Wczy dostaniemy wiadomość? Kilka miesięcy temu żartowałem, że jeśli chodzi o Donalda Trumpa, Europa musi uczyć się od Mirandy Hobbes z „Seksu w wielkim mieście” i zdać sobie sprawę, że „Po prostu nie jest tobą zainteresowany„. Po zeszłym tygodniu stało się jasne, że bagatelizuje to problem. Ameryka Trumpa jest nie tylko obojętna na Europę – jest wobec niej wręcz wrogo nastawiona. Ma to ogromne konsekwencje dla kontynentu i Wielkiej Brytanii, z którymi zbyt wielu naszych przywódców wciąż nie chce się zmierzyć.

Głębia wrogości Stanów Zjednoczonych została najbardziej wyraźnie ujawniona w nowym wydaniu Strategia bezpieczeństwa narodowego USAczyli NSS, 29-stronicowy dokument będący formalnym oświadczeniem polityki zagranicznej drugiej administracji Trumpa. Jest nad czym ubolewać, począwszy od sceptycznych cudzysłowów pojawiających się wokół jedynego odniesienia do „zmian klimatycznych”, ale najbardziej uderzające fragmenty to te, które odnoszą się do Europy.

Do Chin i Rosji, które – jak można sądzić – uznałyby Stany Zjednoczone jako rzeczywiste zagrożenia strategiczne zasługujące na poważną uwagę – potraktowano kategorycznie i stosunkowo krótko. Jego Europa to podnosi krew Drużyny Trumpa przeciwko Europie, uwalniając jej retoryczną siłę ognia. Ostrzega, że ​​stagnacja gospodarcza, „cenzura wolności słowa i tłumienie opozycji politycznej, spadek liczby urodzeń”, a przede wszystkim migracja stwarzają „wyraźną perspektywę wymazania cywilizacyjnego”.

Nie potrzebujesz zaawansowanego oprogramowania deszyfrującego, aby dowiedzieć się, co to oznacza. NSS obawia się, że wkrótce niektóre kraje europejskie „staną się w większości pozaeuropejskie”, co może być jedynie eufemizmem w odniesieniu do osób niebędących rasy białej. Wszelkie wątpliwości w tej kwestii zostały rozwiane przez chaotyczną przemowę prezydent wygłosił w Pensylwanii we wtorek, w którym rozmyślał o tym, jak Stany Zjednoczone przyjmują jedynie ludzi „z gównianych krajów”, takich jak Somalia, i zadawał żałosne pytanie: „Dlaczego nie możemy zaprosić ludzi z Norwegii, Szwecji… z Danii?”

Być może nie miałoby to większego znaczenia, gdyby jedynie potwierdziło, że Trump i jego otoczenie postrzegają Europę przez ten sam pryzmat wojny kulturowej, jaki stosują do Stanów Zjednoczonych, obwiniając migrację, DEI i „przebudzenie” za osłabienie społeczeństw, które były silniejsze, gdy były solidnie białe i chrześcijańskie (ich rozumienie „europejskiego”). Ale to nie jest tylko tyrada Fox News. To plan.

NSS wyjaśnia, że Administracja Trumpa nie będzie stać bezczynnie, gdy Europa pozwoli sobie stać się „nierozpoznawalna za 20 lat lub szybciej”. Planuje przyłączyć się do walki, wspierając skrajnie prawicowe, ultranacjonalistyczne partie, które wychwala za ich „opór”. Mówi się, że „rosnący wpływ patriotycznych partii europejskich” napawa wielkim optymizmem i USA zrobią, co w ich mocy, aby pomóc Europie „skorygować jej obecną trajektorię”. Innymi słowy, Stany Zjednoczone są nastawione na zmianę reżimu w Europie i będą wspierać takie organizacje jak niemiecka Alternative für Deutschland czy AfD, francuskie Zjednoczenie Narodowe i bez wątpienia Reform UK.

obrońcy Trumpa próbowali się kłócić że administracja nie ma problemu z Europą samą w sobie; to Unia Europejska, której nie może znieść. Mówią, że Europa indywidualnych, suwerennych państw narodowych znalazłaby ciepłe przyjęcie w Waszyngtonie Trumpa. Tak się składa, że ​​taka właśnie jest preferencja niejakiego Władimira Putina, który od dziesięcioleci osłabienie lub rozpad UE uważa za cel strategiczny. Nic dziwnego, że Kreml nie krył pochwał w sprawie nowego planu USA, który z radością stwierdził, że jest zgodny z „naszą wizją”.

Może mówienie o wizjach jest zbyt wielkie. Być może tym, co skłania Waszyngton do podzielania niskiej opinii Moskwy o UE, nie jest filozofia, ale coś bardziej podstawowego. Zwróć uwagę, jak zdecydował się na to chór urzędników Trumpa ponownie przedstawić swoje antyunijne stanowiskooczywiście zawsze w najbardziej wzniosły sposób, zaraz po tym, jak Bruksela ukarała byłego kandydata Trumpa Elona Muska grzywną w wysokości 120 mln euro za „zwodniczych” praktyk na swojej platformie X. Czy to możliwe, że Trump i jego akolici tak naprawdę nie lubią w UE faktu, że jest to jedna z niewielu sił na świecie, które mogą ograniczyć ich władzę? UE ma siłę i samo to doprowadza do wściekłości osoby takie jak Musk i Trump, zwłaszcza gdy wspólnym wątkiem drugiej kadencji Trumpa jest chęć usunięcia lub osłabienia wszelkich ograniczeń jego zdolności do działania. O wiele lepsze jest luźne ugrupowanie 27 państw, które może podzielić i podbić, niż potężny blok współpracujący.

Motyw nie ma większego znaczenia: niezależnie od tego, czy Stany Zjednoczone uważają UE za wroga ze względów transakcyjnych czy ideologicznych, teraz postrzegają ją jako wroga. Wszystko powinno być jasne w ciągu kilku tygodni po powrocie Trumpa do Białego Domu, a już na pewno do lutego, kiedy ostro skrytykował Wołodymyra Zełenskiego w Gabinecie Owalnym. Ale teraz, gdy rząd USA przedstawił to czarno na białym, jest to bezsporne.

Problem w tym, że europejscy przywódcy wciąż nie mogą do końca stawić czoła tej bolesnej nowej prawdzie. Szef NATO Mark Rutte złowieszczo ogłosił w czwartek, że „Rosja sprowadziła wojnę z powrotem do Europy” i że „Jesteśmy kolejnym celem Rosji”. Obawiał się, że zbyt wielu nie odczuwa pilności zagrożenia. Nie wspomniał jednak, że w tej nowej wojnie najpotężniejszy członek NATO, Stany Zjednoczone, wybrały stronę – i jest nią Rosja.

Należy zwrócić uwagę, jak Stany Zjednoczone wywierają presję na Ukrainę, aby przyjęła warunki zawieszenia broni dogodne dla Moskwy, instruując Kijów, aby wycofał się nawet z tych części Region Donbasu, który nadal kontrolujebez gwarancji, że siły rosyjskie po prostu nie wkroczą i nie zajmą opuszczonego terenu. Przez wywiad z PolitykąTrump powiedział Ukrainie, że musi „grać w piłkę”, skoro Rosja ma „przewagę”.

Rutte ostrzega przed wojną i wzywa Europę do przygotowania się, nie ma jednak nic do powiedzenia na temat dawnego sojusznika za Atlantykiem, który teraz stał się wrogiem. Wręcz przeciwnie, zaledwie kilka miesięcy temu szefem NATO był dosłownie nazywając Trumpa „tatusiem”.

Niewielu ucieleśnia tę sprzeczność pełniej niż brytyjski Keir Starmer. Jest dumny ze swojej solidarności z Zełenskim, ale milczy, gdy Trump demonstruje swoją solidarność z Putinem. Premier wie, że obrona Ukrainy wymaga połączenia zdolności wojskowych Europy, a mimo to w zeszłym miesiącu dopuścił do upadku planu włączenia Wielkiej Brytanii do dużego Europejski wysiłek zbrojeniowy. Rząd Wielkiej Brytanii chciał wziąć udział w programie o wartości 150 miliardów euro (130 miliardów funtów), wzmacniając przy tym brytyjski przemysł obronny, ale nie zgodził się na opłatę za wstęp.

W tym tygodniu Starmer wykluczył ponownego przyłączenia się do unii celnej UEwyjaśniając, że nie chce rozwikłać umowy handlowej zawartej na początku tego roku ze Stanami Zjednoczonymi. To ten sam wybór, dokonywany wciąż na nowo, przedkładający stosunki amerykańskie nad europejskie, mimo że sygnały nie mogą być wyraźniejsze: ta miłość jest nieodwzajemniona.

Do czegoś doszło, gdy najostrzejszy głos geopolityczny w Europie należy do papieża. Leo skrytykował Trumpa za „próbując się rozstać” Sojusz atlantycki, który pozostał niezbędny. W obecnym klimacie nawet nazwanie problemu liczy się jako akt radykalny. Teraz nadszedł czas, aby przywódcy, którzy nie przemawiają w imieniu Boga, ale w imieniu narodów Europy, wykazali się równie odważną postawą.

  • Jonathan Freedland jest felietonistą Guardiana

  • Czy masz opinię na temat kwestii poruszonych w tym artykule? Jeśli chcesz przesłać odpowiedź zawierającą maksymalnie 300 słów e-mailem, aby uwzględnić ją w publikacji w naszym beletrystyka odcinek, proszę kliknij tutaj.

Source link