Redaktor naczelny Associated Press Wysłał w środę list do Białego Domu, który krytykuje swoją decyzję o zablokowaniu dwóch dziennikarzy przed uczestnictwem w wydarzeniach prasowych we wtorek po tym, jak skierował się do Zatoki Meksykańskiej jako „Zatoki Ameryki”.
„Piszę w imieniu Associated Press, niezależnej globalnej organizacji informacyjnej, która codziennie dociera do miliardów ludzi, aby sprzeciwić się w najsilniejszych możliwych warunkach działaniom podjętym przez administrację Trumpa przeciwko AP wczoraj”, Julie Pace, redaktor naczelny AP, redaktor naczelny AP , napisane w list Skierowana do Susie Wiles, szef sztabu Białego Domu.
„Problemem tutaj jest wolność słowa – podstawowy filar amerykańskiej demokracji i wartość o najwyższym znaczeniu dla wszystkich Amerykanów, niezależnie od perswazji politycznej, okupacji czy przemysłu”.
Pace tak powiedział we wtorekBiały Dom zakazał dziennikarzom AP uczestniczenia w dwóch wydarzeniach prasowych z Donaldem Trumpem, „po pozornej skargi na decyzje redakcyjne AP dotyczące Zatoki Meksykańskiej, które prezydent Trump zmienił nazwę Zatoki Ameryki”.
Associated Press powiedział W styczniowym przewodniku w stylu, aby nadal odnosić się do zbiornika wodnego, który graniczy zarówno z USA, jak i Meksyku „o swojej pierwotnej nazwie, jednocześnie uznając nową nazwę, którą wybrał Trump”.
Agencja stwierdziła, że rozkaz Trumpa, aby zmienić nazwę tylko władzy w USA, a inne kraje, w tym Meksyk, nie musiały rozpoznać zmiany nazwy.
„Zatoka Meksykańska niosła tę nazwę od ponad 400 lat”, napisał AP, dodając, że „jako globalna agencja informacyjna, która rozpowszechnia wiadomości na całym świecie, AP musi zapewnić, że nazwy miejsc i geografia są łatwe do rozpoznania dla wszystkich odbiorców ”.
Pace powiedział, że podczas spotkania we wtorek Karoline Leavitt, sekretarz prasowy Białego Domu, poinformowała reportera AP, że dostęp AP do „Owalnego Biura byłby ograniczony, gdyby AP nie wyrównał natychmiastowych standardów redakcyjnych do zarządzenia wykonawczego prezydenta Trumpa”.
Kiedy AP nie przystąpiło do żądań, Pace powiedział, że pracownicy Białego Domu zablokowali reportera AP uczestniczące w podpisaniu zarządzenia wykonawczego w biurze Owalnym, a później kolejnego reportera AP uczestniczenia w wydarzeniu prasowym w recepcji dyplomatycznej.
„Działania podjęte przez Biały Dom miały po prostu ukarać AP za treść jego mowy”, napisał Pace. „Jest to jedna z najbardziej podstawowych założeń pierwszej poprawki, której rząd nie może zemścić się przeciwko społeczeństwu lub prasie za to, co mówią”.
Dodała: „Jest to dyskryminacja z punktu widzenia oparta na wyborach redakcyjnych organizacji informacyjnej i wyraźne naruszenie pierwszej poprawki”.
Pace powiedział, że od środy nie było jasne, czy Biały Dom zamierzał na bieżąco nałożyć te ograniczenia dostępu przeciwko reporterom AP, i wezwał administrację do „zakończenia tej praktyki”.
„Podstawową rolą prasy jest służenie jako oczy i uszy”, powiedziała, dodając, że „kiedy dziennikarze są zablokowani przed wykonywaniem swojej pracy, to amerykańska publiczność cierpi”.
Powiedziała również, że ustawia „alarmujący precedens”, który może wpłynąć na każdy punkt sprzedaży, a z kolei „poważnie ograniczy prawo opinii publicznej do poznania, co dzieje się w ich rządzie”.
AP, napisała, jest „przygotowany do energicznego obrony jego praw konstytucyjnych i protestu przeciwko naruszeniu prawa społeczeństwa do niezależnego zasięgu ich rządu i wybranych urzędników”.
Po promocji biuletynu
W środę Leavitt został zapytany, który urzędnik Białego Domu podjął decyzję o zakazaniu reporterów AP z wydarzeń.
Leavitt powiedział, że „jest to przywilej pokrycia tego Białego Domu” i „nikt nie ma prawa wejść do biura owalnego i zadawać prezydentowi pytań Stanów Zjednoczonych. To jest podane zaproszenie. ”
„Zastrzegamy sobie prawo do decyzji, kto może iść do owalnego biura”, powiedział Leavitt w sali odprawy prasowej.
„Jeśli uważamy, że w tym pokoju są wypchane kłamstwa, pociągamy do odpowiedzialności te kłamstwa i faktem jest, że ciało wodne u wybrzeży Luizjany nazywa się Zatoką Ameryki, a ja nie jestem Pewnie, dlaczego serwis informacyjny nie chcą tego tak nazywać, ale tak właśnie jest. ”
„Dla tej administracji bardzo ważne jest, aby mamy to dobrze” – dodała.
Guardian skontaktował się z Białym Domem w celu uzyskania dodatkowego komentarza.