Azapytaj przeciętnego polityka z Westminster o politykę szkolną, a odpowiedź skupi się na kwestiach, które wydają się nigdy nie znikną: funduszach, niedoborach nauczycieli i dążeniu do pewnego oddzielenia nierównych wyników edukacyjnych od środowiska społecznego i ekonomicznego dzieci. W tej chwili stereotypowa odpowiedź prawdopodobnie będzie dotyczyć także kryzysu w zakresie opieki nad dziećmi niepełnosprawnymi specjalne potrzeby edukacyjne. Jednak to, co zwykle pozostaje przemilczane, to temat, który wydaje się nagle zyskiwać na popularności w prawdziwym świecie: głęboka wiara wielu szkół w dyscyplinę zerowej tolerancji i to, czy to credo może wkrótce wygasnąć.

W całej Anglii od dawna krąży ta sama historia. Powstał w latach Nowej Partii Pracy wraz z rozwojem akademii, tzw kult „super głowy” oraz pozornie racjonalne dążenie do podwyższania wyników i standardów. W czasach, gdy Michael Gove był sekretarzem edukacji torysów i później, te same idee łączyły się z drastycznymi zmianami w krajowym programie nauczania i wiarą w wyciszenie szkół korzystających z staromodna kara. Wkrótce zaczęły wychodzić na światło dzienne wady takiego podejścia: oszałamiająca liczba dzieci zawieszone lub wykluczone przez ich szkołę, ponure korzystanie z kabin izolacyjnych i twierdzi, że przeniesienie tak wielu byłych szkół utrzymywanych przez samorządy do trusty wieloakademickie (maty) doprowadziło do głębokiego kryzysu odpowiedzialności.

W ciągu ostatnich trzech tygodni „Observer” publikował postępujące śledztwo prowadzone przez Annę Fazackerley w sprawie dwóch szkół w londyńskiej dzielnicy Hackney, obu prowadzonych przez Federację Mossbourne, pionierskiej uczelni Mat, słynącej z sukcesów akademickich i silnych powiązań ze środowiskiem edukacyjnym. ustanowienie. Relacja Observera zaczęło się od raportu na temat Akademii Mossbourne Victoria Park Academy (MVPA) i zarzutów ze strony prawie 30 rodziców i nauczycieli – w tym relacji o „krzyczeniu” na dzieci w siódmej klasie ze strony starszych liderów oraz „uczniów w wieku średnim, którzy nie mieli wcześniej problemów z nietrzymaniem moczu i brudzeniem się” ”.

Historia od tego czasu się poszerzył do pobliskiej Mossbourne Community Academy (MCA), a obecnie obejmuje skargi dziesiątek osób dotyczące reżimu dyscyplinarnego, który ich zdaniem dał pozwolenie na praktyki, które powodują u dzieci i młodych ludzi strach i traumę, czasami nawet w dorosłym życiu. W zeszłym tygodniu BBC Londyn opublikowała wyniki własnego szczegółowego sprawozdania i namalował dokładnie ten sam obraz. Następnie w piątek potwierdzono, że MVPA jest teraz przedmiotem przeglądu zabezpieczającego na którego czele stanie były dyrektor usług dla dzieci w Hackney.

Zarówno historie opowiedziane w „Observerze”, jak i raportach BBC zawierają jedno bardzo uderzające odkrycie: że kadrę nauczycielską zachęcano do wprowadzania dzieci w „zdrowy strach”. Departament Edukacji twierdzi, że zarzuty są „głęboko niepokojące”. Federacja twierdzi, że jest celem „irytującej kampanii” i upiera się, że zawsze zapewniała wszystkim swoim uczniom bezpieczne i przyjazne środowisko nauki.

W zeszłym tygodniu rozmawiałam z rodzicami, których dzieci chodzą do obu szkół w Hackney, i doskonale wyczułam kipiące spory i napięcia. Niektórzy wyrazili silną wiarę w rolę, jaką odegrały akademie w dramatycznej zmianie sytuacji w wielu stołecznych szkołach. Podkreślili cuda niesienia sukcesu i aspiracji do zubożałych i niegdyś zaniedbanych dzielnic – co jest istotne, biorąc pod uwagę, że ponad 40% uczniów w MCA I w MVPA kwalifikują się do bezpłatnych posiłków szkolnych (tzw średnia krajowa wynosi 25%). Mówiono także o bardzo dobrych nauczycielach i o tym, jak praktyki zerowej tolerancji powstrzymują znęcanie się: jedna mama powiedziała mi, że jej syn czuje się bezpiecznie i zależy od, jak to określiła, „spokojnej atmosfery w klasie”, częściowo zbudowanej na rodzaju „autorytarnej dyscypliny” co jej zdaniem przyniosło wiele pozytywnych rezultatów.

Ale wiele moich rozmów miało mroczniejsze elementy. Matka 11-letniego syna, u którego zdiagnozowano zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi (ADHD), stwierdziła, że ​​nauczyciele krzyczą na niego „codziennie”, co skutkuje regularnym płaczem przed szkołą i „stanami zamrożenia”. Pewien tata, którego syn jest autystyczny, opowiedział mi o codziennych zatrzymaniach za „niechlujny charakter pisma”, naleganiu na odrabianie zadań domowych, które zajmowały mu do trzech godzin dziennie oraz o tym, jak jego syn został „całkowicie zniszczony” (Federacja Mossbourne nie odpowiedziała na te zarzuty ; upiera się, że oficjalne dane potwierdzają jej zaangażowanie w „włączenie i wsparcie” dzieci ze specjalnymi potrzebami). Jedną z najbardziej uderzających rzeczy, jakie usłyszałem, było potwierdzenie, że wersje historii Mossbourne’a są rozpowszechniane w całym kraju. Jako rodzic zaangażowany w nowe Edukacyjna kampania Hackney powiedziała mi: „Rozmawiamy z ludźmi o innych sieciach akademii, w których dzieją się podobne rzeczy – zasadniczo dyscyplina jest traktowana poważniej niż dobro dzieci”.

Pojawiają się tu duże pytania o to, jak działają akademie i tzw bezpłatne szkoły są sprawdzane i nadzorowane. Ten nowy rodzaj instytucji edukacyjnej znajduje się na granicy sfery publicznej i prywatnej, przez co rodzice, opiekunowie i nauczyciele nie są pewni, dokąd się zwrócić. Fakt, że radni Hackney, próbując zaradzić temu, co się dzieje, muszą radzić sobie z plątaniną osób i instytucji – Departamentem Edukacji, Ofsted, Federacją Mossbourne, niezależnym komisarzem ds. ochrony dzieci – pokazuje, że szkoły dosłownie wymkną się spod kontroli .

Inne kwestie są bardziej ludzkie. Pomysł, że drakońskie reżimy szkolne stanowią jedyną niezawodną drogę do sukcesu w nauce, często wydawał się być kwestią zaostrzonego konsensusu, bez potwierdzających dowodów. Wydaje się, że po drodze błędnie zrozumieliśmy pogląd, że edukacja polega również na zapewnieniu, aby jak największa liczba dzieci i młodych ludzi była pewna siebie, wszechstronna i szczęśliwa. Co więcej, istnieje przepaść pomiędzy szkołami, które czasami wydają się być prowadzone w stylu niemal wiktoriańskim, a naszą stale rosnącą wiedzą na temat złożoności ludzkiej psychologii. Neuroróżnorodność nie jest pojęciem, które odnosi się tylko do dzieci i dorosłych, u których zdiagnozowano autyzm, ADHD, dysleksję i tak dalej: to opis nas wszystkich i fakt, że nasze skomplikowane umysły nie reagują dobrze na takie zjawiska. tępymi narzędziami, takimi jak strach, niepokój i upokorzenie. Jesteśmy, nie zapominajmy, w środku epidemia zdrowia psychicznego u dziecioraz załamanie potrzeb specjalnych, częściowo spowodowane faktem, że tysiące dzieci i młodych ludzi zostało wypchniętych ze szkół ogólnodostępnych – wydaje się, że nagle wiele osób zaczyna skupiać się na czynniku w obu kryzysach, który był pomijany przez lata .

Wkrótce po wyborach, były odprawy o odejściu od nadmiernie dyscyplinujących modeli nauczania. W zeszłym miesiącu sekretarz edukacji Bridget Phillipson wygłosiła obszerne przemówienie, w którym podkreśliła, że ​​„szkoły i fundusze muszą tworzyć przyjazne, angażujące i włączające przestrzenie dla uczniów”. Jak w przypadku niemal każdej kwestii politycznej w tym niespokojnym kraju, o edukacji często mówi się spolaryzowanym, katastroficznym językiem wojen kulturowych, co może przeszkodzić w oczywistym uświadomieniu sobie: że ostrożne ograniczanie nadmiaru „dyscypliny” i przywrócenie akademii odpowiedniego nadzoru nie musi powodować chaosu, ale może zamiast tego otworzyć drogę do czegoś lepszego. Mówiąc prościej, duzi gracze w naszych szkołach będą musieli stawić czoła temu, co się stanie, gdy dobre intencje pójdą na marne, i uczyć się na swoich błędach. Jeśli ludzie zajmujący się edukacją nie mogą tego zrobić, to gdzie właściwie jesteśmy?

Source link

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj