TAleb al-Abdulmohsen, domniemany sprawca potwornego ataku na Jarmark Bożonarodzeniowy w Magdeburgunie, zauważyła minister spraw wewnętrznych Niemiec Nancy Faeser: „pasuje do każdej istniejącej formy”. Zachowywał się „w niewiarygodnie okrutny i brutalny sposób, jak islamistyczny terrorysta, chociaż był wyraźnie wrogi ideologicznie islamowi”.

Faeser nie jest osamotniona w swoim zamieszaniu związanym z tym, jak zrozumieć Abdulmohsena.

Urodzony w Arabii Saudyjskiej, Abdulmohsen przybył Niemcy w 2006 r. na szkolenie psychiatryczne przed złożeniem wniosku o azyl. Opisując siebie jako „najbardziej agresywnego krytyka islamu w historii”, skrytykował niemiecką politykę imigracyjną za niewystarczającą ostrożność wobec muzułmańskich osób ubiegających się o azyl, stając się zwolennikiem skrajnie prawicowej AfD. Stwierdził, że „polityka otwartych granic” byłej kanclerz Niemiec Angeli Merkel była próbą „islamizacji Europy”.

Jak ktoś tak wrogi islamowi mógł dokonać morderczego czynu tak trącącego islamistycznym terrorem? Dla wielu prawicowców, zwłaszcza tych, którzy mają zwyczaj powtarzania antymuzułmańskiej bigoterii, odpowiedź była prosta: niezależnie od dowodów Abdulmohsen jest islamistą. Wielu zarzucało mu, że praktykuje „taqiyyah”, czyli oszustwo i władze o „zaprzeczaniu”. Inni uznali jego poglądy za nieistotne. Bycie obcokrajowcemi pochodzący z kraju z większością muzułmańską, wystarczyło, aby potępić go jako śmiertelne zagrożenie.

Być może najlepszym sposobem, aby zacząć rozumieć pozornie niewytłumaczalną grozę ataku i aż nazbyt przewidywalnych reakcji, jest skrzyżowanie dwóch wydarzeń: zmieniającego się charakteru terroryzmu i wzrostu „antypolityki” – poczucia, że wszyscy rządzący są kłamliwi, skorumpowani i wrogo nastawieni do potrzeb zwykłych ludzi. Dobrym miejscem, aby zacząć rozumieć to skrzyżowanie, jest praca francuskiego socjologa Oliviera Roya.

Roy, czołowy myśliciel współczesnego radykalnego islamu od dawna krytyczny konwencjonalnych teorii na temat tego, jak młody Muzułmanie na Zachodzie radykalizują się. Abdulmohsen nie był dżihadystą, niezależnie od tego, co mówią podżegacze spiskowi; niemniej jednak zrozumienie zachodniego dżihadyzmu może pomóc rzucić światło na jego działania.

Zrozumieć radykał islamRoy podkreśla, że ​​nie potrzebujemy „pionowego”, ale „poprzecznego” spojrzenia na tę kwestię; patrzeć na to nie tylko w kategoriach historii i teologii islamu, ale także w porównaniu z innymi formami współczesnych ruchów tożsamościowych i radykalizacji politycznej.

Tym, co początkowo napędza większość niedoszłych dżihadystów, rzadko jest polityka czy religia, ale poszukiwanie czegoś mniej namacalnego: tożsamości, znaczenia, przynależności. W młodzieńczym poszukiwaniu tożsamości i sensu nie ma nic nowego. Różnica polega na tym, że żyjemy dziś w bardziej zatomizowanych społeczeństwach i w epoce, w której wiele osób czuje się szczególnie odłączonych od głównego nurtu instytucji społecznych.

W przeszłości niezadowolenie społeczne mogło skłaniać ludzi do przyłączania się do ruchów na rzecz zmian politycznych. Obecnie większość takich organizacji rozpadła się lub wydaje się nie mieć kontaktu. Tym, co nadaje kształt współczesnemu niezadowoleniu, jest polityka tożsamości, która zachęca jednostki do definiowania siebie w coraz węższych kategoriach etnicznych lub kulturowych. Pokolenie temu „zradykalizowani” muzułmanie mogli mieć bardziej świeckie poglądy, co wyrażało ich radykalizm kampanię polityczną. Obecnie wielu daje upust swemu niezadowoleniu poprzez intensywnie, często morderczo, plemienną wizję islamu. Kluczowe pytanie, sugeruje Roy, nie dotyczy „radykalizacji islamu”, a raczej „islamizacja radykalizmu”.

W tym procesie już zdegenerowana ideologia uległa jeszcze większej degeneracji, a dżihadyzm często przekształca się w Europie w „przedłużenie gangów śródmiejskich” i doprowadziło do pojawienia się w ciągu ostatniej dekady terroryzm „niskiej technologii”.w którym przedmioty codziennego użytku, takie jak noże i samochody, są wykorzystywane w morderczych celach. Granica między ideologiczną przemocą a socjopatyczną wściekłością została prawie zatarta.

To prowadzi nas do drugiego istotnego wydarzenia: powstania „antypolityki”.

W swoim wpływowym eseju z 1989 r. Koniec historiiFrancis Fukuyama zasugerował, że zwycięstwo Zachodu w zimnej wojnie zakończyło walkę ideologiczną. „Idealizm” – pisał – „zostanie zastąpiony kalkulacją ekonomiczną” i „nieograniczonym rozwiązywaniem problemów technicznych”.

Polityka w postzimnowojennym świecie rzeczywiście w mniejszym stopniu skupiała się na konkurencyjnych ideologiach, a bardziej na debacie o tym, jak najlepiej zarządzać istniejącym porządkiem politycznym. Była to epoka neoliberalizmu, którego podstawą był konsensus co do tego, że nie ma alternatywy dla liberalnej demokracji, gospodarki wolnorynkowej i globalizacji.

pomiń poprzednią promocję w biuletynie

Fukuyama nie docenił jednak znaczenia polityki i zbiorowych ideałów. „Kalkulacja ekonomiczna” i „niekończące się rozwiązywanie problemów technicznych” nie zastąpiły i nie mogą zastąpić „walki ideologicznej”. Przecenił także zdolność władz do rozwiązywania problemów technicznych lub poprawy życia obywateli.

Załamanie finansowe w 2008 r. spowodowało odrodzenie się protestów politycznych i populistycznych wyzwań rzucanych władzom. Od Tunezji po Chile, od Brazylii po Hongkong – sugeruje Vincent Bevins Jeśli spłoniemyjego historia z lat 2010., w protestach na całym świecie wzięło udział więcej osób niż kiedykolwiek wcześniej. A mimo to wydawało się, że niewiele się zmieni. Gniew bez zmian doprowadził do rosnącego poczucia, że ​​problemem jest sama polityka.

Być może nigdy nie poznamy motywów Abdulmohsena ani stanu jego umysłu, gdy dokonywał rzezi, ale wydaje się, że gdzieś na swojej drodze politycznej przekształcił on swoją nienawiść do islamu w nienawiść do Niemiec za niewystarczającą wrogość wobec islamu. Poczucie bycia ignorowanym przez władze polityczne mogło wciągnąć go w akt nihilistycznej przemocy, który – podobnie jak wiele podobnych przemocy – może być niewytłumaczalny w kategoriach racjonalnych, ale jest wyrazem epoki antypolitycznej i zakorzenionym w idei protestu jako spektakl, często straszny, morderczy spektakl. „Czy istnieje sposób na wymierzenie sprawiedliwości w Niemczech bez… masowego masakrowania obywateli niemieckich?” – zapytał w uderzająco niedawno wpis w mediach społecznościowych. „Szukał tej spokojnej ścieżki”, ale „nie znalazł”.

Upieranie się, że Abdulmohsen musi być islamistą i że „masowa imigracja zabija Europę” wyłania się także z polityki antypolityki. Nie tylko muzułmanie są wykluczeni społecznie i których niezadowolenie kształtuje wąskie poczucie tożsamości. Wiele społeczności białej klasy robotniczej jest równie niezaangażowanych i wściekłych, a także często postrzega swoje problemy przez pryzmat tożsamości, co otwiera zwolennikom skrajnej prawicy drogę do kształtowania gniewu w bigoteryjny sposób. Zamieszki, które miały miejsce tego lata w Anglii, pokazały, jak szybko niezadowolenie może zostać wypaczone i skierowane przeciwko nim Muzułmanie i migranci.

Niedoszły dżihadyzm, rasistowski populizm i indywidualne akty nihilistycznego terroru mogą wydawać się zjawiskami niepowiązanymi ze sobą, ale wszystkie są na bardzo różne sposoby wyrazem niezadowolonej wściekłości uwięzionej w klatce tożsamości w epoce antypolityki.

Kenan Malik jest felietonistą Observera

  • Czy masz opinię na temat kwestii poruszonych w tym artykule? Jeśli chcesz przesłać list zawierający do 250 słów, który ma zostać rozpatrzony do publikacji, wyślij go e-mailem na adres obserwator.listy@observer.co.uk

Source link