Jak na kraj, który szczyci się sektorem usług profesjonalnych i finansowych, Wielka Brytania wydała na świat wyjątkowo niewielu światowej klasy myślicieli w zakresie zarządzania i organizacji. Jednak na samym szczycie tego stosu znajduje się Charles Handy, pisarz i filozof społeczny – to jego ulubione określenie – który zmarł w wieku 92 lat.
Zarówno jako myśliciel, jak i pedagog Handy był niezwykły. Chociaż był profesorem – w latach 60. był członkiem-założycielem London Business School (LBS), pierwszej absolwentskiej szkoły biznesu w Wielkiej Brytanii – nigdy nie podążał konwencjonalną ścieżką, orając wąską bruzdę i publikując w specjalistycznych czasopismach.
Myślał o wielkich ludzkich problemach biznesu, społeczeństwa i demokracji, przekształcając swoje myśli, często zakotwiczone w własnym doświadczeniu, w książkach, artykułach i rozmowach o charakterystycznie sugestywnych tytułach, takich jak Wiek nierozsądku (1989), Pusty płaszcz przeciwdeszczowy (1994), Głodny duch (1997) i Druga krzywa (2015). Dzięki temu zyskał międzynarodową publiczność i globalną sprzedaż na poziomie ponad 2 milionów.
Dzięki swojej umiejętności dostrzegania i wyrażania zmian w świecie pracy, zanim się one skrystalizowały, a także dzięki swojemu całościowemu podejściu Handy wzorował się na innym nietypowym europejskim akademiku, Piotra Druckeranazywany „ojcem zarządzania”, którego podziwiał Handy. Handy już w 1984 roku pisał o przyszłości pracy, w swojej przełomowej książce The Age of Unreason – swojej przełomowej książce – przewidywał epokę nieciągłych zmian, a także nadejście ekonomii gig, pracę zdalną i fragmentację tradycyjnej kariery. „Życie portfelowe” było jego monetą, którą definiował, żyjąc nim.
Jeśli chodzi o zarządzanie, dziedzictwem Handy’ego jest jego niezachwiana obrona firmy jako rozwijającej się społeczności ludzi, a nie maszyny lub zestawu kontraktów. Opierało się to na niezachwianej wierze w człowieczeństwo – „ludzkość zatriumfuje – ludzie potrzebują ludzi”, – powiedział w wywiadzie podcastowym w 2021 r., u szczytu blokady spowodowanej pandemią.
Aby prosperować, firma musiała stworzyć przestrzeń dla ludzkich celów, ludzkiej równowagi i ludzkiego spełnienia. „Rób wszystko, co w Twojej mocy, w tym, w czym jesteś najlepszy” – brzmiała jego arystotelesowska recepta, dodając na końcu „dla dobra innych”. Utwierdziło to w jego przekonaniu, że organizacja przyszłości musi być elastyczna, zdecentralizowana i zbudowana na zaufaniu, a nie na formalnej hierarchii i zbiorze zasad.
Urodzony w Irlandiaw Clane w hrabstwie Kildare, syn Joan (z domu Scott) i Briana Handy’ego, duchownego protestanckiego, Charles uczęszczał do szkoły Bromsgrove w Worcestershire, a następnie studiował klasykę w Oriel College w Oksfordzie, skąd wchłonął wpływy, które naznaczyły jego sposób myślenia przez cały czas jego życie.
Równie formacyjna była jego pierwsza praca w placówce Shell na Borneo w 1956 r., tylko podwójnie: po pierwsze dlatego, że tam poznał Elżbieta Hillapotem pracowała w Brytyjskiej Wysokiej Komisji w Singapurze, na imprezie w Kuala Lumpur, a po drugie, ponieważ przy jej zdecydowanej pomocy pokazała mu, kim nie chce być. Pobrali się w 1962 roku.
Objawienie przyszło w 1965 roku, kiedy znalazł się z powrotem w Londynie, w anonimowym wspólnym biurze przy ul Powłoka HQ, powitany przez leżącą na biurku trzystronicową listę obowiązków bez nazwiska. Wydało mu się to mało ludzkie. Liz z większą stanowczością dała mu do zrozumienia, że zobaczenie, jak żądny przygód emigrant, którego poznała i poślubiła, zmienia się w nudną robotę biurową, nie było częścią ich życiowego planu.
Zamiast tego przeniósł się do Stanów Zjednoczonych – było to kolejne formujące doświadczenie – aby wziąć udział w programie studiów dla kadry kierowniczej Sloana w Massachusetts Institute of Technology, skąd w 1967 r. wrócił do Londynu, aby stworzyć brytyjską wersję programu w LBS.
Nadał mu humanistyczny charakter, daleki od zwykłej orientacji finansowej i ilościowej. „Charles zawsze miał poczucie, co to znaczy być człowiekiem” – powiedziała jego przyjaciółka i bliska współpracowniczka z LBS, Lynda Gratton. „Zainspirował uczniów, czytelników i przyjaciół do głębszego myślenia, głębszego zadawania pytań i prowadzenia życia bliżej bycia człowiekiem – ze wszystkimi jego złożonościami i pytaniami”.
Handy opuścił LBS na cztery lata jako naczelnik domu św. Jerzego w zamku Windsor (1977–1981), swego rodzaju duchowego zespołu doradców, zanim ponownie za namową Liz zdecydował się rzucić pracę i zostać niezależnym pisarzem i mówcą. Zreorganizowali swoje życie i, na wpół żartem Handy, przepisali umowę małżeńską.
Odtąd dzielili rok na dwie części, przy czym priorytetem była praca pierwszego, a potem drugiego. Liz została jego znakomitą agentką, a także wznowiła karierę odnoszącej sukcesy fotografki – później współpracowali przy kilku książkach – a swój czas spędzali w połowie w chacie byłego robotnika rolnego na wiejskich terenach Norfolk, a połowę w ich londyńskim domu. Podzielili się także obowiązkami kulinarnymi dla wielu gości, którzy przybyli do obu miejsc, aby podczas obfitego lunchu omówić wydarzenia na świecie, fotografię i politykę.
Rozkoszując się nowym reżimem, Handy wydał serię książek, które podbiły publiczność wykraczającą daleko poza typy biznesowe. Prawdę mówiąc, ci drudzy byli czasami przerażeni tym, co miał do powiedzenia. Odrzucił kapitalizm akcjonariuszy, uznając własność akcjonariuszy w spółkach za fikcję i oszustwo, i niepokoił się, że wielkie korporacje stały się „więzieniami duszy”.
Dla niego „dobre organizacje są jak mała angielska wioska. Każdy zna siebie i to, co robi drugi. Nie ma żadnego stanowiska, jesteś po prostu Charlesem lub Liz i pomagacie sobie nawzajem. Nie jest własnością, ludzie do niej należą.” W takich okolicznościach zarządzanie staje się kwestią zdrowego rozsądku, a nie technokratycznych ćwiczeń opisanych w pogardzanych przez niego podręcznikach.
Gdyby styl pisania Handy’ego był konwersacyjny i przystępny, jego mowa mogłaby osiągnąć poziom godny starożytnych, od których się uczył. Odbyło się to bez brawury, PowerPointa i notatek, ale z cichą intensywnością, która sprawiała, że każdy słuchacz miał wrażenie, jakby zwracał się do niego osobiście.
To tam czasami ujawniała się jego wewnętrzna głownia. Niewielu z obecnych zapomni jego przemówienie końcowe ani spontaniczną owację na stojąco, jaką wywołało, wygłoszoną na Światowym Forum Petera Druckera w Wiedniu w 2018 r., kiedy nawoływał do luterańskiej reformacji zarządzania, wzywając publiczność, aby nie czekała na wielkiego przywódcę, ale „rozpalać małe ogniska w ciemności, aż się rozprzestrzenią i cały świat rozświetli się lepszą wizją tego, co możemy zrobić z naszymi biznesami… Jeśli nie my, to kto? Jeśli nie teraz, to kiedy?”
Handy był aktywny niemal do samego końca. Jego ostatnia książka, odpowiednio zatytułowana The View from Ninety: Reflections on Living a Long, Contented Life, ukaże się w 2025 roku.
Liz zginęła w wypadku samochodowym w 2018 roku. Handy pozostawił syna i córkę, Scotta i Kate, czworo wnucząt oraz dwie siostry, Ruth i Margaret.