AAmerykanie zawsze narzekali, że politycy to kłamcy i złodzieje. W powrocie Donalda Trumpaskazanego przestępcę i notorycznego handlarza złudzeniami i kłamstwami, do Białego Domu postanowili uczynić to oficjalnym. Dyskusje nad przyczynami zwycięstwa byłego prezydenta będą trwały – bez końca. Konsekwencje będą widoczne w ciągu najbliższych lat, ale można wyciągnąć pewne proste wnioski.
Trump zwyciężył jako kandydat zmian w czasie, gdy zdecydowana większość Amerykanów pragnie fundamentalnych zmian. Wygrał, mimo że większość Amerykanów twierdzi, że go nie aprobuje. Jego skandaliczna kampania, która stawała się coraz bardziej wytrącona z równowagi, ugruntowała jego pozycję jako kandydata protestu. Jego rasizm, natywizm i mizoginia podsyciły te podziały Republikanie żerują od dziesięcioleci. Pozyskał tych, którzy byli najbardziej zdenerwowani inflacją i imigracją, malując teraźniejszość jako dziwaczną dystopię, a swoją poprzednią administrację jako gospodarczą utopię, i jakimś cudem udało mu się wyrzucić do dziury pamięci swoją katastrofalną porażkę związaną z pandemią – i milionem niepotrzebnych zgonów, które spowodowała – .
Teraz dla Republikanów – utrzymanie Białego Domu, większość w Senaciez kontrolą izby niższej nadal niezdecydowany – wyzwaniem będzie rządzenie. Zastraszywszy partię, Trump podejmie decyzję. Poza tym, że gramy dużo w golfa i oglądamy dużo telewizji, tak naprawdę nie wiemy, co będzie robił. Obiecał zakłócenia – powszechne cła i wojnę handlową, masowe deportacje milionów ludzi i wstrząsy społeczne, masowe zwolnienia i wymianę urzędników wyższego szczebla w biurokracji oraz nowy poziom dysfunkcji i korupcji, odwrócenie postępu w dziedzinie energii odnawialnej i „wiertarka dziecięca”, jakby mógł dostosować naturę do swojej niewiedzy. Kiedy wyborcy głosowali za zmianą kursu, być może nie to mieli na myśli.
Dla Demokratów strata będzie powodem do rozliczenia. Niezwykła jedność stojąca za kampanią Harrisa przerodzi się w zaciekłą walkę wewnętrzną. Kamala Harris przeprowadził silną i profesjonalną kampanię, z pewnością przybliżając wyścig do końca, niż byłoby, gdyby prowadził Joe Biden. Zniszczyła Trumpa w ich jedynej debacie, co doprowadziło go do uchylenia się od rewanżu. W przeciwieństwie do jadowitego podziału Trumpa, przedstawiła się jako kandydatka do jedności. Szczególny nacisk położyła na obronę wolności, zwłaszcza wolności kobiet do kontrolowania własnego ciała. Jej końcowa wymowa skupiała się na oczywistej niezdolności Trumpa do przewodzenia oraz na poparciu ponadpartyjnym i establishmentu, jakim cieszyła się ze strony przywódców obu partii oraz establishmentów zajmujących się polityką zagraniczną i gospodarczą.
Prawica Partii Demokratycznej i większość mediów zrzuci winę za jej porażkę na liberalne nadużycia. Będą sugerować, że Stany Zjednoczone nie były gotowe wybrać kobiety rasy mieszanej z rodziny imigrantów; zauważą, że Trump wydał miliony na reklamy przedstawiające Harrisa broniącego operacji transpłciowych; będą argumentować, że liberalne kwestie społeczne – dotyczące seksualności, różnorodności i włączenia społecznego, kontroli broni i reformy policji, a nawet kryzysu klimatycznego – bardziej zniechęcały, niż przyciągały.
Demokratyczni agenci mają duży udział w tym argumencie, w przeciwieństwie do rzeczywistości, w której partia zawiodła ludzi pracy, a jej kandydaci nie zdołali ich zaangażować.
Lewica partii będzie argumentować, że zamykająca strategia Harrisa skutecznie przedstawiła ją jako kandydatkę ponadpartyjnego establishmentu, który poniósł porażkę – że jej niezdolność lub niechęć do oddzielenia się od Bidena uczyniła ją kandydatką ciągłości w czasie, gdy wyborcy chcieli zmian, że brak podkreślenia nowych priorytetów na „liście rzeczy do zrobienia” przyniósł tylko więcej tego samego.
Jak Amerykanie mogli wybrać na prezydenta Stanów Zjednoczonych skazanego przestępcę, dotkliwego przegranego, który doprowadził swoich zwolenników do splądrowania Kapitolu Stanów Zjednoczonych, wulgarnego, podłego kandydata rozpowszechniającego nienawistne urojenia i młodzieńcze obelgi? Z pewnością jedyną odpowiedzią jest to, że liczni Amerykanie szukają nowego porozumienia, zupełnie innego kursu w przyszłości. Czas pokaże, czy którakolwiek ze stron jest gotowa zaproponować takie rozwiązanie.