„Zaginiony syn”. „Zaginiony ojciec”. „Zaginiona babcia”.
Słowa są napisane jaskrawoczerwonymi literami na górze plakatów wiszących na latarnich i witrynach sklepowych Los Angeles. Na pierwszy rzut oka wydają się być od zmartwionych krewnych szukających pomocy sąsiadów.
Ale bliższe spojrzenie ujawnia, że zaginionymi ludźmi są imigranci do USA, którzy zniknęli przez imigrację i egzekwowanie celne (ICE). Niektóre z twarzy są znane każdemu, kto śledził wiadomości – na przykład zaginiony ojciec jest Kilmar ábrego García, Maryland, który był deportowane do Salwadoru w marcu bez przesłuchaniaw tym, co przyznała administracja Trumpa, był błąd. „Porady lodu”, czytamy plakat, pod zdjęciem Ábrego García ze swoim małym synem. „Nie otrzymał ochrony konstytucyjnej. Obecnie odbywa się w zatrzymaniu”.
Zaginiona babcia to Gladis Yolanda Chávez Pineda, Kobieta z Chicago kto był Zrobione przez lód Kiedy pojawiła się w tym miesiącu na odprawę z urzędnikami imigracyjnymi. Przybyła do USA, szukając lepszego życia dla swojej córki i była w trakcie ubiegania się o azyl. „Mieszkał w USA przez 10 lat”, stwierdza plakat. „Brak historii kryminalnej”.
Brakuje to Andry Hernández Romero, a Makijażysta, który uciekł z prześladowań w Wenezueli. Po przybyciu do USA został zatrzymany z Władze USA roszczą Jego tatuaże wskazywały na członkostwo gangu. Jego rodzina i przyjaciele mówią, że to śmieszne. Był jednym z setek ludzi deportowanych do Salwadoru Mega-Trison znany jako Cecot w marcu. „Obecnie odbywa się w obozie koncentracyjnym”, mówi plakat.
Plakaty to tylko kilka przykładów kampanii spokojnej oporu na ulicach Los Angeles. W poniedziałek spacery w dół Sunset Boulevard w historycznym Silver Lake Neighborhood oznaczało spotkanie z szeregiem ulotek, dzieł sztuki i pomalowanych w sprayu przesłania wsparcia dla znikniętych imigrantów i furii w administracji.
„Brakujące” plakaty, które pojawiły się również w innych dzielnicach, były szczególnie skuteczne. Kanałowi w sondażach telefonicznych wśród reklam na pokazy komediowe, lekcje gitary i sprzedaż podwórków, przypominali przechodniów o indywidualnym życiu wykorzystywanym przez represje imigracyjne Trumpa-zamiast nazwisk w wiadomościach były to rodziny i przyjaciele, którzy mogli mieszkać tuż przy drodze.
Humanizacja historii ludzi była dokładnie celem, powiedzieli twórcy plakatów.
„Chciałem tylko zmienić ten pomysł imigrantów jako przestępców i spojrzeć na perspektywę, że są to ludzie-to czyjąś babcię, to czyjąś ojciec, to czyjeś syn”, powiedział Ben*, 28-letni projektant plakatów. Pracował ze swoim przyjacielem Sebastianem*, 31, aby rozpowszechniać ich w mieście.
To, co zaczęło się jako wysiłek dla przyjaciół i rodziny, rozszerzyło się po tym, jak Ben podzielił się pdf: „Udostępniłem go z kilkoma przyjaciółmi, a potem udostępnili to, a więc po prostu się rozłożyło”.
Dla Sebastiana problem był osobisty. „Przeprowadziłem się tutaj z Kolumbii 14 lat temu i od pierwszej administracji Trumpa widziałem, jak moja społeczność została atakowana” – powiedział. „Więc jak tylko zobaczyłem te plakaty, które robił mój przyjaciel, poczułem we mnie coś, co musiało wyjść i pomóc”.
Podczas gdy pracowali: „Ludzie zaczęli robić zdjęcia, a ja miałem chwilę z tą starszą kobietą, w której na nią patrzyła, a ona naprawdę zaczęła się rozrywać” – powiedział Ben. „W tym momencie pomyślałem:„ OK, to właściwie łączy się z ludźmi ”.
Obrazy pojawiły się w ostatnich dniach, ponieważ miasto stało się centralnym punktem protestów przeciwko polityce imigracyjnej Trumpa, która rozpoczęła się 6 czerwca wśród nalotów atakujących imigrantów w kilku lokalizacjach w mieście.
Gdy protesty pojawiły się w niektórych częściach LA, Donald Trump wezwał Gwardię Narodową bez zgody gubernatora – działanie, którego nie podjął prezydent od 1965 r. Wkrótce potem wezwał setki marines. Wiele wiadomości namalowało miasto jako rodzaj postapokaliptycznego piekielnego pejzażu, a protestujący stawiali czoła żołnierzom i samochodom w ogniu, podsycając narrację Trumpa o bezprawnym mieście beznadziejnie uwikłanym w chaos.
W rzeczywistości znaczna część niepokojów ograniczała się do niewielkiego obszaru centrum LA. W większości rozległego miasta i hrabstwa życie trwało normalnie, słońce świeciło nad znanymi korkami, działkami studyjnymi i podmiejskim. Mimo to protesty – i niezwykle nieproporcjonalne zastępowanie rządu federalnego – służyły jako iskra, która pomogła napędzić oburzenie krajowe, a także tę subtelniejszą demonstrację lokalnej solidarności.
Oprócz „brakujących” plakatów znajdowały się seria alternatywnych opisów lodu-zamiast imigracji i egzekwowania prawa, wyznaczone wiadomości na temat chodnika i sklepu skazały „nielegalne zakłopotanie w całym kraju”, „instytucja zagrożenia dziecka” i być może mniej wyraźna „niepewna, niepotrzebna ajacylacja”.
Inne ulotki reklamowały sobotnie protesty „No Kings”, podczas gdy jeszcze inni zauważyli, że „nieudokumentowane ręce karmią cię”, z ilustracją osoby pracującej na polu. Te ostatnie plakaty zostały stworzone przez Sydney*, 29 lat, który pracuje w branży muzycznej w Los Angeles. Powiedziała, że jej praca od 9 do 5 uniemożliwia uczestnictwo w protestach, więc stworzenie tego obrazu było alternatywnym sposobem uczestnictwa w oporze. „Ostatnio czytasz coś tragicznego o nalotach lodowych” – powiedziała.
Szczególnie poruszała się trudną sytuacją pracowników rolnych, pracując za niskie płace pod groźbą represji imigracyjnych. „Po prostu czułem się bardzo zmuszony do zabrania głosu w miejscach, w których ludzie prawdopodobnie o nich nie myślą, jak Silver Lake i miasto” – powiedziała. „Jestem Latiną. Mam wielu członków rodziny, którzy tu przybyli i są imigrantami, więc po prostu dotyka mnie do domu”.
Zainspirowana hasłem, którą widziała na zdjęciach protestacyjnych i meksykańskich flagach dekoracyjnych, Sydney stworzył stylizowany obraz jako post w mediach społecznościowych. „Chciałem tylko związać coś pięknego z czymś bardzo politycznym i głośnym” – powiedziała. Przyjaciel zobaczył post, zapytał, czy może go wydrukować, i przykleiła go wokół miasta.
To podejście DIY zwiększa moc plakatów: istnieje poczucie sąsiadów pomagających sąsiadom. Gdy administracja przywołuje opowieść o mieście w kryzysie, obrazy – bezpretensjonalne i nawiedzające – służą jako przypomnienie tego, o czym właściwie dotyczą protestów.
* Guardian wstrzymuje pełne nazwiska ze względów prywatności