Argentyna 1976-83 Torturowana, zabita i „zniknęła” według szacunkowego 30 000 Ludzie – przeciwnicy polityczni, studenci, artyści, przywódcy związkowi: Każdy, kto uznał za zagrożenie. Zrobiono także setki dzieci, albo uwięzione z rodzicami, albo przekazane rodzinom wojskowym. . Babcie Plaza de Mayo Walczyłem prawie 50 lat na znalezienie tych wnuków. Buscarita Roa jest jednym z dwóch aktywnych członków ocalałych.

Gdy wojsko Argentyny zatonąło pazury do naszego kraju, nasi młodzi ludzie, ci z pomysłami zaczęli znikać. Z pracy zostali zabrani z ulic.

28 listopada 1978 r. Mój 22-letni syn José, jego żona Marta i ich córeczka, Claudia, dołączyli na listę tych „zniknęło”. Oddział policji wojskowej Argentyny zaatakował ich dom i nie mogłem się już dowiedzieć. Szukałem ich wszędzie – stacje policji, sądy, obozy wojskowe, kościoły. Byłem zdesperowany. Ale nikt mi nie odpowie. Każde drzwi były zamknięte. To był duszący, hermetyczny czas.

Pewnego dnia, niedługo po ich zabraniu, obserwowałem, jak grupa kobiet spacerowała w kółko wokół Plaza de Mayo w Buenos Aires. Te matki i babcie zaczęły się gromadzić, domagając się odpowiedzi na temat ich zaginionych krewnych. Rozpoznałem jedną z kobiet. Powiedziała, że chodź z nami, a ja to zrobiłem.

My – którzy staliśmy się znani jako Abuelas – nie znaliśmy się wcześniej. Ale spotykalibyśmy się co tydzień i chodzym po placu, identyfikując się nawzajem z naszymi białymi chustami.

Początkowo przybyli niektórzy mężowie, ale wiedzieliśmy, że ryzykowali, że „zniknęli”, więc wtedy mężczyźni zostali w domu i poszliśmy sami. To wciąż było niebezpieczne, przerażający czas, a niektóre z pierwszych matek zostały zabrane.

Kiedy policja nakazała nam odejść, a my nie zrobiliśmy tego, oskarżyli nas o konno. Ale byliśmy wtedy młodsi, więc mogliśmy biec.

Razem zaczęliśmy chodzić na posterunki policji i sądów, szukając odpowiedzi. Płakaliśmy przed nimi, a oni kazali nam odejść, nie chcieli nas widzieć. Wiedzieliśmy, że dyktatura obserwuje nas z daleka.

Pomiń wcześniejszą promocję biuletynu

Zniknięcie mojej wnuczki prześladowało moje życie. Miała zaledwie osiem miesięcy, kiedy została zabrana, i ilekroć widziałam małą dziewczynkę, która wyglądała jak ona, podążałem za nią, nie mogąc się zatrzymać, dopóki nie zobaczyłem jej twarzy. Gdybym pomyślał, że gdyby byli ludzie przy moich drzwiach frontowych: och, ona musiała wrócić do domu. Innym razem ludzie mówili nam, że widzieli sąsiada z nowym dzieckiem. Chodziliśmy więc do ich domów, próbując rzucić okiem na dziecko, aby zobaczyć, czy wyglądają jak jeden z naszych. Robiliśmy szalone, desperackie rzeczy, ale to było wszystko, co mieliśmy.

Minęło wiele lat, zanim zaczęliśmy otrzymywać jakiekolwiek informacje. Większość ludzi nam nie wierzyła, a ci, którzy myśleli, że nasi synowie byli terrorystami. Mimo to chodziliśmy na Plaza de Mayo, aby modlić się o powrót naszych dzieci. A kiedy poprawiła się sytuacja gospodarcza kraju, zaczęliśmy podróżować za granicę, aby podzielić się naszą historią.

Buscarita Roa ze swoją wnuczką Claudią, po ich ponownym połączeniu. Zdjęcie: Diego Goldberg/Polaris

W 2000 roku znalazłem swoją wnuczkę i byłem w stanie przytulić ją ponownie po raz pierwszy od dwóch dekad. Ludzie wystąpili ze swoimi podejrzeniami, a sędzia zgodził się zbadać. Dowiedzieliśmy się, że Claudia została zabrana do tajnego centrum zatrzymania „El Olimpo” z matką, gdzie była trzymana przez trzy dni, zanim została nielegalnie adoptowana przez rodzinę wojskową. Stworzyli fałszywy akt urodzenia, podpisany przez lekarza wojskowego. Mój syn i synowa zostali torturowani i zabici.

Claudia codziennie była w moim sercu. Nie mogę wyjaśnić, co czułem, kiedy ją znalazłem. To była czysta, przytłaczająca radość. Ale bałem się też, obawiając się, że mnie odrzuci. Do tego czasu miała 21 lat i została wychowana przez rodzinę wojskową. Nie mogłem tak zaatakować życia mojej wnuczki, musiała wymyślić straszną prawdę i zacząć nam ufać. Powoli, przez długie popołudnia kumpel (Tradycyjny napój ziołowy), poznaliśmy się i zbudowaliśmy piękny związek.

Przynależność do abuelas pomogła mi się wyleczyć. Śmialiśmy się, płakaliśmy i zaprzyjaźniliśmy się. Byliśmy też nieustępowi – my, kobiety, nie odpoczywaliśmy raz na pół wieku. Ale podczas gdy niektórzy z nas znaleźli nasze wnuki, inni znaleźli tylko ciała, a większość z nas nic nie znalazła. A potem jest bitwa czasu; Jest okrutne i wiele z Abuelas zmarło. Kiedyś było nas wielu, a teraz jest ich mniej niż 10.

Estela de Carlotto, prezydent Abuelas de Plaza de Mayo w House for Identity w Buenos Aires 7 lipca, po znalezieniu 140. dziecka podczas dyktatury Argentyny. Fotografia: Luis Robayo/AFP/Getty Images

Estela de Carlotto, prezydent Abuelas, a ja jestem dwoma ostatnimi aktywnymi członkami. Ale też się starzejemy i nie wiem, jak wiele więcej życia zabierze nas. Znaleźliśmy 140 wnuków, z ostatnim zjednoczeniem w zeszłym miesiącu, ale szacujemy, że prawie 300 nie brakuje.

Te, które znaleźliśmy, zabrały teraz płaszcz. To jest Legacy de Carlotto i zostawiłem: pokolenie wnuków wciąż szukających innych.

Moja praca na całe życie polegała na poszukiwaniu mojego syna i synowej. Mam teraz 87 lat, ale nigdy się nie poddam.

Source link

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj