Wkurczę, ludzie pytają, po co to robię Boże Narodzenie w tym roku odpowiadałam, nie bez odrobiny radości, że „nigdzie nie jedziemy i nikogo nie zabawiamy”. Niemal powszechną reakcją jest tęsknota, jeśli nie zazdrość.
Odciążenie w okresie świątecznym i sprawienie sobie przyjemności to coś, o czym marzy wiele osób. Niektórzy ludzie czują się tak skrępowani odpowiedzialnością za innych (i ośmielę się to powiedzieć, być może są tak przyzwyczajeni do tego dobrze ugruntowanego poczucia męczeństwa Bożego Narodzenia), że nigdy nie dostaną Świąt, których w tajemnicy pragną.
Na szczęście ja i mój mąż nie mamy takich skrupułów i na trzecie Święta Bożego Narodzenia dla naszego synka postanowiliśmy zrobić to, co sprawia mu radość i spędzić je tylko we trójkę. Pierwszą jego wizytę gościliśmy moją mamę, drugą zaś spędziłem w rodzinnym mieście mojego męża na ogromnym zgromadzeniu dziadków, cioć i kuzynów. Oba były cudowne, choć nie całkowicie bezstresowe. Podczas pierwszych Świąt nikt nie spał; podczas drugiej, obejmującej potluck, na który przygotowałem dwie masywne pieczenie orzechowe dla ponad 25 osób, był tylko mój syn: na zewnątrz w wózku, pchany przeze mnie podczas podawania jedzenia. Szwagierka zrobiła mi zdjęcie przez okno: stoję w deszczu, w kurtce nałożonej na ładną sukienkę, trzymam kieliszek szampana. „Wiem, że teraz to nie jest zabawne, ale pewnego dnia będziesz się z tego śmiać” – powiedziała i miała rację, ja też. W końcu.
Pomimo wyzwań związanych z wychowywaniem małego dziecka, mam wspaniałe wspomnienia z tych Świąt, a w okresie świątecznym nadal spotykamy się z bliskimi, choć nie wszystko za jednym razem. W pewnym sensie to ułatwia. Wiem, że niektórzy przywiązują dużą wagę do tego, aby wszystko wypadało 25 grudnia, ale w mojej rodzinie nigdy tak nie było, a w ruchomym święcie jest coś, co sprawia, że wszystko jest nieco luźniejsze i bardziej zrelaksowane. Mój syn mógł spotkać się ze swoimi dziadkami ze strony ojca na początku grudnia, dzięki czemu w okresie świątecznym ominęło go piekło podróży pociągiem (wciąż nie mogę się doczekać naszej zeszłorocznej podróży powrotnej przez Coventry, którą spędziliśmy w przedsionku) i uczcił swoje święto nonna w dniu przesilenia. To rozprasza krewnych i sprawia, że jest to mniej przytłaczające dla naszego malucha.
Wiem, że nie wszyscy członkowie rodziny są tak wyrozumiali jak nasza i są zadowoleni z tego rozwiązania. W szczególności mój tata niemal nalegał, żebyśmy robili swoje i spotykali się z nim, moją macochą i braćmi w spokojniejszym czasie – być może wspominając swoje własne czasy, gdy wychowywał małe dzieci, oraz przeciąganie liny między dziadkami, które wymagałoby dojazdu na przeciwne krańce kraju. Podobnie jak ja uważa, że ważne jest tworzenie własnych tradycji w mniejszej rodzinie i w ciągu ostatnich kilku lat zaczęliśmy to robić. Te Święta Bożego Narodzenia w 2020 r., choć czasami niezwykle smutne, w zabawny sposób dały nam – i myślę, że wielu innym – wytchnienie, którego potrzebowaliśmy, aby pomyśleć o tym, jak chcemy świętować na własnych warunkach: na przykład o tym, co jedliśmy i piliśmy, jaki będzie harmonogram dnia i co najbardziej chcieliśmy z niego wyciągnąć.
Nasze tradycje ewoluowały dość organicznie i są głównie związane z jedzeniem. W Wigilię Bożego Narodzenia mamy ogromną glazurowaną szynkę i szeroką gamę sałatek. Mój mąż zrobi Zimowa panzanella Diany Henryobok czegoś takiego sałatka z serem Halloumi, pomarańczą i fasolką szparagową oraz przepis na dynię Ottolenghiego z Jerozolimy.
W Boże Narodzenie, kiedy mój nie do końca zdrowy na umyśle mąż zanurzy się w lodowatej wodzie, zjemy ptaka, który nie jest indykiem, zwykle pierś z kaczki, i to często dużo później niż planowaliśmy. Następnego dnia siekamy szynkę i używamy jej do przygotowania naszej bożonarodzeniowej carbonary, wynalazku mojej mamy, który stał się podstawą. W międzyczasie pijemy martini, słuchamy kolęd, oglądamy telewizję i tańczymy do Świąteczny album Elli i Louisaktóry, nawiasem mówiąc, zawiera najlepszą wersję Baby, It’s Cold Outside (nie jest to hymn o molestowaniu seksualnym, to tak naprawdę żart z lat czterdziestych XX wieku o tym, jak bardzo dwoje ludzi chce się ze sobą pieprzyć, podczas gdy publiczność śmieje się i zna reklamy) libs czynią obficie jasne). Taniec z synem i widok jego czystej, niepohamowanej ekscytacji na widok choinki już mnie poprawił.
Jest oczywiście część mnie, której będzie brakować tego, co zacząłem nazywać „sprintem Eustona” z hali na peron, potykaniem się przez bagno nękanych mieszkańców północy, niebieskich toreb Ikei pełnych prezentów i małych dzieci. Ale nie aż tak bardzo. Najtrudniej będzie nie mieć G&T z mamą podczas Dziewięciu Lekcji i Kolęd w Wigilię. Niezależnie od tego, czy jesteśmy razem, czy osobno, zawsze wznoszę za nią kieliszek i będę to cenił jeszcze bardziej, gdy następnym razem spędzimy go razem.
Ta pora roku może być stresująca i często z trudem zbliżamy się do dnia, wyczerpani i przytłoczeni. Niezależnie od tego, jak je spędzasz i nawet jeśli masz zobowiązania, które są trudniejsze do wynegocjowania niż nasze, mam nadzieję, że w te święta znajdziesz chwilę, aby zrobić coś dla siebie. Wspaniale jest dawać radość innym, ale nigdy kosztem własnego zdrowia psychicznego.