Ajest ogólnoświatowe hołdy są kontynuowanetragiczna śmierć Liama ​​Payne’a w okrutnym wieku zaledwie 31 lat wstrząsnęła podstawami naszego postrzegania celebrytów i sławy. Jako publicysta i strateg, który współpracował z wieloma znanymi osobami, wiem coś na ten temat. Są tacy sami jak my – ale są inni.

Sława jest zarówno uwodzicielska, jak i destrukcyjna. Oferuje nieodpartą obietnicę: transcendencję od przyziemności i możliwość bycia kimś więcej niż tylko kolejną twarzą w tłumie. Ale wymaga to także poświęceń: kiedy już znajdziesz się ponad parapetem anonimowości, bardzo rzadko zdarza się, aby móc ponownie zanurzyć się w tłumie na własnych warunkach. I większość wtajemniczonych o tym wie, a przynajmniej tak myśli.

Z mojego doświadczenia wynika, że ​​celebryci podchodzą do tego faustowskiego targu, rozumiejąc, na pewnym poziomie, utratę prywatności, której się z tym wiąże. Jednak niewielu naprawdę pojmuje głębię tej straty, dopóki nie zostaną w pełni wystawieni na jej blask. Sława w roku 2024 jest jak wejście w światło reflektorów, które będzie podążać za Tobą, gdy schodzisz ze sceny.

I uwierz mi, nie ma granicy, której ten inwazyjny reflektor nie przekroczy. Kiedy już się w tym znajdziesz, media i opinia publiczna niełatwo szanują granice. Postrzegają osoby publiczne jak własność publiczną, towar, którego życie osobiste jest równie interesujące jak ich dorobek zawodowy.

Na wczesnych etapach większość nowicjuszy jest oszołomiona uwagą. To jest odurzające: sława zapewnia potwierdzenie, poczucie tożsamości, a często i bogactwo materialne. A gwiazdy wierzą, że mogą sobie z tym poradzić, a nawet kontrolować. Wiara w tę iluzję kontroli jest często ich pierwszym błędem.

Niemal natychmiast zaczyna się zacierać granica pomiędzy życiem publicznym i prywatnym. Na początku gwiazdy mogą cieszyć się blaskiem reflektorów, a nawet je wykorzystywać. Jednak w miarę nasilania się kontroli rośnie także chęć wytyczenia granicy. Problem w tym, że gdy znajdziesz się w centrum uwagi opinii publicznej, odzyskanie prywatności jest zadaniem prawie niemożliwym.

Prawdziwą tragedią jest to, że ten cykl jest nie tylko przewidywalny, ale wręcz nieunikniony. Bez silnego systemu wsparcia i jasnego poczucia własnej wartości granica między życiem publicznym a prywatnym staje się praktycznie niemożliwa do wyegzekwowania. A kiedy ktoś chce się wycofać, często jest już za późno na uniknięcie konsekwencji tego, że kiedyś tak bardzo tego chciał.

Obserwowałem, jak to zjawisko nasila się w ciągu ostatnich czterdziestu lat. Ogromna siła mediów tabloidowych, paparazzi i telewizji typu reality show na nasze postrzeganie gwiazd wywołała reakcję, gdy pojawienie się mediów społecznościowych przekształciło celebrytów we własne, niezwykle potężne, autonomiczne platformy wydawnicze.

Ale to nie ułatwiło zarządzania sławą. Tam, gdzie kiedyś redaktor tabloidu kontrolował sposób, w jaki słowa i działania celebryty są interpretowane przez publiczność, obecnie agenci talentów, wytwórnie płytowe, studia filmowe i partnerzy marek przyczyniają się do budowy filtra między osobą a idolem publicznym. Filtr ten często przesłania ich ludzkie słabości i odczłowiecza media oraz interakcje opinii publicznej z nimi.

A pozorne przywrócenie przez media społecznościowe równowagi sił między gwiazdami a mediami w rzeczywistości nie ułatwiło utrzymania prywatności. Media społecznościowe wywołało oczekiwanie na regularne aktualizacje na temat życia tej gwiazdy; każdy okres milczenia staje się próżnią, w którą tryska tandetna spekulacja. Celebryci, którzy decydują się przejąć kontrolę nad własną narracją poprzez regularne komunikowanie się, mogą stać się więźniami tej praktyki. Amatorska sekcja ostatniego TikToka Payne’a pokazuje miażdżącą presję kontroli, jaką wywiera ten ekosystem.

„Zanim zostawisz komentarz lub nakręcisz film, zadaj sobie pytanie, czy chcesz, aby przeczytało je Twoje dziecko lub rodzina,– błagał Payne’a była partnerka i matka jego synaCheryl Tweedy.

„Zanim napiszesz cokolwiek w Internecie, zastanów się: «Czy naprawdę muszę to publikować?». Bo to właśnie robisz. Publikujesz swoje przemyślenia, aby każdy mógł je przeczytać. Nawet jeśli tak naprawdę nie myślisz, że gwiazdy i ich rodziny istnieją. Oni, kurwa, tak. Skóra i kości, niezwykle wrażliwa. Tak powiedział były mentor Payne’a Robbiego Williamsa.

To było skierowane do społeczeństwa. Ale przedstawiciele branży medialnej i rozrywkowej, inni gracze w grze o sławę, również mogą ponownie rozważyć obowiązek opieki, jaki jesteśmy winni celebrytom.

W tym gorączkowym cyfrowym krajobrazie łatwo zrozumieć, dlaczego niektóre gwiazdy izolują się od siebie, zatrudniając kolejnych warstw menedżerów, agentów, publicystów i prawników. Czasami jednak, jeśli równowaga pomiędzy autentycznym człowieczeństwem a ochronną realpolitik korporacyjną nie będzie skrupulatnie zarządzana, służy to jedynie jeszcze dalszemu oddzieleniu istoty ludzkiej od społeczeństwa.

Mam klienta, który jest jednym z najbardziej autentycznych komunikatorów, jakich kiedykolwiek spotkałem, ale którego często muszę chronić za prostszym korporacyjnym kijem, aby chronić go przed bombardowaniem ze strony mediów i wrogością w mediach społecznościowych. Ale w rzeczywistości to, co robię jako strażnik, pozbawia zwolenników i krytyków pełniejszego, bardziej autentycznego spojrzenia na człowieka stojącego za publicznym wizerunkiem.

Odwieczne pytanie dla wszystkich, którzy szukają lub spotykają się z publicznym spojrzeniem: ile z siebie dają machinie sławy i jakim kosztem? Przenosi ich w miejsca wykraczające poza ich najśmielsze sny, ale może też nagle i brutalnie wypluć. To też obserwujemy. To część paktu, ale po śmierci Liama ​​Payne’amoże zastanowimy się, czy nadal chcemy takiej okazji.

Source link

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj