A rok minął. Czasami jest to fakt sam w sobie trudny do przetworzenia. Moja mama, Vivian Silver, nie przeżyła masakry w kibucu Be’eri 7 października 2023 roku. Tego dnia czas się załamał. Kiedy mierzymy rok w kontekście dorastania dziecka, możemy zobaczyć, jak uczy się chodzić, mówić i zaczyna celowo bawić się. Ale mierzyliśmy czas w kontekście wojny i dzieci nadal umierają. Minął rok i zakładnicy nadal przebywają w GaziePalestyńczycy nadal są głodni i bombardowani, wysiedleńcy po obu stronach nie wrócili jeszcze do domu, a inne fronty w dalszym ciągu się eskalują. Jak nasi liderzy mierzą czas?

Atak z 7 października nie rozpoczął się w odpowiednim momencie. Stało się to w kontekście przedłużającej się okupacji i konfliktu, postępującego procesu dehumanizacji obu stron. Nie zapoczątkowało to czasu, ale zmieniło bieg mojego życia. Obudziło mnie to z tego, co nazywam polityczną śpiączką, z fantazji, że możemy prowadzić normalne życie w miejscu, w którym życie samo w sobie nie jest zrównoważone. Stawienie czoła własnej bezradności tamtego dnia, pożegnanie z matką, gdy była mordowana po drugiej stronie linii telefonicznej, wpędziło mnie w swego rodzaju maniakalną fazę aktywizmu. Poczułem głębokie poczucie odpowiedzialności, potrzebę zaangażowania się w zmiany, wniesienia wszystkiego, co w mojej mocy, do stworzenia nowej rzeczywistości, w której Izraelczycy i Palestyńczycy w pełni rozumieją, że albo razem rozkwitniemy – od rzeki do morza – albo zginiemy.

Moim zdaniem było to bardzo logiczne: ludzie umierają z powodu wojny, więc jeśli chcemy żyć, potrzebujemy pokoju. Nie ma muru wystarczająco wysokiego, aby zapewnić Izraelczykom bezpieczeństwo, ani takiej przemocy, która wyzwoliłaby Palestyńczyków. Jedynym sposobem na osiągnięcie bezpieczeństwa i wyzwolenia jest przekształcenie wroga w partnera. I tak przez ostatni rok, po rzuceniu pracy jako pracownik socjalny, obsesyjnie oddaję swój głos w panelach, webinarach, sesjach dialogowych, starych i nowych mediach oraz rzecznictwie, a także tworząc Nagroda Vivian Silver Impact. Nie tylko po to, żeby się wyleczyć. Musimy zmienić dyskurs wokół konfliktu, aby wzbudzić nadzieję i zainspirować naszych polityków do wiary w jego rozwiązanie. Musimy odzyskać pokój.

Współpracowałem także z organizacjami i innymi działaczami w Izraelu i Palestynie, próbując ponownie ożywić i zmobilizować obóz pokojowy. Może jest nas niewielu, ale nasze przekonania są silniejsze niż kiedykolwiek. Mając to na uwadze, mam świadomość, że istnieje szklany sufit ograniczający wpływ, jaki możemy wywrzeć na społeczeństwo obywatelskie. Potrzebujemy ruchu w sferze politycznej. Mamy tam do czynienia z problemem radykalizmu żydowskiego i muzułmańskiego ogarnęło rządy po obu stronach. W Izraelu okupacja stała się ślepym punktem. Okupacja i konflikt są podstawowymi problemami, a niepewność i ucisk są ich symptomami. I tu powinna wkroczyć społeczność międzynarodowa. Oferowanie bezwarunkowego wsparcia w przypadku naszych objawów i brak ulgi w podstawowych problemach przynosi efekt przeciwny do zamierzonego. Ameryka Północna i Europa powinny eksportować rozwiązania, a nie importować nasz konflikt do swoich krajów.

Potrzebujemy, aby rządy utworzyły nową międzynarodową koalicję posiadającą władzę oferującą nam zachęty do zakończenia okupacji i osiągnięcia porozumienia, a także groźbę nałożenia sankcji, jeśli tego nie zrobimy. Potrzebujemy, aby Żydzi i muzułmanie na całym świecie złożyli flagi i symbole oraz wspólnie maszerowali pod sztandarem pokoju. Kiedy „propalestyńczycy” zrywają dialog i wiwatują na temat przemocy, tak naprawdę normalizują konflikt i skazują Palestyńczyków na tej ziemi na wieczne cierpienie. Kiedy „proizraelscy” bronią antysemityzm, aby uciszyć krytyczne myślenie i powtarzają argument, że Izrael ma prawo się bronić, nie przyznając się do tego, że Izrael jest zbyt często agresorem, utrudniają pokój, normalizują konflikt i potępiają Izraelczyków tej ziemi na wieczne cierpienie.

W ciągu ostatniego roku postawiłem sobie za cel nie tylko myślenie i mówienie o pokoju, ale także znalezienie partnerów palestyńskich i izraelskich, którzy mogliby spróbować urzeczywistnić ten pokój. Udało mi się znaleźć partnerów. Urzeczywistnienie tego wciąż nie nastąpiło. Pomocne może być, jeśli takie podejście stanie się oficjalną polityką: gdybyśmy na przykład mieli ministerstwo pokoju; gdyby nasi przywódcy starali się rozwiązywać problemy ponad podziałami, zamiast próbować dzielić i podbijać poprzez ośmielanie najgorszych elementów w obu narodach, abyśmy mogli winić za eskalację drugą stronę. Jeśli porzucimy wielkie koncepcje religijnego odkupienia i kontroli nad całą ziemią przez jeden naród; jeśli społeczność międzynarodowa złoży na nas całą swoją wagę; i gdybyśmy prowadzili pragmatyczną politykę i zrozumieli, że pokój między Izraelem a Palestyną jest koniecznością geopolityczną – być może stałoby się to możliwe.

Minął rok, stoły tektoniczne się przesunęły, ale podstawowa prawda pozostaje niezmienna: ani Izraelczycy, ani Palestyńczycy nigdzie się nie wybierają. Symetrii nie ma, ale obaj mamy mocne argumenty i twierdzenia, obaj mamy za sobą ciężar historii. Obie te historie zostały zapisane krwią i choć niektórym wydaje się to nie do przyjęcia, ostatecznie naszym przeznaczeniem jest dzielić tę ziemię. Nadszedł czas, abyśmy zaczęli opłakiwać naszą przeszłość, refleksyjnie zmienić naszą teraźniejszość i cieszyć się naszą wspólną przyszłością.

  • Yonatan Zeigen jest ojcem, pracownikiem socjalnym i mediatorem, a także synem zmarłej działaczki pokojowej Vivian Silver

  • Czy masz opinię na temat kwestii poruszonych w tym artykule? Jeśli chcesz przesłać odpowiedź zawierającą maksymalnie 300 słów e-mailem, aby uwzględnić ją w publikacji w naszym beletrystyka odcinek, proszę kliknij tutaj.

Source link