prowadzi firmę polerującą ciężarówki, wykonując pracę, na którą Demokraci kiedyś mogli liczyć w kwestii wsparcia.
W otoczeniu wielkich, błyszczących ciężarówek i przyczep, będących siłą napędową sieci dystrybucyjnych amerykańskiej gospodarki, mówi mi, że to nie występy w debatach, ale koszty utrzymania zadecydują, jak zagłosuje.
Większość wyborców powiedziała ankieterom, że bardziej ufa Trumpowi w kwestiach gospodarczych.
„Jeśli chodzi o kierowców ciężarówek, wszyscy, o których wiemy, skłaniają się ku prawicy” – powiedział mi.
„Co, każdy?” – zapytałem z lekkim niedowierzaniem.
„Nie znam takiego, który by nie był” – odpowiedział. „Mam na myśli to, że każdego roku produkujemy setki ciężarówek. I wszyscy chcą o tym rozmawiać, wszyscy o tym mówią”.
Na spotkaniu związku zawodowego United Auto Workers Union, którego członkowie oglądali debatę, spotkałem jednego z organizatorów związku, Joe Losiera.
Związek zawodowy UAW zadeklarował swoje poparcie dla Kamali Harris, a większość zgromadzonego na sali tłumu entuzjastycznie reagowała na każdą jej krytykę skierowaną w stronę Trumpa.
Jednak jeśli przyjrzymy się temu bliżej, to okaże się, że linie podziału, będące przyczyną amerykańskich wstrząsów politycznych, są widoczne także tutaj.
„Mój tata i wszyscy moi wujkowie po obu stronach rodziny, którzy są członkami UAW, zostali republikanami” – powiedział mi pan Losier, nie potrafiąc ukryć niedowierzania w swoim głosie.
„To imigranci drugiej generacji, którzy przybyli tutaj, zaczęli pracować w przemyśle samochodowym jeszcze w czasie I wojny światowej i jestem zdumiony, że duża część mojej rodziny to rzemieślnicy, którzy popierają Donalda Trumpa”.
Nie jest nawet pewien, jak zagłosują jego dwaj dorośli synowie.
Powiedział, że godziny kolacji są „okropne”.
W obliczu obaw pracowników o dalsze redukcje czasu pracy i utratę miejsc pracy, związek zawodowy coraz bardziej odbiega od poglądów swoich członków.
Istnieje głębokie poparcie dla obietnicy Donalda Trumpa dotyczącej wprowadzenia wysokich ceł na import, a sprzeciw wobec argumentu Kamali Harris, że polityka ta jedynie spowoduje wzrost cen.
Po debacie zadzwoniłem do Chucka Brennera, żeby zobaczyć, co o tym sądzi. Miał dobre wieści dla Demokratów.
„Uważam, że Kamala była gwiazdą” – powiedział mi. „A najważniejsze jest to, że zdobyła mój głos. Byłem pod wrażeniem tego, co miała do powiedzenia, jej przekazu”.
„Z Trumpem” – kontynuował – „było to mniej więcej to, czego się spodziewałem. Nie było tam żadnych niespodzianek. To trochę tak samo. Tak samo”.
Rachel Oviedo powiedziała mi, że wciąż nie podjęła decyzji, ale teraz skłania się bardziej ku Trumpowi.
„Myślę, że zrobi dla nas tutaj więcej” – powiedziała.
„Wiesz, zrobił rzeczy, których nie powinien był zrobić”, dodała. „Ale trzeba wybaczać ludziom”.
Jeremy Zehnder, polerujący ciężarówki, przyznał, że był nieco zaskoczony postawą Harrisa.
„Poszło jej o wiele lepiej, niż myślałem”, powiedział mi. „Myślę, że wygrała”.
Ale on trzyma się Trumpa. Chodzi o politykę, powiedział. Podatki, granicę i koszty utrzymania.
Na ulicach Saginaw Kathleen Skelcy pukała do drzwi, zajęta agitacją na rzecz Harrisa.
Powiedziała mi, że trudno jej dostrzec jakiekolwiek racjonalne przesłanki stojące za politycznymi motywacjami jej oponentów.
„To właśnie jest przerażające – próba zrozumienia tych ludzi i ich sposobu myślenia” – powiedziała.
„Myślę, że po prostu nie mają wykształcenia, albo zasnęli w szkole, albo coś w tym stylu”.
Łatwo jest uznać to za protekcjonalne, co jest kolejnym dowodem na to, że niektórzy Demokraci uważają, że atrakcyjność Trumpa jest po prostu urojona.
Jednakże oczywiste jest, że zaufania i zrozumienia może brakować po obu stronach.
Gdy rozmawiamy, z domu wychodzi agresywny i groźny zwolennik Trumpa, krzycząc, i podąża za Kathleen ulicą.
„Harris to klaun” – krzyczy, dodając dla urozmaicenia kilka przekleństw.
A na progu domu jeden ze zwolenników Demokratów odrzucił ofertę postawienia transparentu z hasłem Harris na swoim podwórku, bojąc się, jak twierdzi, że jest to równoznaczne z podobnym nadużyciem.
Za kilka tygodni w Saginaw odbędą się wybory.
Zanim to nastąpi, niemal na pewno przez ten kluczowy rejon przewinie się jeszcze wielu dziennikarzy, wszyscy szukający Ameryki.
Jest tu, ze wszystkimi swoimi dążeniami i zmaganiami, a także w historii, która współcześnie rozgrywa się w obliczu wyraźnego podziału politycznego.
Debata potrzebuje środka. A tego zostało bardzo niewiele.
Korespondent z Ameryki Północnej Anthony Zurcher w swoim cotygodniowym biuletynie US Election Unspun wyjaśnia wyścig o Biały Dom. Czytelnicy w Wielkiej Brytanii mogą zapisz się tutaj. Osoby spoza Wielkiej Brytanii możesz zapisać się tutaj.