Jest sobotnie popołudnie na targu i restauracji Al Madina Halal w Norcross, Gruzjaa kolejka jest czteroosobowa po kanapki z shawarmą lub udziec jagnięcy z ryżem szafranowym i dwoma dodatkami.

Telewizor umieszczony na ścianie obok grupy stołów wyświetla korespondentom Al Jazeery na podzielonym ekranie relacje z kilku krajów na temat izraelskiego ataku na irańskie cele wojskowe dzień wcześniej.

Mohammad Hejja pije jogurt i przygląda się krzątaninie w sklepie, który kupił w 2012 roku. Są tam kupujący i pracownicy z Sudanu, Etiopii, Iranu, Pakistanu, Maroka i innych krajów – wyraźny znak tego, co sprawia, że ​​otaczające hrabstwo Gwinnett, liczące prawie milion mieszkańców, mieszkańcy, najbardziej różnorodne na południowym wschodzie.

Hejja ma obywatelstwo jordańskie i amerykańskie, ale jego rodzina jest palestyńska. Żołnierze rodzącego się narodu izraelskiego wypędzili jego dziadków z Palestyny ​​podczas Nakby w 1948 r. – palestyńskiej katastrofy spowodowanej utworzeniem Izraela.

Zapytany o to, jak według niego będzie głosować jego społeczność, gdy Amerykanie pójdą do urn w przyszłym tygodniu, odpowiada: „Wszyscy są zdezorientowani tymi wyborami”. Jego najważniejszą troską jest „zatrzymanie wojny”, odnosząc się do trwającego izraelskiego bombardowania Gazy i niedawnych ataków na Liban.

Kwestia ta jest najważniejsza dla arabsko-amerykańskich wyborców w całym kraju. Niektóre ankiety sugerować, że arabscy ​​Amerykanie mogliby masowo porzucić Demokratów z powodu wsparcia administracji Bidena dla Izraela; gdzie indziej zwolennicy i przywódcy społeczności pilnie organizują się, aby zapobiec zwycięstwu Donalda Trumpa, ostrzegając przed konsekwencjami na Bliskim Wschodzie i dla kwestii wewnętrznych, takich jak imigracja, jeśli kandydat GOP zostanie ponownie wybrany.

Niecały tydzień od 5 listopada jedno jest pewne: „Nie można oceniać Arabów jako spójnego bloku wyborczego” – mówi Kareem Rifai, syryjsko-amerykański absolwent Walsh School of Foreign Service w Georgetown. Rifai, współzałożyciel Uniwersytetu im Michigan Studenci kapituły Bidena w 2020 r., nazywa siebie „wyborcą zajmującym się polityką zagraniczną” i w tej kadencji trzyma się kandydata Demokratów ze względu na „zdecydowane stanowisko partii wobec Rosji”.

Rifai wtrącił się w sprawie niedawnego głosowania Arabów w sprawie X, mówiąc, że „wyciąga mojego arabskiego muzułmanina z karty Metro-Detroit”, aby poinformować nie-Arabów, że ludzie pochodzący z całego świata arabskiego mają odmienne zdanie na temat nadchodzących wyborów.

„Przywódcy społeczności arabskiej popierający Hezbollah, konserwatywni społecznie… nie są reprezentatywni dla arabskich Amerykanów w taki sam sposób, w jaki świeccy liberalni Arabowie lub chrześcijańscy Arabowie przeciwni Hezbollahowi itd., itd., nie są reprezentatywni dla wszystkich arabskich Amerykanów” – napisał Rifai.

Jednocześnie przed tym rokiem arabscy ​​Amerykanie wyraźniej opowiadali się za Demokratami – o tej porze w 2020 r. Joe Biden prowadzony Trumpa o 24 punkty, a sondaże wyjściowe wykazały, że ponad 85% arabsko-amerykańskich wyborców poparło Demokratów w latach 2004 i 2008.

Dziś arabsko-amerykańscy wyborcy wydają się bardziej skłonni zapomnieć o zakazie Trumpa dotyczącym podróżowania z niektórych krajów z większością muzułmańską – i jego ślub ponownego nałożenia zakazu w przypadku ponownego wyboru – a także jego zdecydowane poparcie dla Izraela.

Michigan, rodzinny stan Rifai, jest domem dla szacuje się, że ponad 392 000 Arabscy ​​Amerykanie – jeden z 12 stanów, w których żyje 75% narodu szacunkowo 3,7 mln Żyją arabscy ​​Amerykanie.

Ale jakby dla podkreślenia statusu wahadłowego stanu, tylko w zeszłym tygodniu z Michigan nadeszły wyrazy poparcia dla Donalda Trumpa i Kamali Harris. W weekend A Organizacja jemeńsko-amerykańska podtrzymał stanowisko Trumpa jako zdolnego „przywrócić stabilność na Bliskim Wschodzie”. Następnego dnia w Amerykańskiej Izbie Handlowej Arabów w Dearborn w stanie Michigan zebrała się grupa, aby poprzeć Harrisa, dzwoniąc do niej „pierwszym, który wezwał do zawieszenia broni, a także wezwał do samostanowienia Palestyny”. (T oświadczenie zauważył również, że „Arabscy ​​Amerykanie nie są narodem skupiającym się na jednej kwestii, troszczymy się o środowisko, kwestię egzystencjalną rodzin i dzieci, pracowników, prawa i godziwą płacę, prawa obywatelskie, prawa kobiet i wiele więcej”).

Również w zeszłym tygodniu kilkudziesięciu przywódców „palestyńskich, arabskich, muzułmańskich i postępowych” w Arizonie wydało oświadczenie oświadczenie popierając Harrisa, podkreślając, że poparcie dla embarga na broń nałożonego na Izrael i zawieszenia broni w Gazie pochodzi głównie od Demokratów. „Naszym zdaniem jest całkowicie jasne, że pozwolenie faszystowskiemu Donaldowi Trumpowi na ponowne zostanie prezydentem byłoby najgorszym możliwym wynikiem dla narodu palestyńskiego. Zwycięstwo Trumpa stanowiłoby skrajne zagrożenie dla muzułmanów w naszym kraju, wszystkich imigrantów i amerykańskiego ruchu propalestyńskiego” – czytamy w oświadczeniu.

Według szacunków Arizona jest domem dla około 77 000 arabskich Amerykanów Instytut Arabsko-Amerykański.

Tymczasem z powrotem w stanie wahadłowym Gruzja – z jej szacunkowo 58 000 arabskich Amerykanów – przedstawicielka stanu Ruwa Romman opowiedziała o swoim wyborze głosowania na Kamalę Harris.

Romman jest pierwszą muzułmanką wybraną do Izby Stanu w Gruzji i pierwszą Palestyńczyką piastującą urząd publiczny w historii stanu. Rozmowa z innymi muzułmanami i Arabami na temat tych wyborów „ma wrażenie rozmowy o polityce na pogrzebie” – napisała w niedawnym wydaniu artykuł dla Rolling Stone’a.

Uważa, że ​​zorganizowanie zawieszenia broni w Gazie i embarga na broń byłoby łatwiejsze pod rządami Harrisa. „Nie wiem, jak poparcie dla Palestyny ​​przetrwa pod rządami Trumpa” – powiedziała, dodając, że wielu jej wyborców – w tym imigrantów – ucierpiałoby, gdyby został on ponownie wybrany.

W Al Madina właściciel Hejja doszedł do innego wniosku. Jego żona ma ciotki w Gazie; nie udało jej się do nich dotrzeć od trzech tygodni. „Minimalna rzecz, jaką możemy zrobić, to modlić się pięć razy dziennie” – powiedział.

Jeśli chodzi o wybory, powiedział: „Jeśli prezydent Stanów Zjednoczonych chce zakończyć wojnę, może to zrobić – jednym telefonem do Izraela. On ma władzę.” Hejja wierzy, że „jeśli Trump wygra, Netanjahu zakończy wojnę… (Trump) powiedział, że chce pokoju i ja mu wierzę”.

Około 20 km na południowy zachód, na Uniwersytecie Emory – miejsce jednych z najsurowszych reakcji policji na pro-palestyńskich protesty na początku tego roku – syryjsko-amerykański senior Ibrahim wysłał już do swojego rodzinnego stanu Kentucky kartę do głosowania korespondencyjnego, oznaczoną dla Jill Stein z Partii Zielonych. „Uważam to za decyzję etyczną” – powiedział o swoim pierwszym głosowaniu na prezydenta.

„Głosowanie na administrację wspierającą ludobójstwo przekracza etyczną czerwoną linię” – dodał, odnosząc się do Harrisa.

Kolega ze studiów Michael Krayyem, którego ojciec jest Palestyńczykiem, powiedział, że 5 listopada „prawdopodobnie będzie głosował przeciw”, ale nie w wyborach na prezydenta. „Nie mogę wspierać Kamala Harris z powodu tego, co jej administracja zrobiła mojemu ludowi” – ​​powiedział.

Romman twierdzi, że głęboko odczuwa ten dylemat, przed którym stoją inni arabscy ​​Amerykanie. Jednocześnie mówi: „Ostatecznie w tych wyborach postrzegam głosowanie jako wybór strategiczny, a nie moralny”.

Source link