Funkcjonariusze związkowi oskarżyli Boeing o „braku przygotowania” po wznowieniu rozmów mających na celu zakończenie największego strajku w USA.
Do pracowników Boeinga dołączy w czwartek prezes Międzynarodowego Stowarzyszenia Mechaników i Pracowników Lotnictwa i Kosmonautyki (IAM), Brian Bryant, dzień po tym, jak firma ogłosiła plany zwolnić „dużą liczbę” pracowników.
Około 33 000 pracowników Boeing w Waszyngtonie i Oregonie strajk rozpoczął się 13 września. Przedstawiciele związków zawodowych powiedzieli, że rozmowy między obiema stronami rozpoczęły się słabo.
„Boeing musi dostarczyć kontrakt, który odzwierciedla ciężką pracę i poświęcenia pracowników w ciągu ostatniej dekady” — powiedział Bryant. „IAM i naszych 600 000 członków wspiera każdego strajkującego pracownika Boeinga w tym kraju”.
Firma ma ogłoszony zamrozić działania rekrutacyjne i planuje wprowadzić urlopy bezpłatne dla tysięcy pracowników, ponieważ strajk wstrzymał produkcję, a koszty dla firmy osiągnęły szacowany 100 milionów dolarów dziennie.
Pracownicy głosował 96% opowiedziało się za strajkiem po odrzuceniu wstępnego porozumienia, które obejmowało 25-procentowy wzrost płac w ciągu czterech lat obowiązywania kontraktu, ale pracownicy argumentowali, że wiązało się to z pewnymi konsekwencjami.
Związek zawodowy IAM Local 751 rozpoczął we wtorek negocjacje z Boeingiem i federalnym mediatorem. Początkowo rozmowy nie przebiegały jednak według doniesień pomyślnie, a przedstawiciele związków zawodowych oskarżyli firmę o nieprzygotowanie do negocjacji.
„Nie będziemy owijać w bawełnę – po całym dniu mediacji jesteśmy sfrustrowani. Firma nie była przygotowana i nie chciała zająć się kwestiami, które, jak jasno Pan wskazał, są niezbędne do zakończenia strajku: płacami i emeryturami” – stwierdziła komisja negocjacyjna związku zawodowego w list do członków.
„Firma najwyraźniej nie traktuje mediacji poważnie” – stwierdziła komisja negocjacyjna. „Walczymy o to, co słuszne i sprawiedliwe – o to, co zarobiliśmy przez ostatnie 16 lat”.
Bruce McFarland, technik ds. instrumentów, który pracował w Boeing przez 36 lat, wyjaśnił, że czekał na zatrudnienie przez rok po odejściu z wojska, ponieważ praca w Boeing była bardzo pożądana. Jak powiedział, tak już nie jest, a firma ma teraz trudności z zatrudnianiem i zatrzymywaniem pracowników.
Wyjaśnił, że w przypadku poprzednich odnowień umów pracownicy tracili przysługujące im emerytury, musieli mierzyć się ze wzrostem kosztów opieki zdrowotnej i nie otrzymywali podwyżek płac nadążających za inflacją.
„Straciliśmy naszą emeryturę, nasza siła nabywcza gwałtownie stanęła w miejscu, a nasze koszty opieki zdrowotnej wzrosły” – powiedział. „Tracimy i wszyscy to odczuwają. Covid mocno nas uderzył. Po prostu płacimy coraz więcej, a w umowie nie oczekujemy żadnych korzyści. Co się więc dzieje? Dostajemy 25% podwyżki w ciągu czterech lat, która nie dorównuje ani nie nadąża za kosztami inflacji w ciągu ostatnich ośmiu lat i wcześniej, ponieważ wcześniej przeszliśmy przez kolejne złe przedłużenie, kiedy to dawaliśmy firmie ustępstwa na rzecz gospodarki”.
Porównał te propozycje do wygórowanych wynagrodzeń kadry kierowniczej w Boeingu, „złotych spadochronów” dla odchodzących dyrektorów generalnych Dave Calhoun w 2024 roku i Dennis Muilenburg w 2019 roku i miliardy dolarów firma wydała pieniądze na wykup akcji w ciągu ostatniej dekady.
„To sprawia, że czujemy się niedoceniani przez firmę” – dodał McFarland. „Zabrali premię, zabrali więcej opieki medycznej i każą płacić więcej, a znajdą sposób, żeby kazać płacić więcej – firma jest w tym dobra. Płaca po prostu nie wystarcza. Nie nadąża za inflacją i szkodzi naszym członkom. Jeśli firma chce być światowej klasy, musi zacząć traktować swoich pracowników jak światowej klasy.
„Minęły już czasy, gdy po prostu się poddawaliśmy. Zrobiliśmy to osiem lat temu i nie zrobimy tego ponownie” – podsumował McFarland. „Nie ustąpimy”.