W sobotniej zasadzce zginęło dwóch żołnierzy armii amerykańskiej i jeden amerykański tłumacz cywilny, a kilka innych osób zostało rannych. Państwo Islamskie w środkowej Syrii – podał Pentagon.
Atak na wojska amerykańskie w Palmyrze jest pierwszym, który spowodował ofiary od upadku rok temu byłego prezydenta Syrii Bashara al-Assada.
„Atak miał miejsce w czasie, gdy żołnierze prowadzili kluczowe spotkanie przywódców” – powiedział główny rzecznik Pentagonu, Sean Parnell. oświadczenie. „Ich misja polegała na wsparciu trwających operacji zwalczania ISIS/antyterroryzmu w regionie”.
Napastnik „został zabity przez siły partnerskie”, Pete Hegseth, sekretarz obrony USA, napisał na platformie mediów społecznościowych X.
Centralne Dowództwo oznajmiło post w sprawie X, że ze względu na szacunek dla rodzin i zgodnie z polityką Departamentu Obrony tożsamość członków służby „będzie ukrywana do 24 godzin po powiadomieniu ich najbliższych krewnych”.
Syryjskie media państwowe i obserwator wojenny poinformowały wcześniej w sobotę, że w sobotę padły strzały w kierunku sił syryjskich i amerykańskich podczas wizyty wojsk amerykańskich w historycznym centrum Palmyry.
Według rannych zostało dwóch członków syryjskich sił bezpieczeństwa i kilku żołnierzy amerykańskich, państwowa agencja informacyjna Sana. Ranni zostali przewiezieni helikopterami do garnizonu al-Tanf w pobliżu granicy z Irakiem i Jordanią.
Sana powiedziała, że napastnik zginął, nie podając dalszych szczegółów.
Rzecznik ministerstwa spraw wewnętrznych Syrii Nour al-Din al-Baba powiedział, że bandyta powiązany z Państwem Islamskim otworzył ogień do bramy placówki wojskowej. Dodał, że władze syryjskie badają, czy zamachowiec był członkiem Państwa Islamskiego, czy jedynie wyznawał jego skrajną ideologię. Zaprzeczył doniesieniom Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka z siedzibą w Wielkiej Brytanii, jakoby napastnik był członkiem sił bezpieczeństwa.
Stany Zjednoczone wysłały we wschodniej Syrii setki żołnierzy w ramach koalicji walczącej z Państwem Islamskim.
W zeszłym miesiącu Syria dołączyła do międzynarodowej koalicji walczącej z Państwem Islamskim, podczas gdy Damaszek poprawia swoje stosunki z krajami zachodnimi po zeszłorocznym upadku Assada, kiedy powstańcy zajęli jego siedzibę władzy.
Stany Zjednoczone nie utrzymywały stosunków dyplomatycznych z Syrią pod rządami Assada, ale od czasu upadku trwających pięć dekad rządów rodzinnych stosunki uległy zacieśnieniu. Tymczasowy prezydent Ahmed al-Sharaa, były bojownik islamistyczny, złożył w zeszłym miesiącu historyczną wizytę w Waszyngtonie, gdzie przeprowadził rozmowy z Donaldem Trumpem.
Państwo Islamskie zostało pokonane w Syrii w 2019 r., ale uśpione komórki tej grupy nadal przeprowadzają w tym kraju śmiercionośne ataki. Organizacja Narodów Zjednoczonych twierdzi, że grupa nadal liczy od 5 000 do 7 000 bojowników w Syrii i Iraku.
W przeszłości celem były oddziały amerykańskie, które utrzymywały obecność w różnych częściach Syrii – w tym w garnizonie al-Tanf w centralnej prowincji Homs – w celu szkolenia innych sił w ramach szerokiej kampanii przeciwko Państwu Islamskiemu. Jeden z najbardziej śmiercionośnych ataków miał miejsce w 2019 r. w mieście Manbidż na północy kraju, kiedy w wyniku wybuchu zginęło dwóch członków amerykańskiej służby i dwóch amerykańskich cywilów, a także inne osoby z Syrii podczas prowadzenia patrolu.


















