Jadłem kolację w Saint Germain, kiedy usłyszałem pierwsze syreny.
Znalazłem się w Paryżu, żeby świętować urodziny przyjaciela.
Rzadki weekend poza Londynem bez aparatu i służbowego laptopa.
Poznaj aktualności dzięki aplikacji 7NEWS: Pobierz już dziś
Właśnie wtedy, gdy miała się wydarzyć jedna z najważniejszych historii roku.
Zanim pośpieszyłem z powrotem do pokoju hotelowego, wieści się rozeszły, a na telefonach ludzi rozległy się sygnały dźwiękowe – w centrum Paryża padły strzały, na miejsce przybyła uzbrojona policja.
To był początek niezwykle tragicznej nocy – serii wydarzeń, które nie zakończyły się przez kilka dni, zanim sprawcy zostali osaczeni w Saint Denis podczas strzelaniny z policją, kilka miesięcy przed aresztowaniem jedynego ocalałego terrorysty w Belgii i lata, w których skutki tego straszliwego terroru panowały w całej Europie.
Paryż został już mocno dotknięty atakami na biuro magazynu Charlie Hebdo.
Ale noc w piątek 13 listopada 2015 roku miała inny wymiar.
Tak wielu zmarłych.
Tak wielu rannych.
I strach, który przenikał każdy zakątek Miasta Światła.
Ludzie przyzwyczaili się już do widoku policji na ulicy.
Zwykle w parach – uzbrojonych w coś, co w powszechnym oku przypomina karabiny maszynowe.
Teraz naprawdę wiedzieli, po co tam byli – nawet jeśli wydawało się, że nie są w stanie powstrzymać ataków na Bataclan, kawiarnie w 10. dzielnicy i Stade de France.
Jako korespondent zagraniczny relacjonowałem ponad 20 ataków terrorystycznych w Europie.
Wszyscy postąpili tak, jak zamierzali sprawcy – wzbudzając strach w zwykłych ludziach.
To, co wydarzyło się tamtej nocy w Paryżu, jest niezwykle brutalne i skoordynowane.
Koncert rockowy, bary i restauracje oraz stadion piłkarski – czy było gdziekolwiek bezpieczna zabawa?
Francja zatrzymuje się, by przypomnieć sobie
Francja zatrzymała się w piątek, aby uczcić pamięć ofiar ataków terrorystycznych w Bataclan, mijając dekadę od chwili, gdy bojownicy Państwa Islamskiego zabili 130 osób, co pozostaje najbardziej śmiercionośnym atakiem na francuskiej ziemi od 70 lat.
13 listopada 2015 r. w Paryżu doszło do najczarniejszego dnia od drugiej wojny światowej, kiedy dziewięciu uzbrojonych bojowników Państwa Islamskiego i zamachowców-samobójców dokonało masakry w stolicy Francji.
Skoordynowane ataki rozpoczęły się od detonacji materiałów wybuchowych przez zamachowca-samobójcę przed Stade de France, gdzie rozgrywany był mecz piłki nożnej pomiędzy Francją a Niemcami.
Następnie grupa zaatakowała bary, bistra i kawiarnie, po czym rozpoczęła krwawe ostateczne oblężenie teatru Bataclan.
W strzelaninie z policją w sali koncertowej, w której odbywał się wówczas koncert rockowy, zginęło 90 osób.
W sumie zginęło 130 osób, a dwie inne zmarły później w wyniku samobójstwa z powodu traumy odniesionej tego wieczoru.
W nocy Wieża Eiffla została oświetlona w kolorach flagi Francji, gdy naród obchodził uroczystą rocznicę. W ciągu dnia prezydent Francji Emmanuel Macron dołączył do urzędników i obywateli podczas ceremonii oddania hołdu ofiarom.
Wieńce złożono poza miejscami, w których terroryści dokonali ataków, które wywołały traumę dla narodu i wywołały falę światowego wsparcia.
Jedyny znany żyjący członek tej grupy terrorystycznej, Salah Abdel Salam, odsiaduje wyrok dożywocia za swoje zbrodnie.
Nawet dziesięć lat później ocaleni i bliscy ofiar opisują horror ataku w Bataclan jako „pustkę, która nigdy się nie zamyka”. Członkowie rodzin ofiar twierdzą, że każdego ranka i wieczoru nadal odczuwają ciężar tego bólu.


















