MMoje przyjaźnie zawierały się głównie z osobami w podobnym wieku, ale wszystko się zmieniło, gdy mój 85-letni sąsiad zostawił mi płytę CD w skrzynce na listy po wysłuchaniu mój młody syn bębniąc dziko w naszym garażu. Zapakowała płytę w notatkę napisaną najlepszą ręką, wyjaśniając, że jej zdaniem spodobają mu się dźwięki zespołu jej przyjaciela, The Necks.
Inni mieszkańcy naszej ulicy, co zrozumiałe, narzekali na niekończący się hałas, ponieważ dźwięk odbijał się echem od ich ścian, wkradał się do ich cichych przestrzeni i rujnował im dni.
Ale mój sąsiad tego nie zrobił. Uwielbiała to, czasami stojąc przed bramą naszego garażu i słuchając, jak śpiewa piosenkę, jakby to był jej prywatny koncert. Przez większość dni spacerowała po ulicach ze swoim uratowanym chartem, który chwiał się w pięknych skórzanych butach, aby chronić poduszki pod stopami.
Mieszkaliśmy wtedy na przeciwnych końcach tej samej ulicy. Ona w mieszkaniu w przebudowanej fabryce bielizny, a ja w wynajętej kamienicy. Kiedy kamienica została sprzedana, moje dzieci i ja przez przypadek przeprowadziliśmy się do mieszkania trzy piętra niżej w tej samej fabryce i teraz zamiast dzielić ulicę, dzielimy korytarz. Była pierwszą osobą, z którą zaprzyjaźniłem się w budynku.
Ona nie jest stąd. Po drodze przybywa ze Stanów Zjednoczonych przez wiele krajów. Mieszkała wszędzie, od Tajlandii po Ghanę, Japonię po południowe wybrzeże Nowej Południowej Walii, zbierając przyjaciół pod każdym nowym adresem. Jako artystka wystawiała swoje prace w galeriach na całym świecie, a wielu uczniów, których uczyła, jest teraz przyjaciółmi. Bystra i ciekawska, złośliwa i zamyślona, wkracza do rozmów z radosną otwartością.
Rozmawiamy strzępkami rozmów, wchodząc i wychodząc z naszego budynku o podobnych porach. Czasami podczas naszych pogawędek spotykamy się w kawiarniach lub pod drzwiami innych osób, często zatrzymując się, dopóki nie skończymy myśli. Ostatnio zaczęliśmy wysyłać rozwlekłe SMS-y tam i z powrotem, jak rozmowa, która zawsze nabiera tempa.
Któregoś dnia mówi mi, że tak sprzątanie śmiercimimo że cieszy się dobrym zdrowiem. Podchodzi pragmatycznie do swojego wieku i ograniczeń fizycznych, jednocześnie pragnąc wspiąć się po drabinie, tak jak kiedyś. Mówimy o starzeniu się i o tym, jak frustrujące może być, gdy twoje ciało nie robi tego, czego pragnie twój umysł.
Zatrudnia mojego syna do pomocy w przenoszeniu rzeczy i sprzedawaniu ich przez Internet. To dziwne, że 16-latkowie często mogą przebywać z dorosłymi, ale jego nie ma z nią. Być może to jej szczerość i uczciwość drażnią go tym samym. To tak, jakby wiedziała dokładnie, jak z nim rozmawiać, żeby poczuł, że są równi. Ona robi to samo ze mną.
Choć dzieli nas wiele lat, łączy nas coś więcej niż tylko adres. Rozmawiamy o muzyce i mizoginii, o naszym strachu przed kolejną prezydenturą Trumpa, o zmieniającym się klimacie, ludobójstwie w Gazie i o tym, jak zainstalować panele słoneczne na dachu naszego budynku. Jest zaciętą feministką, poszukiwaczką nowych idei i myślenia. Podobnie jak wiele aktywistek, które widuję na wiecach, nie jest młoda, a jednak pomimo świadomości, że zagłada środowiska i globalne niepokoje nie dotkną jej tak jak inne pokolenia, pozostaje szczera, pełna pasji i na swój sposób żywa dla świata że wielu nie.
I jak każda dobra przyjaźń, nasza rozszerzyła się o ofertę wypożyczonych książek i domowych posiłków, co sprawia, że oboje podróżują po korytarzu w niekończącej się wymianie.
Niedawno zapukała do moich drzwi, żeby coś podrzucić, i ściszonym głosem zapytała, czy się zakochałem. To było cudownie bezpośrednie pytanie i roześmiałem się. Znała już moją historię, że mój partner zmarł cztery lata temu i że od tego czasu pogrążam się w żałobie i samotnym rodzicielstwie, ale zauważyła, że coś się zmieniło.
Być może było to spowodowane tym, że znów zaczęłam nosić szminkę, a może przestałam nosić te same ubrania z podłogi i wyciągnęłam rzeczy, które zalegały w mojej szafie i czekały na ponowne odkrycie. Ja też zaczynałem pływanie w zatoce zimąwypływając w zimne głębiny morza i powoli szokując moje ciało, przywracając je do życia. Powiedziałem jej, że nie jestem zakochany, ale zacząłem wstępnie chodzić na randki, rozpalając na nowo coś, co, jak przypuszczałem, umarło wraz z Aidanem. Powiedziała mi, że widziała to wszystko na mojej twarzy, w moim ciele i w sposobie, w jaki szedłem korytarzem.
Zdecydowaliśmy, że jest to rozmowa, która wymaga więcej czasu niż zwykle, więc pewnego ranka spotkaliśmy się na kawie. Pijąc kubki na zewnątrz, w pasie cienia na ulicy, zadawała bezpośrednie pytania, a ja udzielałem szczerych odpowiedzi, ciesząc się, że je opowiadałem. Chichocząc, wymienialiśmy się historiami o przeszłych romansach i chwilach, które przeżyliśmy wcześniej. Kiedy rozmawialiśmy, lata odeszły od nas obojga, aż zostaliśmy tylko dwójką przyjaciół śmiejących się przy kawie o szóstej rano.