TW roku, jaki upłynął od ataków z 7 października, brytyjscy muzułmanie dotkliwie odczuli pogłos konfliktu między Izraelem a Gazą. Podróżując po naszych społecznościach, byłem świadkiem na własne oczy, jak konflikt po raz kolejny podważył nasze poczucie bezpieczeństwa i nasze miejsce w brytyjskim społeczeństwie.

Koszt ludzki jest oszałamiający. Rozmawiałem z brytyjskimi Palestyńczykami, którzy stracili w Gazie dziesiątki członków rodzin. Rodzice dzwonią do mnie, zrozpaczeni, gdy ich dzieci zostały aresztowane za działalność propalestyńską. Studenci uniwersytetów boją się deportacji za krytykowanie Izraela.

Wezwania do pokoju i sprawiedliwości dla Palestyńczyków odbijają się echem daleko poza społecznością muzułmańską. Ludzie wszystkich wyznań i żadnej wiary wyszli na ulice różnorodne, pełne pasji marsze. Z każdym dniem, w miarę jak rośnie liczba ofiar śmiertelnych wśród cywilów w Gazie i poza nią, zarzuty przeciwko Izraelowi za popełnienie zbrodni wojennych stają się coraz silniejsze. To nie jest kwestia muzułmańska; jest to kwestia praw człowieka, która dotyczy nas wszystkich.

Jednak brytyjscy muzułmanie dają się w to wciągnąć, wrzuceni w „wojny kulturowe” nie z własnego wyboru. Chociaż solidaryzujemy się z tymi, którzy stoją w obliczu śmiertelnych cierpień, stajemy w obliczu alarmującego wzrostu islamofobii. Konflikt został cynicznie zmanipulowany, aby podsycić nienawiść do muzułmanów, zaaranżowany nie tylko przez elementy skrajnie prawicowe, ale także przez tych, którzy posługują się szkodliwymi tropami, aby uciszyć pokojowe poparcie dla Palestyny.

Zamieszki na tle rasistowskim, których byliśmy świadkami latem w Anglii, były po części tego odzwierciedleniem – podsycane fałszywymi narracjami o „dwupoziomowej policji”. Tylko tego lata byliśmy świadkami telefonów czołowych polityków zakazać świętej afirmacji muzułmańskiej „Allahu Akbar” (Bóg jest wielki) i oświadcza, że ​​„Nie wszystkie kultury są jednakowo ważne”, mówiąc o niedawnych imigrantach, którzy najwyraźniej „nienawidzić” Izraela. Muzułmańscy politycy spotykają się z oskarżeniami o bycie kontrolowanymi przez islamistów lub realizowanie „sekciarskich” programów.

W miejscach pracy w całym kraju muzułmanie z trudem radzą sobie z okropnościami, których są świadkami, prowadząc trudne rozmowy ze współpracownikami. Nawet długotrwałe relacje międzywyznaniowe zostały napięte. Chociaż wielu kolegów, Żydów i muzułmanów, starało się wzajemnie wspierać, polaryzacja zebrała swoje żniwo. Podjęto wspólne wysiłki, aby przedstawić tę kwestię jako kwestię muzułmańsko-żydowską, pomijając miliony innych osób, które sprzeciwiają się przemocy ze względów humanitarnych.

Społeczności zwróciły się do nas po wskazówki, jak pomóc, jak rzucić wyzwanie szkodliwym narracjom i jak zachować nadzieję, gdy przemoc będzie trwać. Meczety, chcąc zapewnić duchowe pocieszenie, spotykają się z wandalizmem i atakami. Szkoły borykają się z uczniami noszącymi palestyńskie odznaki, co powoduje, że wielu młodych ludzi jest zdezorientowanych i skonfliktowanych.

Fizycznych przejawów nienawiści nie da się zignorować. Sam doświadczyłem przestępstwa z nienawiści w londyńskim metrze, gdzie ktoś krzyknął na mnie: „Wszyscy przejmujecie władzę”.

Jednak pomimo tych wyzwań jest nadzieja. Możemy budować wspólne więzi, które ominęłyby potrzebę „wybierania strony”, trzymając się jednocześnie naszego głęboko zakorzenionego poglądu, że ludobójstwo w Palestynie musi się zakończyć.

Source link