Administracja Bidena przejęła witryny internetowe zarządzane przez Kreml i oskarżyła dwóch pracowników rosyjskich mediów państwowych w ramach swojej jak dotąd największej akcji mającej na celu przeciwstawienie się, jak twierdzi, rosyjskim próbom rozpowszechniania dezinformacji przed listopadowymi wyborami prezydenckimi.
Środki te, które oprócz aktów oskarżenia obejmowały również sankcje i ograniczenia wizowe, były podjętą przez rząd USA na kilka tygodni przed wyborami w listopadzie próbą powstrzymania stałego zagrożenia ze strony Rosji, o którym amerykańscy urzędnicy ostrzegali od dawna, że może ono siać niezgodę i wprowadzać zamieszanie wśród wyborców.
Waszyngton oświadczył, że Moskwa, która według funkcjonariuszy służb wywiadowczych sprzyja republikaninowi Donaldowi Trumpowi, pozostaje głównym zagrożeniem dla wyborów, mimo że FBI kontynuuje śledztwo w sprawie ataku hakerskiego przeprowadzonego w tym roku przez Iran, którego celem były kampanie prezydenckie obu partii politycznych.
„Przesłanie Departamentu Sprawiedliwości jest jasne: nie będziemy tolerować prób wykorzystywania demokratycznego systemu rządów przez reżimy autorytarne” – powiedział prokurator generalny Merrick Garland.
W jednej ze spraw karnych ujawnionych przez Departament Sprawiedliwości oskarżono dwóch pracowników RT, rosyjskiej państwowej firmy medialnej, o tajne finansowanie firmy zajmującej się tworzeniem treści z siedzibą w Tennessee kwotą prawie 10 milionów dolarów w celu publikowania anglojęzycznych filmów na platformach społecznościowych, takich jak TikTok i YouTube, zawierających wiadomości sprzyjające interesom i programom rządu Rosji, w tym dotyczące wojny na Ukrainie.
Prokuratorzy poinformowali, że prawie 2000 filmów opublikowanych przez firmę zostało obejrzanych ponad 16 milionów razy tylko na YouTubie.
Dwóm oskarżonym, Kostiantynowi Kałasznikowowi i Elenie Afanasjewej, zarzuca się spisek w celu prania pieniędzy i naruszenie ustawy o rejestracji agentów zagranicznych. Są na wolności. Nie było od razu jasne, czy mieli prawników.
Departament Sprawiedliwości twierdzi, że firma nie ujawniła, iż otrzymała finansowanie od RT i że ani ona, ani jej założyciele nie zarejestrowali się, zgodnie z wymogami prawa, jako agenci zagranicznego podmiotu.
Chociaż w akcie oskarżenia nie wymieniono nazwy firmy, opisano ją jako firmę zajmującą się tworzeniem treści z siedzibą w Tennessee, zatrudniającą sześciu komentatorów i posiadającą stronę internetową identyfikującą się jako „sieć heterodoksyjnych komentatorów, którzy skupiają się na zachodnich kwestiach politycznych i kulturowych”.
Opis ten idealnie pasuje do Tenet Media, firmy internetowej, która udostępnia filmy tworzone przez znanych konserwatywnych influencerów, Tima Poola, Benny’ego Johnsona i innych.
Pan Johnson i pan Pool odpowiedzieli postami na X, platformie znanej wcześniej jako Twitter, nazywając siebie „ofiarami”. Nazywając prezydenta Rosji Władimira Putina „łajdakiem”, pan Pool napisał, że „jeśli te oskarżenia okażą się prawdziwe, ja, a także inne osobowości i komentatorzy, zostaliśmy oszukani”.
W swoim poście pan Johnson napisał, że rok temu poproszono go o dostarczenie treści „start-upowi medialnemu”. Powiedział, że jego prawnicy wynegocjowali „standardową, niezależną umowę, która później została rozwiązana”.
W ostatnich miesiącach w programach Tenet Media gościli wybitni konserwatyści, m.in. współprzewodnicząca RNC Lara Trump, były kandydat Partii Republikańskiej na prezydenta Vivek Ramaswamy i kandydatka do Senatu USA Kari Lake.
W drugiej akcji urzędnicy ogłosili przejęcie 32 domen internetowych, które Kreml wykorzystywał do szerzenia rosyjskiej propagandy i osłabiania międzynarodowego wsparcia dla Ukrainy. Strony internetowe zostały zaprojektowane tak, aby wyglądały jak autentyczne serwisy informacyjne, ale w rzeczywistości były fałszywe, z fałszywymi personami w mediach społecznościowych, które miały sprawiać wrażenie, że należą do amerykańskich użytkowników.
Departament Sprawiedliwości nie wskazał, którego konkretnie kandydata kampania propagandowa miała promować. Jednak wewnętrzne notatki strategiczne uczestników akcji opublikowane w środę przez Departament Sprawiedliwości jasno wskazują, że beneficjentem miał być pan Trump, mimo że nazwiska kandydatów zostały zaciemnione.
Na przykład propozycja jednego projektu propagandowego stwierdza, że jednym z jego celów było zapewnienie zwycięstwa kandydatowi, który obecnie nie sprawuje władzy, i zwiększenie odsetka Amerykanów, którzy uważają, że USA zrobiły zbyt wiele, aby wesprzeć Ukrainę. Prezydent Joe Biden zdecydowanie poparł Ukrainę podczas inwazji Rosji.
Agencje wywiadowcze wcześniej oskarżyły Rosję, która podczas wyborów w 2016 r. rozpoczęła masową kampanię zagranicznych wpływów i ingerencji w imieniu pana Trumpa, że używała dezinformacji, aby próbować ingerować w tegoroczne wybory. Nowe kroki pokazują głębię tych obaw.
„Dzisiejsze ogłoszenie podkreśla, jak daleko posunęły się niektóre rządy zagraniczne, aby podważyć amerykańskie instytucje demokratyczne” – powiedział Departament Stanu. „Ale te rządy zagraniczne powinny również wiedzieć, że nie będziemy tolerować zagranicznych złośliwych aktorów celowo ingerujących i podważających wolne i uczciwe wybory”.
Departament Stanu ogłosił, że podejmie działania przeciwko kilku pracownikom rosyjskich mediów państwowych, określając ich mianem „misji zagranicznych” i oferując nagrodę pieniężną za przekazanie rządowi USA informacji na temat zagranicznej ingerencji w wybory.
Poinformowano również, że dodano firmę medialną Rossiya Segodnya i jej spółki zależne RIA Novosti, RT, TV-Novosti, Ruptly i Sputnik do listy misji zagranicznych. Będzie to wymagało od nich zarejestrowania się w rządzie USA i ujawnienia ich nieruchomości i personelu w USA.
W przemówieniu wygłoszonym w zeszłym miesiącu zastępca prokuratora generalnego Lisa Monaco stwierdziła, że Rosja pozostaje największym zagrożeniem dla integralności wyborów, oskarżając pana Putina i jego pełnomocników o „celowanie w określone grupy demograficzne wyborców i wyborców w stanach wahających się w celu manipulowania wynikami wyborów prezydenckich i kongresowych”. Rosja, jak powiedziała, „ma zamiar wciągnąć nieświadomych Amerykanów w media społecznościowe, aby promowali narracje promujące rosyjskie interesy”.
W podobnym tonie wypowiedziała się w czwartek, mówiąc na wydarzeniu Aspen Institute, że zagrożenie ze strony wpływów zagranicznych jest bardziej zróżnicowane i agresywne niż w latach ubiegłych.
„Bardziej zróżnicowane i agresywne, ponieważ angażują więcej podmiotów z większej liczby krajów, niż kiedykolwiek wcześniej, działających w bardziej spolaryzowanym świecie, niż kiedykolwiek wcześniej, a wszystko to napędzane większą ilością technologii i przyspieszane przez technologię, taką jak sztuczna inteligencja, i to właśnie ujawniliśmy w działaniach organów ścigania, które podjęliśmy dzisiaj” – powiedziała.
Obawy dotyczące Rosji koncentrują się głównie na cyberatakach i kampaniach dezinformacyjnych, których celem jest wpłynięcie na wyniki listopadowych wyborów.
Taktyka ta obejmuje wykorzystywanie państwowych mediów, takich jak RT, do promowania antyamerykańskich wiadomości i treści, a także sieci fałszywych stron internetowych i kont w mediach społecznościowych, które wzmacniają te twierdzenia i wstrzykują je do internetowych rozmów Amerykanów. Zazwyczaj te sieci zajmują się polaryzującymi tematami politycznymi, takimi jak imigracja, przestępczość lub wojna w Gazie.
W wielu przypadkach Amerykanie mogą nie mieć pojęcia, że treści, które widzą w Internecie, albo pochodzą od Kremla, albo zostały przez niego nagłośnione.
Jak poinformowali urzędnicy podczas spotkania z dziennikarzami, grupy powiązane z Kremlem coraz częściej wynajmują rosyjskie firmy marketingowe i komunikacyjne, aby zleciły im część prac związanych z tworzeniem propagandy cyfrowej, a jednocześnie zacieraniem śladów.
Dwie takie firmy były przedmiotem nowych sankcji USA ogłoszonych w marcu. Władze twierdzą, że dwie rosyjskie firmy stworzyły fałszywe strony internetowe i profile w mediach społecznościowych, aby rozpowszechniać dezinformację Kremla.
Ostatecznym celem jest jednak skłonienie Amerykanów do rozpowszechniania rosyjskiej dezinformacji bez kwestionowania jej pochodzenia. Ludzie są znacznie bardziej skłonni ufać informacjom, które ich zdaniem pochodzą z krajowego źródła, i je ponownie publikować, powiedzieli urzędnicy. Fałszywe strony internetowe zaprojektowane tak, aby naśladować amerykańskie serwisy informacyjne, oraz profile w mediach społecznościowych generowane przez sztuczną inteligencję to tylko dwie metody.
Wiadomości pozostawione w ambasadzie rosyjskiej nie zostały natychmiast zwrócone.
Informację tę podała agencja prasowa Associated Press. Do przygotowania niniejszego raportu przyczynili się dziennikarze agencji AP Dan Merica i Alanna Durkin Richer z Waszyngtonu, Ali Swenson z Nowego Jorku oraz Alan Suderman z Richmond w stanie Wirginia.