Przez miesiące nazywano go autorytarnym, egzystencjalnym zagrożeniem, a nawet faszystą. Ale dla niektórych Demokraciwydaje się, że żaden z nich nie powoduje zerwania umowy, jeśli chodzi o współpracę z Donaldem Trumpem.
Podczas gdy partia pozbawiona przywódcy stara się odnaleźć orientację po: druzgocąca porażka wyborcza w listopadzie pojawia się rozłam między tymi, którzy nalegają, aby za wszelką cenę unikać amerykańskiego prezydenta-elekta, a tymi, którzy dostrzegają zasługi we współpracy. Ta dychotomia sprawiła, że sojusznicy byli sfrustrowani i domagali się spójnego planu ataku.
„Donald Trump nie przestaje stanowić zagrożenia następnego dnia po wyborach tylko dlatego, że wygrał, i nie zasługuje na to, aby się nim rozpieszczano lub zabiegano o względy tylko dlatego, że wygrał” – powiedział Shannon Wattsemerytowana założycielka grupy zajmującej się bezpieczeństwem broni Moms Demand Action. „Nie twierdzę, że nie ma miejsca na dwustronność lub współpracę, ale wydaje się, że rozpoczęcie tego jest nagłe, jeśli wyraźny przywódca lub przywódcy partii nie powiedzą nam, jaka jest strategia. To jest ten element, którego brakuje.”
Watts dodał: „Jestem pewien, że są Demokraci, którzy uważają, że współpraca jest wspaniała, i jestem pewien, że są Demokraci, którzy uważają, że nie powinniśmy ustąpić ani centymetra faszystom. Są też ludzie tacy jak ja, których można przekonać, aby zrozumieli, co społeczeństwo powinno robić, ale wydaje się, że nie ma takiej próby”.
Demokraci przez lata postrzegali Trumpa jako zasadnicze zagrożenie, które 6 stycznia 2021 r. doprowadziło do zamachu stanu na rząd USA, nieudanej próby obalenia jego porażki wyborczej. Joe Biden ostrzegał że Trump był gotowy wznowić swój „atak na demokrację” i używał „dokładnie tego samego języka, którego używano w nazistowskich Niemczech”.
Kiedy John Kelly, były szef sztabu Trumpa, i Mark Milley, który był przewodniczącym połączonego sztabu Trumpa, określili byłego prezydenta jako faszystę, Demokraci przyjęli to określenie. Zapytałem w ratuszu CNN jeśli wierzyła, że Trump jest faszystą, kandydatka Demokratów Kamala Harris dwukrotnie odpowiedziała: „Tak, wierzę”. Później ostrzegła, że Trump będzie „prezydentem, który podziwia dyktatorów i jest faszystą”.
Jednak Trump i tak pokonał Harrisa 5 listopada. W niezwykle symbolicznym ciosie zdobył także ogólnokrajowe głosowanie powszechne w trzeciej próbie. Republikanie ogarnęli także Senat i Izbę Reprezentantów. Dla Demokratów był to cios, który pozostawił wielu zdezorientowanych i szukających odpowiedzi.
Biden, wyśmiewany przez Trumpa jako najgorszy prezydent w historii USA, w odpowiedzi zaprosił swojego rywala do Gabinetu Owalnego, serdecznie ściskając mu dłoń i obiecując płynną zmianę. Uśmiechnięta para pozowała do zdjęć z Pierwszą Damą Jill Biden na terenie Białego Domu. Niektórzy chwalili to posunięcie jako łaskawe i mające na celu zapewnienie poszanowania urzędu i procesu demokratycznego.
Inni członkowie partii również wyrazili chęć współpracy z „Departamentem Efektywności Rządu” Elona Muska i Viveka Ramaswamy’ego, zajmującym się redukcją kosztów. Johna Fettermanasenator Demokratów z Pensylwanii, spotkał się z kontrowersyjnymi kandydatami do gabinetu Trumpa, Tulsi Gabbard, Petem Hegsethem i Elise Stefanik, i obiecał, że rozważy ich z „otwartym umysłem”.
Demokraci zmagają się także z tym, jak zablokować – lub w niektórych przypadkach wesprzeć – program Trumpa.
The Zgłoszono na stronie internetowej Axios że niewielka grupa senatorów, w tym co najmniej dwóch Demokratów, pracuje nad możliwym nowym porozumieniem w sprawie bezpieczeństwa granic. Zacytowała wypowiedź Demokraty Marka Kelly’ego z Arizony: „Myślę, że byłoby wspaniale, gdyby istniała chęć dwustronnej pracy w celu zrobienia pewnych rzeczy, nie tylko w zakresie bezpieczeństwa granic, ale także reformy imigracyjnej”.
Trump bezlitośnie kłamał na temat skali morderstw i innych przestępców napływających z całego świata przez południową granicę. Zapytano jednak, jak zareagowałaby na odpowiedź Trumpa plan masowych deportacjigubernator Nowego Jorku Kathy Hochul powiedziała: „Jeśli ktoś złamie prawo, będę pierwszą osobą, która zadzwoni do Ice (Immigration and Customs Enforcement) i powie: «Zabierzcie ich stąd»”.
Tymczasem Eric Adams, demokratyczny burmistrz Nowego Jorku, już to zrobił wypowiadał się przychylnie o niektórych politykach Trumpa i nie wykluczył zmiany partii i kandydowania w przyszłości jako Republikanin.
Zapytany przez magazyn New Republic, czy Demokraci flirtują z poddaniem się autorytaryzmowi, senator Chris Murphy z Connecticut odpowiedział: „Więc nie wiem, czy doszedłem już do wniosku, że przygotowujemy się już do kapitulacji. Ale to są krytyczne momenty. I naprawdę uważam, że jeśli od teraz do 20 stycznia nie wzbudzisz widma dystopijności tego świata, a zaczniesz to robić 20 stycznia, straci to trochę wiarygodność.
Wielu Demokratów pozostaje ostro krytycznych wobec Trumpa, zwłaszcza że jego wspólne wysiłki z miliarderem Elonem Muskiem mające na celu odrzucenie w Kongresie w tym tygodniu projektu ustawy o wydatkach, popchnęły rząd do zawieszenia działalności. Istnieje jednak również ryzyko, że odruchowe reagowanie na każde oburzenie Trumpa w maniakalnym cyklu informacyjnym spowoduje utratę z oczu szerszego obrazu.
W Kalifornii Watts, zastępca kampanii Harrisa, skomentował: „Widzę członków Kongresu i gubernatorów, którzy komentowali tę sytuację, ale nie widzę nikogo, kto mówiłby, że takie jest rozwiązanie. Wygląda raczej na codzienną analizę działań lub zachowań Donalda Trumpa i jego przyszłej administracji, a wiele z nich sygnalizuje, że powinniśmy być zaniepokojeni i czujni – ale nikt nie mówi nam, co mamy zrobić z tymi uczuciami. W 2016 roku było bardzo jasne, co należy zrobić, a mianowicie stawić czoła Donaldowi Trumpowi”.
Kontynuowała: „Jeśli naprawdę powinniśmy się bać, jak nam to wmawiano od prawie dziesięciu lat, i wypływamy na nieznane terytoria, kto jest kapitanem i jaki jest plan dotarcia do bezpiecznej przystani?”
Wczesny test dla Demokratów nadejdzie 20 stycznia: w dzień inauguracji. Ponad 50 demokratycznych członków Kongresu, w tym działacz na rzecz praw obywatelskich John Lewis, nie zgodziło się na jego pierwsze zaprzysiężenie w 2017 r. Jak dotąd więcej niż tuzin oświadczyli, że zamierzają zbojkotować jego drugą inaugurację, która zbiega się z Dniem Martina Luthera Kinga Jr.
Z jednej strony debaty posłowie argumentują, że chcą okazać szacunek urzędowi prezydenta i pokojowemu przekazaniu władzy. Ro Khannakongresman z Kalifornii oświadczył w oświadczeniu: „Jak każdy prezydent USA, wezmę udział w inauguracji, aby uhonorować naród amerykański i naszą demokrację”.
Jednak dla innych wspomnienia z 6 stycznia są wciąż surowe i nie mają ochoty wracać na schody Kapitolu, gdzie popierający Trumpa tłum wszczął zamieszki i zaatakował policję. Pająk Freemandyrektor wykonawczy Future Coalition, organizacji skupiającej się na młodych ludziach, powiedział: „To osoba, której postawiono w stan oskarżenia, i który jest powstańcem, który 6 stycznia podżegał do zamachu stanu, próbując zapobiec pokojowemu przekazaniu władzy.
„W pełni popieram decyzję Demokratów o niebyciu na inauguracji, ale nie zmienia to faktu, że będą musieli wykonać swoją pracę i wykonać swoją pracę, aby znaleźć sposoby na przyjęcie polityki z nim jako prezydentem i wymyślić jak wokół niego manewrować.
Według Freemana, działacza społecznego i działacza politycznego mieszkającego na Florydzie, Demokraci muszą podejść pragmatycznie. „Możemy wierzyć, że jest faszystą, ile chcemy – i został wybrany na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Naszym obowiązkiem jest pracować z tym, co mamy i myśleć o kreatywnych sposobach skierowania procesu politycznego wokół czegoś, co moim zdaniem jest gigantyczną plamą na oczach, jaką jest Donald Trump jako prezydent Stanów Zjednoczonych”.
Aby poradzić sobie z tą nową rzeczywistością, Demokraci nie znaleźli jeszcze oczywistej postaci, która wcieliłaby się w Nancy Pelosi w roli głównego nemezis Trumpa. Była spikerka Izby Reprezentantów zasłynęła z tego, że nie raz stanęła po stronie Trumpa w Gabinecie Owalnym podarł swoje orędzie o stanie Unii.
Część komentatorów wzywała Demokratów do naśladowania systemów parlamentarnych poprzez powołanie „gabinetu cieni”. Tymoteusza Snyderahistoryk z Uniwersytetu Yale, powiedział: „Właściwie mamy ministra transportu w cieniu, sekretarza obrony w cieniu i tak dalej. Wychodzimy z sytuacji, w której mówią, że robią coś skandalicznego, a potem zostajemy zszokowani i zmieniamy się w „robią coś skandalicznego”. Oto znacznie lepszy pomysł od znacznie atrakcyjniejszej osoby.
W obliczu walki pokoleniowej w partii pojawiają się wezwania do promowania młodych członków Izby, takich jak Greg Casar, Jasmine Crockett, Maxwell Frost, Alexandria Ocasio-Cortez i Emilia Sykes. Jednak w tym tygodniu Demokraci wybrali 74-letniego kongresmena Gerry’ego Connolly’ego na przewodnictwo partii w komisji nadzorczej, odrzucając oferta Ocasio-Cortez35, do tej pracy.
Józefa Geevarghese’adyrektor wykonawczy Our Revolution, postępowej grupy organizatorów politycznych, powiedział: „Demokraci w Kongresie mieli okazję wynieść jednego z najpopularniejszych młodych wybranych na kontrapunkt dla Trumpa, ale zmarnowali ją.
„Politycznym nadużyciem jest odsuwanie na bok śmiałego, postępowego głosu, który jest klasą robotniczą i który może zadać pytanie o klasę robotniczą Trumpa w dobrej wierze, ponieważ na tym zasadniczo będą polegać niedopatrzenia: Trump, oligarchowie i klasa korporacyjna przejmą stery rządu”.
Poszukiwanie Demokratów dla droga z pustyni dzieje się na tle kapitulacji przed Trumpem elit biznesowych i technologicznych i pozornie stłumiony ruch oporu – przynajmniej na razie. Jednak wieloletni przeciwnicy prezydenta-elekta wzywają partię, aby nie poddała się zmęczeniu Trumpem.
Tarę Setmayerbyły dyrektor ds. komunikacji Partii Republikańskiej na Kapitolu, powiedział: „To jasne, że potrzebna jest świeża krew, a Demokraci muszą raczej wcześniej niż później dowiedzieć się, kim są jako partia, ponieważ nie da się zbudować skutecznej opozycji, jeśli się znowu w nieładzie.
Dodała: „Partia Demokratyczna powinna wykorzystać zbiorowy gniew Amerykanów, którym nie podoba się program odwetu Donalda Trumpa i Magi. Amerykanie najwyraźniej chcą ludzi, którzy będą o nich walczyć. Teraz do Demokratów należy nie tylko walka w ich imieniu, ale także walka o naszą demokrację”.