Kiedy Mike Casey przybył do Jerozolimy w 2020 roku, nie szukał walki.
Weteran armii mający za sobą staż w Iraku, który dołączył do departamentu stanu na ponad dziesięć lat, pełniąc służbę w Azji, przyszedł z umiarkowanym optymizmem zawodowego dyplomaty – przed nami dwa lata arabskiego szkolenia, potencjalna zmiana w administracji i szansa na coś zmienić. W końcu wspinał się po szczeblach kariery i został zastępcą doradcy politycznego Departamentu Stanu Gaza.
Nie spodziewał się jednak, że stanie się kluczowym świadkiem czegoś, co określa jako systematyczne niepowodzenie Polityka zagraniczna USA.
„Im bardziej jesteś poinformowany na ten temat, tym bardziej nie możesz uniknąć uświadomienia sobie, jak poważna jest to sprawa” – Casey powiedziała Guardianowi.
Casey zrezygnował z pracy w departamencie stanu w lipcu po czterech latach na stanowisku, dyskretnie opuszczając to stanowisko, w przeciwieństwie do innych niedawnych odejść głośnych rządów. Siedząc teraz przy kuchennym stole na cichych przedmieściach północnego stanu Michigan, Casey zastanawiał się, jak jako jedna z zaledwie dwóch osób w całym rządzie USA wyraźnie skupiła się na Strefie Gazy, stał się niechętnym kronikarzem katastrofy humanitarnej.
„Mam dość pisania o martwych dzieciach” – powiedział. „Po prostu muszę ciągle udowadniać Waszyngtonowi, że te dzieci rzeczywiście umarły, a potem patrzeć, jak nic się nie dzieje”.
Do zadań Casey należało dokumentowanie krajobrazu humanitarnego i politycznego za pomocą tajnych depesz, badań i raportów. Ale jego rozczarowanie nie było nagłe. Było to powolne narastanie biurokratycznych zdrad – odrzucano każdy raport, a każdą kwestię humanitarną bagatelizowano ze względów politycznych.
„Pisaliśmy codzienne aktualizacje na temat Gazy” – powiedział. Koledzy żartowali – opowiadał – że można do raportów dołączyć gotówkę, a i tak nikt by ich nie czytał.
Według najnowszych danych ONZ, ponad 45 000 Palestyńczyków zostało zabitych w Gazie, z 90% populacji wysiedlonych i borykających się z katastrofalnymi warunkami humanitarnymi, które balansują na krawędzi głodu. Pomimo międzynarodowych interwencji prawnych – w tym nakazu Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości nakazującego wstrzymanie operacji wojskowych w Rafah na początku tego roku oraz ścigania przez Międzynarodowy Trybunał Karny zarzutów zbrodni wojennych wobec izraelskich przywódców – konflikt trwa niesłabnąco, a pomoc humanitarna ledwo zapobiega całkowitemu upadkowi.
Kilka miesięcy po bombardowaniach z powietrza i późniejszej inwazji lądowej na Gazę, które rozpoczęły się po ataku Hamasu 7 października br Izraelszczególnym źródłem frustracji stały się powojenne spotkania poświęcone planowaniu.
Casey powiedział, że on i jego koledzy opracowali kompleksowe strategie odbudowy Gazy, ale były one systematycznie odrzucane. „Nakreśliliśmy trzy kluczowe punkty widzenia” – wyjaśnił. „Pomoc humanitarna, infrastruktura bezpieczeństwa i zarządzanie. Zarysowaliśmy połączenie Gazy z Zachodnim Brzegiem, nalegając, aby Autonomia Palestyńska zapewniła sobie kontrolę w Gazie na szczeblu gubernatorskim i ministerialnym, a także zasygnalizowaliśmy potrzebę przeprowadzenia w pewnym momencie wyborów”.
Jednak każda propozycja, czy to za pośrednictwem raportów, czy spotkań w Waszyngtonie, spotkała się z tą samą reakcją: „Każdy pomysł, na który wpadliśmy (administracja Bidena) po prostu mówił: «No cóż, Izraelczycy mają inny pomysł»”.
Te izraelskie propozycje – które dołączony posiadanie lokalnych klanów rządzących Gazą – wydało mu się nie tylko niepraktyczne, ale także celowo destrukcyjne.
„Napisaliśmy liczne raporty i depesze wyjaśniające, dlaczego to nie zadziała” – powiedział. „To nie jest w naszym interesie, aby watażkowie rządzili Gazą”.
Wewnętrzny opis stanowiska uzyskany przez Guardiana potwierdził rolę Caseya, odnotowując, że był on „głównym reporterem politycznym ds. polityki wewnętrznej i kwestii bezpieczeństwa w Strefie Gazy oraz kwestii pojednania palestyńskiego”.
„Urzędnik kieruje międzyagencyjnymi wysiłkami Misji w Gazie i stanowi wsparcie w kwestiach gospodarczych Gazy” – czytamy dalej.
Biuro do Spraw Palestyńskich zostało formalnie utworzone w 2022 r. i miało być kamieniem węgielnym amerykańskiego zaangażowania, komunikacji, polityki i analiz w odniesieniu do Autonomii Palestyńskiej i terytoriów, mieszcząc kilkudziesięciu Amerykanów i około 75 lokalnych pracowników.
Jej korzenie sięgają Konsulatu Generalnego USA w Jerozolimie, który połączył się z ambasadą USA, gdy w 2019 roku ówczesny prezydent Donald Trump ogłosił Jerozolimę stolicą Izraela.
Jednak jego wpływ został przyćmiony szerszą reakcją Departamentu Stanu podczas tego konfliktu, który przewodził wysiłkom dyplomatycznym na wysokim szczeblu, takim jak deeskalacja i negocjacje, koordynacja bezpieczeństwa z Izraelem oraz zaangażowanie z innymi sojusznikami regionalnymi i międzynarodowymi. Rada Bezpieczeństwa Narodowego odgrywa także kluczową rolę w opracowywaniu i wdrażaniu polityki USA, doradzając prezydentowi wraz z Pentagonem w zakresie udzielania pomocy wojskowej Izraelowi.
W odpowiedzi na twierdzenia Casey rzecznik Departamentu Stanu powiedział Guardianowi: „Wielokrotnie mówiliśmy, że Izrael musi nie tylko przestrzegać międzynarodowego prawa humanitarnego, ale musi także podjąć wszelkie możliwe kroki, aby zapobiec szkodom wśród ludności cywilnej – jest to imperatyw moralny i strategiczny. ”
Kiedy Trump odchodził ze stanowiska, Casey początkowo miał nadzieję, że administracja Bidena będzie prezentować bardziej zrównoważone podejście, ale zamiast tego na każdym kroku go rozczarowywał.
Jeden szczególnie irytujący moment miał miejsce tuż przed wybuchem wojny, kiedy Joe Biden publicznie kwestionowana liczba ofiar – liczbę, którą oszacowano na około 8300 zabitych w niecały miesiąc – liczby udokumentowane przez samego Caseya.
„To ja pisałem raporty” – powiedział. „Jaki jest sens pisania tych rzeczy, jeśli zamierzasz to po prostu zignorować?”
Rada Bezpieczeństwa Narodowego Białego Domu nie odpowiedziała na prośbę o komentarz.
W przeciwieństwie do swoich poprzednich stanowisk dyplomatycznych w Malezji, Chinach i Pakistanie Casey stwierdził, że bezpośrednie negocjacje z izraelskimi urzędnikami zasadniczo różnią się, jeśli chodzi o sposób, w jaki Stany Zjednoczone wykorzystują swoją siłę nacisku.
„W Malezji brak współpracy groził sankcjami” – wyjaśnia. „W przypadku Pakistanu moglibyśmy wycofać programy szkoleniowe i wstrzymać część pomocy”.
„Ale z Izraelczykami jest zupełnie inaczej. Muszą po prostu przeciągnąć negocjacje, a my w końcu zgodzimy się na wszystko, czego chcą”.
Poproszony o komentarz rzecznik izraelskiego ministerstwa spraw zagranicznych Oren Marmorstein powiedział: „Nie widzimy potrzeby odpowiadania na bezpodstawne oskarżenia wynikające wyłącznie z frustracji byłego pracownika”.
Do czasu wyjazdu Casey w lipcu Palestyńczycy otrzymał około 674 mln dolarów całkowitej pomocy USA w porównaniu z rekordowym zielonym światłem wydanym przez Biały Dom Pomoc wojskowa o wartości 17,9 miliarda dolarów do Izraela w ciągu roku, do października. W pewnym momencie Biden podpisał roczny zakaz w sprawie finansowania Unrwy, która w ramach tegorocznej akcji wspiera uchodźców palestyńskich w regionie Pakiet środków federalnych o wartości 1,2 biliona dolarówchociaż finansowanie Unrwa USA – która stanowi odrębną całość – została wznowiona.
Casey nie jest jedyną osobą pracującą na wielu poziomach amerykańskiej polityki zagranicznej, która odczuwa frustrację i rozczarowanie. W ubiegłym roku rezygnacje z departamentu stanu złożyły głośne rezygnacje, w tym dyrektor ds. polityczno-wojskowych Josh Paul, zastępca zastępcy sekretarza ds. izraelsko-palestyńskich Andrew Miller, oficer ds. zagranicznych Annelle Sheline i dyplomata Hala Rharrit.
Jednak tym, co wyróżnia spacer Caseya, jest zakres jego bliskości i bezpośredniej analizy polityki wobec konfliktu oraz ciche wyjście, które nie obejmowało publicznej rezygnacji.
„Byłem zbyt zawstydzony, że nadal jestem amerykańskim dyplomatą” – powiedział. „Wiedziałem, że nie mogę przyjąć innego zadania i funkcji”.
Zdaniem niektórych analityków spraw Bliskiego Wschodu podejście administracji, które doprowadziło do odejścia urzędników, osiągnęło poziom dysfunkcji, który był wyjątkowy ze względu na stagnację.
„Spotykamy się, aby rozmawiać o zawieszeniu broni od wielu, wielu miesięcy” – powiedział Khaled Elgindy, dyrektor programu Instytutu Bliskiego Wschodu dotyczącego Palestyny i spraw izraelsko-palestyńskich, który często spotyka się z urzędnikami administracji i doradza im. „Uderzyło mnie to, jak mało się poruszyli. Za każdym razem, gdy je widzieliśmy, było to niezwykłe. Igła praktycznie w ogóle się nie poruszała.
Dla innych własne wskaźniki administracji stały się oskarżeniem jej podejścia.
Yousef Munayyer, szef Programu Palestyna/Izrael w Centrum Arabskim w Waszyngtonie, zauważył, że poziom pomocy humanitarnej osiągnął „minimalny poziom, jakiego chyba nigdy wcześniej nie widzieliśmy”.
Opisał wyrachowaną strategię, w ramach której administracja „celowo wykorzystywała ten instrument pomocy humanitarnej, aby zyskać na czasie i rozładować napięcie wśród własnej bazy, aby pokazać, że próbuje coś zrobić”.
W październiku Stany Zjednoczone postawiły Izraelowi 30-dniowe ultimatum, żądając w liście, który wyciekł, co najmniej 350 ciężarówek z pomocą humanitarną do Gazy. Pomimo wyraźnych wniosków i poziomu pomocy znacznie poniżej wartości odniesienia administracja Bidena wyjaśniła, że tak się stanie nie ograniczać transakcji zbrojeniowych po upływie terminu, ponieważ odnotowano ograniczony postęp.
The najnowsze dane z Mercy Corps i inne agencje pomocowe stwierdziły, że kryzys humanitarny w Gazie w dalszym ciągu spada poniżej poziomu zaspokajającego podstawowe potrzeby ludzkie, a obecnie do Gazy wjeżdża obecnie zaledwie 65 ciężarówek z pomocą humanitarną, co stanowi redukcję w porównaniu z przedwojenną średnią wynoszącą 500 ciężarówek.
Daleki od dyplomacji Casey pracuje teraz w lokalnym banku, gdzie obserwuje sytuację z daleka, a jego krytyka wykracza poza jedną administrację. Widzi systemową porażkę w polityce USA wobec Palestyńczyków – całkowity brak spójnej strategii, która z kolei rani także Izraelczyków i pozostaje głęboko osobista.
„Pamiętam dwójkę dzieci zabitych w ataku taranowania na przystanku autobusowym w Jerozolimie, które były w tym samym wieku co moje dzieci” – powiedziała Casey. „Widzicie wpływ, jaki konflikt ma również na ludzi w Izraelu. Izraelczycy zasługują na coś lepszego, nie tylko Palestyńczycy”.
Jego ostateczna ocena?
„Nie mamy polityki wobec Palestyny. Po prostu robimy to, czego chcą od nas Izraelczycy”.