AN Stary przyjaciel wysłał mi zdjęcie, które spowodowało, że zatrzymałem wszystko, co robiłem. Patrzyłem na to przez długi czas, być może bez oddechu. Martin i ja dorastaliśmy, żyjąc obok siebie. Teraz mieszka w Australii. Stamtąd wysłał mi zrzut ekranu Google Widok ulicy map, pokazujący nasze domy. Oczywiście obok cegieł i zaprawy, ale pełne znaczenia dla nas obu. Ale o to nie było. Chodziło o to, że w rogu zdjęcia stała znana postać w czerwonym skoczku. Mój tato.
Zmarł w tym czasie w zeszłym roku. A jednak tutaj był pod drzewem obok jego samochodu. Jednocześnie czułem wiele rzeczy bardzo mocno: miłość, niespodzianka, zdenerwowanie, rozrywka, gniew, przyjemność i inne rzeczy. To był miesiąc temu, ale w tym tygodniu znów myślę, że byłyby to jego 87. urodziny. I nadal nie jestem bliżej obliczania tego, co czuję, że obraz jest dostępny, dostępny dla wszystkich, o tym, co mój tata zawsze nazywał „siecią”.
Moja pierwsza myśl była po prostu, cóż, wow, chyba. Następnie irytacja: kto udzielił Google, aby pomóc sobie w zamknięciu obrazów większości naszego świata, bez sprawdzania, czy było z nami w porządku? Czy jest to dosłowny przejaw tego, co znane jako kapitalizm nadzoru? Tak czy inaczej, jak śmiesz? Jest to o wiele bardziej intymny obraz niż właściwe, aby Google się udostępnił, ale odwrotnie, co gorsza, w jakiś sposób, ponieważ jego twarz jest tak niewyraźna. Zbyt osobisty, jednocześnie zbyt bezosobowy.
Czuje się również bardziej nachalny, ponieważ jest to jakiś czas temu; Pozbyliśmy się tego samochodu pięć lat temu. Jest to mała posiadłość Vauxhall-nietypowy pojazd, o którym do tej pory zapomniałem, kiedy w miłym sposobie przyszło do mnie wspomnienie o tym, jak kiedyś opisał to jako: „Oczywiście nie chwytnik crumpet. Ale mnie to. ” Proszę, wybacz tam nieokonstruowany język. Był) żartował i) dobrze w latach 80. Tak czy inaczej, uśmiecham się. Więc wygrywa Google. Kapitalizm nadzoru, 1; Ja, zero.
Uśmiechnąłem się też, jak jestem pewien, że zobaczył, że to on jest na zdjęciu zajęty robieniem obowiązki, a nie mojej mamy. O ile nigdy nie przestaje wykonywać pracy, mój tata rzadko zaczął je, gdyby mógł na to pomóc. „Jestem”, przyznał mi kiedyś, „skłonny do lenistwa”. Ale tutaj jest ciężko w pracy, podczas gdy moja mama w tym momencie prawie na pewno jest w pobliżu zamiatania, sadzenia, sprzątania, gotowania, czyszczenia czy cokolwiek innego. Ale w tej chwili szpiedzy Google się czołgały, nigdzie nie było jej widzianych. Na wieki, jeśli chodzi o „sieć”, jest on pracowity. Niesprawiedliwość tego. Byłby łaskotany różowy.
Podobało mi się myśleć o tych rzeczach, więc w końcu nie mogę powiedzieć, że jestem niezadowolony, że obraz istnieje. W końcu mam tysiąc zdjęć, na które mogłem spojrzeć, aby zabrać mnie w podobne miejsca w mojej głowie, ale dostęp do nich jest ograniczony do mnie, mojej rodziny i przyjaciół. Żaden z nich nie jest tam, aby wszyscy mogli zobaczyć, chyba że zdecydujemy, że tak powinno być. Ale nawet przy naszych własnych kolekcjach zdjęć jest coś, na co tracamy kontrolę: kiedy i gdzie decydujemy się je zobaczyć. Mój iPhoneNiezrojonne, codziennie traktuje mnie do slajdów ludzi, miejsc i chwil jego wyboru.
Większość z tych ludzi, miejsca i chwile cieszę się, że przypomniałem sobie; inni, nie tak bardzo. Niektóre wspomnienia, których nie chcę poruszać, inne są tak cenne i poruszają się, że nie mogę sobie z nimi poradzić, które zapisują mnie z niebieskiego, kiedy robię coś innego. Szczerze mówiąc, prawdopodobnie istnieje sposób na wyłączenie tej funkcji, ale nie mogę się do tego zmusić. Znowu iPhone wygrywa. Dzięki za wspomnienia, ale nie pamiętam, aby przekazać je kontrolę.
Adrian Chiles to pisarz, nadawca i felietonista Guardian
-
Czy masz opinię na temat kwestii poruszonych w tym artykule? Jeśli chcesz przesłać odpowiedź maksymalnie 300 słów według e -maila, aby zostać rozpatrzonym do publikacji w naszym beletrystyka sekcja, proszę Kliknij tutaj.