IMieli dość życia miasta. Londyn Byłem moim domem i wyłączonym, odkąd przybyłem na uniwersytet w 1986 roku. Jestem tego zmęczony. Ale jest trochę, który nadal kocham. Właśnie wtedy wcześnie rano znajdę się w środku miasta. To samo czuję o wszystkich innych miastach, w których prowadzę swój handel: Birmingham, Cardiff i Manchester, głównie. Około 6 rano wszystkie miasta mają podobny charakter.

Piszę to w kawiarni na Old Compton Street w Soho, w centrum Londynu, o godzinie 6.30. Tutaj bardziej niż gdziekolwiek wydaje się, że jesteś w oku burzy. Nie ma wielu ludzi, ponieważ ludzie, miliony z nich, są zatłoczeni na drogach i zatłoczone do transportu publicznego, wchodząc sobie nawzajem, próbując się tu dostać. Więc przez kolejną godzinę mamy to dla siebie. „My” jesteśmy wczesnymi startującymi i kilkoma późnymi finalistami.

Większość z nas jest mętna. Niektóre są już w tym trudne, głównie pracują z rękami, budując rzeczy, sprzątając rzeczy, przygotowują się do sprzedaży rzeczy. Potem są pędniki, obciążone, pełne innego celu. I niepokojące, zawsze są też zdesperowane, wędrujące – lub nadal śpią na ulicach. Musza odpowiednio i beznadziejna poruszają się szybko i powoli.

To trochę klub, który wydaje się bardziej ekskluzywny, im wcześniej jesteś tutaj, zanim pojawią się lekkie. W międzyczasie wszyscy wymieniamy wygląd, nawet jeśli nie mówią nic bardziej głębokiego niż „Bóg, wcześnie, prawda?”, Wciąż komunikujesz wspólność.

Mam ulubione wspomnienia z wczesnego porannego z każdego miasta, w którym pracuję. W Manchesterze jest to tuzin budowniczych, których widziałem obok miejsca w pobliżu Piccadilly Gardens, stojącego w kręgu, w hi-vis i twardych czapkach, wykonujących odcinki rozgrzewki. W Cardiff będzie używać toalety w ogromnych, pustych śladach i Spencer. Na Shopefloor nie było duszy, ale Rose Royce grała, śpiewając najsmutniejszą popową piosenkę w historii: „Porzuciłeś mnie; Miłość już tu nie mieszka ”. Wyobraziłem sobie, że nowo złamany pracownik go założył. A w Birmingham jest najbardziej przyjazny mężczyzna na świecie, który prowadzi kawiarnię śniadaniową obok New Street Station. Zawsze radość, im wcześniej, tym lepiej. Zawsze jest wszędzie wyjątkowy.

Dopóki wszyscy inni nie pojawią się i, w jak najładniejszy sposób, raczej zepsuje to wszystko.

Adrian Chiles jest nadawcą, pisarzem i felietonistą Guardian

Source link

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj