The Kampania 2024 wszedł w ostatnią fazę i wydaje się, że w miarę zaostrzania się sondaży Kamala Harris planuje skupić się na ataku Donalda Trumpa jako zagrożenie dla demokracji.
W ciągu ostatniego tygodnia Dziennik Wall Street, the Powiązana prasa, Poczta Waszyngtońska, „New York Timesa”. a nawet konserwatywny Przegląd Narodowy wszyscy zgłosili lub skomentowali oś przesyłania wiadomości. W nowo odsłoniętym oficjalnym reklama kampaniibezcielesny głos ostrzega z powagą, że druga kadencja Trumpa „byłaby gorsza. Nie będzie nikogo, kto powstrzymałby jego najgorsze instynkty. Żadnych poręczy ochronnych. W niedawnym rajd w Erie w Pensylwanii Harris przypomniał swoim zwolennikom Projekt 2025„szczegółowy i niebezpieczny plan”, według którego „coraz bardziej niestabilny i niezachwiany” Trump będzie realizował, aby scementować „niekontrolowaną władzę”. Podniosła alarm w związku z poważnym zagrożeniem, jakie Trump stwarza dla „twoich podstawowych wolności” i tym, że podczas swojej drugiej kadencji będzie „zasadniczo odporny” na nadzór.
To sprawa, od której jeżą się włosy. Członkowie kampanii uważają, że tego typu groźne ostrzeżenia zmotywują niektórych do pilnego marszu do urn na rzecz Harrisa. Jedynym problemem jest to, że wyborcy, zwłaszcza wyborcy z klasy robotniczej, wydają się wyjątkowo pozbawieni inspiracji tym apelem.
The Centrum Polityki Robotniczej (CWCP) przetestowało niedawno różne przesłania polityczne kierowane do wyborców w Pensylwanii, która jest kluczowym polem bitwy w obu kampaniach, aby określić, jaki rodzaj retoryki skutecznie skłania wyborców robotniczych w stronę Harrisa. We współpracy z firmą sondażową YouGov przeprowadziliśmy badanie na reprezentatywnej próbie 1000 uprawnionych do głosowania w Pensylwanii w okresie od 24 września do 2 października 2024 r. Poprosiliśmy respondentów, aby ocenili różne przesłania polityczne, które mogą usłyszeć od Harrisa i Trumpa, oraz ocenili je na podstawie skali skala przychylności.
Zgodnie z naszymi badania z przeszłościodkryliśmy, że przekazy skupiające się na ekonomii i komunikaty wykorzystujące narrację populistyczną wypadły najlepiej w porównaniu z przekazami w stylu Trumpa na temat kompetencji Bidena, imigracji, skorumpowanych elit, krytycznej teorii rasy, inflacji, uczciwości wyborów i ceł. Nie ma w tym nic dziwnego. Tymczasem przesłania Harrisa na temat aborcji i imigracji wypadły gorzej niż którykolwiek z testowanych przez nas przekazów ekonomicznych i populistycznych.
Żadne przesłanie nie było jednak tak niepopularne jak to, które nazywamy przesłaniem „zagrożenia demokracji”.
Podobnie jak w niedawnej retoryce Harrisa, przesłanie to wzywało wyborców do „obrony naszej wolności i naszej demokracji” przed potencjalnym dyktatorem w postaci Trumpa. Nazwała Trumpa „przestępcą” i „skazanym przestępcą” oraz ostrzegła przed jego planami ukarania wrogów politycznych. Spośród siedmiu przetestowanych przez nas komunikatów, każdy odnoszący się do głównego tematu kampanii Harrisa, komunikat o „zagrożeniu demokracji” znalazł się na ostatnim miejscu.
Był to najmniej popularny przekaz w porównaniu ze średnim poparciem dla przekazów Trumpa. I było to najmniej popularne przesłanie wśród okręgów wyborczych klasy robotniczej Harris i the Demokraci najbardziej potrzebuję.
Wśród wyborców robotniczych, grupy o skłonnościach republikańskich, przesłanie dotyczące zagrożenia demokracją uzyskało aż 14,4 punktu podwodny w stosunku do średniego poparcia dla przesłań Trumpa. Wśród bardziej liberalnych pracowników usług i urzędników był to także najmniej popularny przekaz, uzyskując zaledwie 1,6 punktu procentowego przewagi nad średnią Trumpa. Nawet wśród profesjonalistów, najbardziej liberalnych z całej grupy i grupy, której przesłanie najbardziej się podobało, jego skuteczność była ledwo większa od przesłania Trumpa.
Zupełnie odwrotnie jest w przypadku testowanego przez nas przesłania „silnego populizmu”. To przesłanie, które łączyło sugestie postępowej polityki gospodarczej z ostrym potępieniem „miliarderów”, „wielkich korporacji” i „polityków w Waszyngtonie, którzy im służą”, najlepiej sprawdziło się w przypadku pracowników fizycznych, usługowych i biurowych oraz specjalistów.
Jeśli podzielimy wyniki na partie, otrzymamy prawie tę samą historię. Republikanie – którzy nie preferowali żadnego z przekazów Harrisa od przekazów Trumpa – najbardziej preferowali przekaz silnie populistyczny. I w przeważającej mierze odrzucili przesłanie o zagrożeniu demokracji, preferując przesłania Trumpa od tego średnio o ponad 75 punktów. Wśród niezależnych – niedoskonałego zastępcy bezpartyjnych wyborców – najlepiej przyjęto przesłanie silnego populizmu, natomiast najmniej faworyzowano przesłanie dotyczące zagrożenia demokracją. Tylko Demokraci zdecydowanie woleli przesłanie o zagrożeniu demokracji, a nawet wtedy był to jeden z ich najmniej ulubionych komunikatów.
Wszystko to sugeruje, że oś przesyłania wiadomości jest dużym błędem.
Nikt nie może się domyślić, dlaczego wyborcy nie reagują na takie komunikaty, choć na myśl przychodzi mi bajka o chłopcu, który wołał wilka. Trump był już prezydentem. I choć Demokraci ostrzegali przed niebezpieczeństwem, jakie stanowi dla demokracji, w rzeczywistości zorganizowaliśmy wybory, w których można się go było pozbyć. Pamiętajcie, że morał z tej bajki nie jest taki, że ostatecznie nie było wilka. Chodzi o to, że nikt nie uwierzył chłopcu.
Co więcej, niechęć do przesłania o zagrożeniu demokracji wśród ludzi pracy i całkowita nieświadomość tej niechęci wśród urzędników kampanii sama w sobie stanowi dowód ogromnego rozdźwięku między Harris a wyborcami z klasy robotniczej, których desperacko potrzebuje, aby wygrać. Co gorsza, każda reklama lub przemówienie poświęcone hejtowi na temat zagrożenia Trumpa to dla Harris o jedną szansę mniej na skupienie się na swojej popularnej polityce gospodarczej; o jedną okazję mniej do oparcia się na populistycznej narracji „ludzie kontra plutokraci”, która faktycznie rezonuje z klasą robotniczą.
Jeśli Harris przegra, stanie się tak dlatego, że kampania i kandydat reprezentują partię, która jest obecnie zasadniczo obca wielu ludziom pracy – partię, która zrezygnowała z mobilizowania ludzi pracy wokół wspólnych frustracji i aspiracji klasowych. Partia niezdolna do przekazania prostego, bezpośredniego i postępowego programu polityki gospodarczej. Partii tak wiernej sprzecznej mieszance interesów, że chcąc uspokoić wszystkich i nikogo nie urazić, czołowi stratedzy przedstawili niejasny, niepopularny i mało inspirujący plan, który najwyraźniej miał pomóc im odtworzyć wyniki wyborów z 2016 roku.
Jak na ironię, jeśli Demokraci chcą bronić demokracji, dobrze by zrobili, gdyby przestali o tym mówić. Zamiast tego powinni spróbować przekonać wyborców do wizji gospodarczej, która ma na celu położenie kresu offshoringowi i masowym zwolnieniom, ożywienie produkcji, ograniczenie cen leków na receptę i umieszczenie rodzin pracujących na pierwszym miejscu.
Innymi słowy, powinni brzmieć mniej jak Demokraci, a bardziej jak populiści.