Ymożna powiedzieć, że dowód Wolontariusze pracy Zagłębianie się w amerykańskie wybory w celu kampanii na rzecz Kamali Harris może nie przynieść korzyści dyplomatycznym interesom laburzystowskiego rządu, jeśli wygra Donald Trump. Można dodać, że interwencja nie była nadzorowana zbyt kompetentnie, ani pod względem prawnym, ani politycznym. Można nawet wskazać, że dumni obywatele samorządnej republiki mogą nie znosić, gdy przyjezdni z dawnego państwa mówią im, jak głosować. potęga kolonialna.
Ale w najgorszym przypadku jest to błąd, a nie przestępstwo. W zasadzie nie ma nic złego w tym, że działacze labourzystów zgłaszają się na ochotnika do kampanii prezydenckiej Harrisa. Wybory w USA są najbardziej nagłośnione i najważniejsze na świecie. Wpływają i wzbudzają zainteresowanie milionów ludzi na całym świecie, nie tylko w Ameryce. Zapewnienie wolontariuszy przestrzegaj zasadi wniesienia samoświadomości w potencjalnie delikatną rolę, ich udział, o ile ma charakter publiczny i na marginesie, stanowi hołd dla amerykańskiej demokracji, a nie zagrożenie.
To wszystko, co wydaje się tutaj mieć miejsce. Praca wysłana wyżsi urzędnicy na krajową konwencję Demokratów w sierpniu. Zachęciło to kilkudziesięciu wolontariusze do prowadzenia kampanii w wahadłowych stanach w miarę zbliżania się dnia wyborów. Upiera się, że im nie zapłaciła, choć kampania Trumpa zarzuca, że mogła to zrobić Partia Pracy. To znacznie szersza historia w mediach brytyjskich niż w USA. To naprawdę burza w filiżance herbaty.
Co więcej, tego rodzaju partycypacja ma długi rodowód i zróżnicowany zasięg. Rozciąga się od urodzonego w Norfolk Tom Paine w XVIII w. do Nigela Farage’a i Liz Truss w teraźniejszości. Przez wiele lat zwolennicy szeregu brytyjskich partii politycznych – nie tylko Partii Pracy – brali udział w amerykańskich kampaniach i odgrywali w nich role. Redaktorami amerykańskich mediów, takich jak Washington Post i Wall Street Journal, jest: Brytyjscy dziennikarzenatomiast tytuły takie jak Opiekun i Daily Mail konkurują także na rynkach amerykańskich.
Rzucanie światła na sprawę jest absurdem Praca wsparcie dla pani Harris równie sugestywnie i wyłącznie, jak uczyniły to w tym tygodniu niektóre części brytyjskich mediów. Dopóki wolontariusze nie łamią prawa ani nie zachowują się nieuczciwie, takie wymiany mogą być pożyteczne. Latem urzędnicy związkowi uczestniczyli w konwencji Demokratów. No to co? W wahadłowych stanach wolontariatem zajmuje się kilkuset zwolenników Partii Pracy. I co znowu?
Wszystko to jest niczym w porównaniu z wysiłkami Rosji i innych państw na skalę przemysłową, mającymi na celu potajemne zakłócanie wyborów w USA i wpływanie na nie. po Wybory 2016rosyjscy agenci zostali oskarżeni o włamanie, kradzież, fałszywą księgowość, kradzież tożsamości i pranie pieniędzy w celu promowania sprawy Trumpa i wyrządzenie szkody Hillary Clinton podczas kampanii. W 2020 rurzędnicy amerykańscy poinformowali o ogromnej skali rosyjskich „operacji wywierania wpływu” mających na celu wsparcie Trumpa i przeciwko Joe Bidenowi. W okresie poprzedzającym tegoroczny konkursDepartament Sprawiedliwości stwierdził, że istnieje „wyraźne i aktualne niebezpieczeństwo” zagranicznej ingerencji w 2024 r., pod przewodnictwem Rosji, Chin, Iranu i Korei Północnej, a wszystkie one popierają Trumpa.
Partia Pracy niewątpliwie rozsądnie postąpiła, gdyby dokładniej rozważyła, czy jakiekolwiek zaangażowanie przyniesie korzyść netto rządowi Wielkiej Brytanii, czy nie. Jeśli Trump wygra w przyszłym miesiącu, może to oznaczać, że kurczak wróci do domu na grzędę. Ale jakiekolwiek zaangażowanie Partii Pracy jest całkowicie otwarte. Najgorsze, co można o nim powiedzieć, to to, że jest – znowu – nieco naiwny.
-
Czy masz opinię na temat kwestii poruszonych w tym artykule? Jeśli chcesz przesłać odpowiedź zawierającą maksymalnie 300 słów e-mailem, aby uwzględnić ją w publikacji w naszym beletrystyka odcinek, proszę kliknij tutaj.