Toto trzy rzeczy, które mnie w sobie fascynują, a o których nie mogę nikomu powiedzieć, żeby nie zanudzić go na śmierć: muzyka, jedzenie i marzenia. Któregoś dnia ktoś z publiczności zapytał mnie, jaką muzykę lubię, co mnie porusza. Nie zrozumcie mnie źle: pochlebiło mi, że mnie o to poproszono. Tyle, że nie da się odpowiedzieć na pytanie bez utraty zainteresowania publiczności, w tym sympatycznego gościa, który jako pierwszy zadał pytanie.

Jakiego rodzaju muzyki słucham? Wiele różnych rzeczy. Co mnie porusza? No cóż, mnóstwo rzeczy, ale skoro już o tym wspomniałeś, była taka stara piosenka jugosłowiańskiego piosenkarza popowego, którą usłyszałem śpiewaną przez chorwackiego tenora podczas recitalu w Splicie zeszłego lata i po prostu zacząłem płakać, nie mogłem się powstrzymać siebie… A potem spoglądam w górę i widzę najgorszy widok na świecie – ludzi tłumiących ziewania. Całkiem słusznie, bo nudne jest słuchanie, jak ludzie gadają o tym, jaką muzykę lubią.

Och, lubisz gotować? Masz ochotę na jedzenie? Co lubisz gotować? Powtórzę: miło, że ktoś mnie o to pyta, ale nie mam pojęcia, jak znaleźć odpowiedź interesującą kogokolwiek oprócz mnie.

A najważniejszym z nich są sny. Nie ma nic tak ogromnego jak przepaść między tym, jak zdumiewająco fascynujące są nasze własne sny, a poziomem zainteresowania osoby, z którą je opowiadamy. Kiedyś w programie telewizyjnym zrobiliśmy materiał, w którym tłumacz snów odpowiadał na pytania widzów na temat ich snów. Ktoś śnił o utracie zębów. Tłumacz snów powiedział, że ma to swoje korzenie w strachu przed utratą zębów. Komuś innemu śniło się, że spadają. To, powiedział tłumacz snów, było – tak, zgadłeś – wszystko związane ze strachem przed upadkiem. Desperacka sprawa.

W każdym razie, skoro pytasz, pewnej nocy miałem naprawdę żywy sen, w którym ukradłem autobus w jakimś małym miasteczku, którym ze wszystkich miejsc mogło być Midhurst w West Sussex. Policja mnie nie złapała. Pasażerowie byli bardziej zakłopotani niż przestraszeni, ale gdy się obudziłem, poczułem ogromne poczucie winy z powodu całej tej sytuacji. I nadal to robię.

Zinterpretuj to, jeśli cię to niepokoi – jeśli rzeczywiście zadałeś sobie trud przeczytania aż do tego momentu.

Adrian Chiles jest nadawcą, pisarzem i felietonistą Guardiana

Source link

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj