Beige Ranch House na Mariposa Street miał pokój Tatami z papierowymi oknami – list miłosny zbudowany przez Johnny’ego Kamona dla jego panny młodej jako hołd dla ich japońskiego dziedzictwa.
Od czasu zakupu domu w 1965 roku w Altadena – przedmieście położone przeciwko górom San Gabriel około 15 mil na północ od Los Angeles – Wiele pokoleń rodziny Kamon wylało swoje umiejętności obróbki drewna, aby dom w swoim domu.
Po zakończeniu budowy pokoju Tatami para wyrzeźbiła swoje imiona w betonie, aby ich syna, Johnny, pamiętać na zawsze: John & Minister 10/1/1986.
W styczniu pożary, które wymknęły się z Eaton Canyon, zabrały dom Kamonsa. Podpisy są nadal wśród gruzu i warstw popiołu – większości pozostałości miejsca, w którym kiedyś mieściły się trzy pokolenia ich rodziny.
„Kiedyś powiedziałem, że nasz dom nigdy się nie spali”, powiedział 37 -letni Johnny. „Dlatego straciłem wszystko”.
Kamons są jedną z wielu japońskich amerykańskich rodzin w Altadena, gdzie pożary stały się ostatnim ciosem dla społeczności, która już walczy z powolnym spadkiem. Wiele z tych rodzin odbudowało swoje życie po traumie Uwięzienie II wojny światowej i stworzył zwarte siatkę bezpieczeństwa instytucji kulturowych i religijnych, które od lat potwierdziły swoją tożsamość i wspierała poczucie przynależności.
Z czasem ta tkanina społeczna postrzępiła się. Przyjaciele się wyprowadzili. Zgromadzenia zmniejszyły się. Dzieci straciły zainteresowanie. Po pożarach pozostaje egzystencjalny niepokój. Czy malejąca japońska społeczność amerykańska Altadeny mogłaby przetrwać kolejny wstrząs? Ten niepokój żyje jako niepożądany gość w już zatłoczonym umysłu Johnny’ego.
Martwi się o to, co można stracić.
„A potencjał tej historii, który pewnego dnia naprawdę jest po prostu historią” – powiedział cicho Johnny.
„Daję wszystko Altadenie”: schronienie dla zmarginalizowanych
Altadena, jak opisano w książce Naomi Hirahara z 2004 roku Lato Big BachiW ma „niewielką dziką”, która ostro kontrastuje z wypielęgnowanymi sąsiednimi miastami. Tutaj wiele ulic mieszkalnych nie ma chodników, ale kurczaki podwórkowe są powszechne.
Altadena ma również długą historię bycia schronieniem dla zmarginalizowanych ludzi.
W 1944 r., Wśród podwyższonych nastrojów anty japońskich zapalnych przez drugą wojnę światową, powitała rodzina Altadena Esther Takei NishioJapończyk z drugiej generacji, do ich domu, aby mogła zostawić Arizona Camp i uczęszczaj na studia.
Po ataku Japonii w Pearl Harbor w 1941 r. Prezydent Franklin Delano Roosevelt podpisał zarządzenie wykonawcze wzywające do przymusowego usunięcia Japończyków z Zachodniego Wybrzeża. Rząd USA zbudował 10 głównych obozów więziennych, aby uwięzić ponad 125 000 japońskich Amerykanów w odległych lokalizacjach. Obecność Takei Nishio była przypadek testowy Aby przygotować społeczność do powrotu japońskich amerykańskich przyjaciół i sąsiadów.
Wiele lat później Dyskryminujące praktyki mieszkaniowe były de Rigueur, Altadena i pokos północno-zachodniej Pasadeny-jej sąsiedniego miasta-były jednymi z niewielu obszarów, w których ludzie kolorowi mogli żyć, kupować nieruchomości i uprawiać A Bogata historia.
Altadena była miejscem, w którym japońscy Amerykanie grali w koszykówkę w lokalnych ligach i kandydowali do drużyn na torze i pola w czujnym oku trenera Macka Robinsona, srebrnego medalistki olimpijskiej i brata legendarnego baseballistka Major League Jackie Robinson .
62 -letnia Hirahara uwieczniła Altadena w swoim piśmie, ponieważ w tym miejscu jej rodzice ustawili swoje korzenie w latach 60. po przetrwaniu bombardowania atomowego Hiroshima. Altadena była miejscem, w którym nauczycielka czwartej klasy posadziła nasiona swojej przyszłej kariery, zachęcając ją do zostania pisarką.
„Jeśli chodzi o rozwój literacki” – powiedział Hirahara. „Daję wszystko Altadenie”.
W 1956 r. W Pasadenie w Altadena w Altadena w Altadena w Altadena w Altadena w Altadena odnotowano około 1600 japońskich dorosłych i firm. Aby zresetować w okolicy po drugiej wojnie światowej, rozwijająca się japońska społeczność amerykańska ustanowiła centra kulturowe i religijne, takie jak Świątynia buddyjska PasadenaThe Pasadena Japoński Instytut Kultury i Pierwszy kościół prezbiteriański Altadena Aby stworzyć przestrzenie dla radości i społeczności dla grzybowej populacji japońskiej amerykańskiej.
„Poszliśmy tam, ponieważ nie było dokąd pójść” – powiedział Bryan Takeda o instytucjach kulturowych i religijnych, które zapewniały bezpieczeństwo japońskim Amerykanom, którzy nadal liczą się z tym, jak byli traktowani podczas wojny.
W przypadku 69 roku krajobrazu jego wspomnień z dzieciństwa jest nakreślenie przez Altadenę i pofalowane górskie tło Pasadeny. W tej społeczności, w której przeszedł od zajęcia zajęć Kendo do zasiadania w zarządzie instytucji kulturalnych, zauważył niepokojący trend – malejący zainteresowanie.
Młodsze pokolenia japońskich Amerykanów nie dołączają do tych monoetnicznych instytucji kulturalnych, powiedział Takeda, założyciel i dyrektor generalny Hikari Japońskiej Akademii: „Nie muszą tego robić”.
Potem ogień przeszedł.
Echa przemieszczenia
Dla niektórych strach i nagłe zwichnięcie spowodowane przez pożary w zeszłym miesiącu wydawały się niesamowicie znajome.
„Ta myśl przyszła mi do głowy, gdy używamy słowa„ ewakuacja ””, powiedziała 85 Jane Kawahara. „Wiesz, byłem wcześniej ewakuowany”.
Kawahara nie miała jeszcze trzech lat, kiedy ona i jej rodzina kazano zabrać tylko to, co mogliby nosić, aby żyć za drutem kolczastym Poston – Jeden z 10 głównych obozów koncentracyjnych, które rząd USA zbudował podczas II wojny światowej.
W zeszłym miesiącu, gdy dym wypełnił jej dom Altadeny, Kawahara ewakuowała się mniej, niż mogła nosić. Wzięła tylko niezbędne rzeczy: szczoteczkę do zębów, leki, ubrania i jej ukochana. Pokonała oprawione czarno-białe zdjęcie swojego męża, Harry’ego Kawahary, który zmarł w zeszłym roku w wieku 92 lat.
„Uwielbiam Altadenę za jej różnorodność” – powiedziała Kawahara, emerytowana pielęgniarka szkolna. Dom w stylu Morza Śródziemnego, w którym mieszkała od 50 lat, wciąż stoi, ale Kawahara nie może się cofnąć, dopóki dym i uszkodzenie popiołu nie zostaną naprawione. Podczas wizyt z powrotem odebrała cenne relikty początkowo zapomniane w szaleństwie ewakuacji, w tym ręcznie rzeźbionej drewnianej szpilki ptaków jej mamy-pamiątka z Poston.
W spokojnych chwilach myślała o przeprowadzce do innego domu – może nawet innego miasta – ale szybko odrzuciła myśl. Altadena to miejsce, w którym Kawahara wychowała swoją rodzinę i wlała dziesięciolecia pracy do rozdziału Japońskiego Pasadena Japońskiego Amerykańskiej Ligi Citizens League, organizacji praw obywatelskich.
Przywódcy jej pokolenia maszerowali niezliczonymi protestami i walczyli o wiele problemów społecznych, w tym studia etniczne. Czas wziąć miejsce na tylnym siedzeniu, jako zwolennicy następnych pokoleń.
Kawahara powoli odwróciła szpilkę dla ptaków w dłoniach, gdy zmagała się z niewygodnym pytaniem: co się stanie, jeśli nie wystarczająca liczba ludzi wkracza na zwolnione role przywódcze?
Pożary zmusiły wszystkich do ponownego rozważenia wartości codziennych przedmiotów, miejsc, a nawet instytucji – co zasługuje na uratowanie i co się stanie, gdy wszystko zostanie utracone?
„Myślę, że japońska społeczność amerykańska – wszystkie społeczności etniczne – są cenne” – powiedziała Kawahara. „Ich kultura jest cenna”.
Krucha przyszłość
Po pożarach fizyczne struktury Altadeny i japońskich amerykańskich instytucji Pasadeny pozostały nienaruszone. Ale ich przyszłość stoi na rozdrożu.
W świątyni buddyjskiej Pasadena pożary pochłonęły domy siedmiu członków, powiedział, że współprzewodniczący świątyni Jeannie Toshima. „Wpłynęło to na wiele innych”.
W styczniowy poranek po oczyszczeniu złowieszczego czarnego dymu świątynia brzęczała życiem. Wolontariusze dystrybuowali i dostarczali niezbędne zapasy i lunche bento osobom dotkniętym pożarami.
73-letni Ron Toshima wskazał na czarno-białe zdjęcie poświęcenia świątyni z 1958 roku, w którym tłum rozciągał szerokość dwóch budynków. Kolejne zdjęcia pokazują stały spadek twarzy.
Teraz niedzielna służba przyciągająca 20 osób jest uważana za duże, powiedział Ron, dodając: „Nawet bez ognia przyszłość świątyni byłaby zagrożona”.
Na razie członkowie świątyni mogą mieć tylko nadzieję, że nowi i istniejący członkowie ostatecznie wpadną z nimi.
„W przypadku tych instytucji ludzie uważali je za coś oczywistego, jakby zawsze tam byli” – powiedziała Hirahara. „Może będzie więcej myśli, że te rzeczy nie będą magicznie kontynuować”.
Historycznie przeciwności losu związały japońską społeczność amerykańską. Ale pożary rozproszyły mieszkańców i członków świątyni do innych obszarów w celu tymczasowego schronienia – w tym Johnny’ego Kamona. Powiedział, że jego data powrotu jest nadal nieznana.
Odwiedził ruiny swojego domu. Wśród dewastacji jeden obiekt stoi bez szwanku – jego tylna część marmurowego Statua Buddy. Przypomina Johnny’emu o japońskiej frazie, Shogyō mujō, Znaczenie przyjęcia nietrwałości.
Wszystkie rzeczy dobiegają końca.
„Zamiast przylgnąć do przeszłości” – powiedział Johnny – „skupiam się na tym, co nas czeka, co sprawia, że mam nadzieję i podekscytowany przyszłością”.