Akażdy, kto nie jest moralistą ani nie oszukuje się, przyzna, że ​​dobra plotka to jedna z największych przyjemności życia. Plotki obnażają fałszywą świętość możnych: pokazują, że zadowoleni z siebie i zadufani w sobie są brudni, samolubni i zawstydzający – tak jak my wszyscy. Jeśli wypowiedzi polityków tworzą historię, a doniesienia mediów kształtują oficjalną narrację historii, plotki biegną za nimi niczym rozbrykane młodsze rodzeństwo, uzupełniając ich zaniedbania w opowiadaniu bardziej prawdziwej historii. „Pominąłeś tę część.” „To nie jest to, co powiedziałeś Ja.”

Być może dlatego plotki medialne na temat dziennikarzy i polityków niosą ze sobą taki dreszcz transgresyjnej rozkoszy: łamią ich monopol na autorytet narracyjny. Ludzie wyznaczeni do opowiadania nam historii o naszym świecie i o nas samych, w końcu zostają poddani takiemu samemu traktowaniu. Pomaga także przełamać bańkę przemysłu medialnego, który od dawna domagał się większej powagi moralnej, niż w rzeczywistości zarobił. W końcu są to ludzie, którzy twierdzą, że pociągają władzę do odpowiedzialności. Ale jak właściwie zachowują się wobec rządzących?

Można więc było przewidzieć, że w zeszłym tygodniu tak wiele osób poczuło radosny dreszcz schadenfreude, kiedy magazyn „New York Magazine” ujawnił, że zawieszona Olivia Nuzzimłoda gwiazda reporterska znana ze swojego ciętego dowcipu i głębokiej analizy źródeł republikańskich. Przyczyna? Nuzzi rzekomo przyznała się do uprawiania seksu z jednym ze swoich reporterów: the krzyżowiec antyszczepionkowy, zwłoki zwierzęcia profanatorbyły kandydat na prezydenta i żywiciel robaka mózgowego Robert F.Kennedy Jr.

Miłość jest ślepa i być może Nuzzi ma po prostu niekonwencjonalny gust. Ale incydent nabrał rozmiarów symbolicznych, stając się papierkiem lakmusowym w kręgach medialnych dla różnych opinii na temat etyki dziennikarskiej, tego, jak zdobyć i utrzymać zaufanie czytelników oraz irytującego obowiązku dziennikarzy wobec prawdy w branży, w której modele „dostępu dziennikarstwo” rutynowo zachęcają ich do utrzymywania bliskich – a nawet przytulnych – relacji z osobami, które reprezentują.

W szczególności Nuzzi ma talent do namawiania podżegających i kontrowersyjnych osobistości prawicy do powiedzenia rzeczy, których prawdopodobnie nie powinny, a obserwatorzy mediów od dawna spekulują, że może to wynikać z jej konserwatywnych skłonności: że potrafi przypodobać się się do prawicowych podmiotów, ponieważ potrafi ich przekonać, że okazuje współczucie. Przynajmniej w tym zakresie każdy uczciwy dziennikarz będzie musiał przyznać, że Nuzzi nie jest osamotniony. Wydaje się jednak, że współczucie dla swoich bohaterów wykraczało daleko poza ramy branżowe.

Nie wszyscy uważają zachowanie Nuzziego za niewłaściwe ze względów dziennikarskich. Ben Smith, były felietonista New York Timesa, który obecnie prowadzi outlet Semafor, korzystał ze swojego biuletyn zapytać, o co to całe zamieszanie. Twierdził, że brytyjscy dziennikarze wysłali mu SMS-y o następującej treści: „Jeśli nie sypiasz z kimś mającym władzę, jak w ogóle jesteś dziennikarzem?”

Korespondent medialny NPR, David Folkenflik, charakteryzuje to oświadczenie Smitha jako „banany”. Moglibyśmy też dodać, że jest to obraźliwe dla kolegów Smitha, czy to Amerykanów, Brytyjczyków, czy kogokolwiek innego – a w szczególności kobiet. Oznacza to, że duża liczba dziennikarek handluje seksem w zamian za dostęp. nie ma. Rzadko się zdarza, żeby dziennikarze sypiali ze swoimi źródłami lub tematami, co jest więcej niż niemiłe: zagraża to integralności ich pracy. Większość dziennikarek, podobnie jak większość kobiet zajmujących się jakąkolwiek dziedziną, nie jest zainteresowana wykorzystywaniem swojej seksualności w imię awansu zawodowego.

A jednak obrona Smitha wobec Nuzziego nie była jedyną uwagą, która wydawała się czerpać z tej historii lubieżną radość. Niemal natychmiast sympatycy RFK Jr zaczęło przeciekać historie kierowane do mediów, które zdawały się mieć na celu zminimalizowanie jego własnej roli w związku i ukazanie Nuzziego jako spragnionego seksu obsesji, który „bombardował” potomka Kennedy’ego wbrew swojej woli „coraz bardziej pornograficznymi zdjęciami i filmami, którym trudno było mu się oprzeć”, słowami Jessiki Reed Kraus. Jasne.

Inne media, chcące naiwnie powtarzać te twierdzenia, poszły podobną drogą. „The New York Post” opublikował artykuł na ten temat, zawierający zdjęcie Nuzzi w bikini. Inny dziennikarz, Keith Olbermann, odezwał się z nieistotną i nieprzydatną informacją, że kiedyś też spotykał się z Nuzzi, kiedy on miał około pięćdziesiątki, a ona około dwudziestki. „Daily Beast” posunął się tak daleko, że opublikował a gruba fikcja korespondencji Nuzzi i RFK Jr.

Schadenfreude zmieniło swój wydźwięk: od zachwytu nad ujawnioną hipokryzją możnych do zachwytu nad seksualnym upokorzeniem kobiety. Zakłada się, że to sama seksualność Nuzzi – a nie decyzja o skierowaniu jej w stronę tematu swoich reportaży – dyskwalifikuje ją z godności publicznej.

Wyjaśnijmy sobie: Nuzzi nie jest ofiarą. Nic nie wskazuje na to, że jej związek z RFK Jr był inny niż za obopólną zgodą, niezależnie od tego, jak bardzo by nam się to wydawało niesmaczne. Nie wydaje się też kobietą o zdecydowanych poglądach feministycznych. Nuzzi nie tylko regularnie dogadywała się z potężnymi republikańskimi graczami politycznymi, ale do niedawna była zaręczona z pisarzem Politico Ryanem Lizzą, który został wyrzucony z „New Yorkera” w 2017 r. rzekome molestowanie seksualne. Wymierzona w nią mizoginia rodzi więc dla feministek niewygodne pytanie: jak krytykować działania patriarchalnych kobiet, nie wpadając w pułapkę utrwalania mizoginii wobec nich?

Najbardziej nieszlachetna interpretacja kariery Nuzzi – choć niekoniecznie najbardziej prawdopodobna – jest taka, że ​​wykorzystywała ona swoją młodość i urodę na swoją korzyść, schlebiając ego mężczyznom, którzy mogliby zdobyć jej pracę lub służyć jako źródła energii. W tym scenariuszu poszłaby na kompromis – zainteresowanie seksualne w zamian za możliwości zawodowe. Istnieje tendencja do demonizowania tego rodzaju wykorzystania seksualności przez kobiety (oraz mniej wyraźna, zwykle spóźniona tendencja do krytykowania takich zawodów, gdy są one wymagane lub akceptowane przez mężczyzn). To właśnie ta tendencja, karmiąca się niewypowiedzianymi i niepotwierdzonymi założeniami na temat tego, co oferowali sobie nawzajem Nuzzi i RFK Jr, doprowadziła do zawstydzania Nuzzi w mediach.

Kobiety, które dokonują takich zawodów, niekoniecznie są nieprzygotowane do pracy, którą dzięki nim otrzymują: talent i korupcja często współistnieją w jednej osobie. (I niezależnie od kontrowersji i niepewności dotyczących samej Nuzzi, nie ma wątpliwości, że jest bardzo utalentowana.) Ale problem z takimi transakcjami, jeśli do nich dochodzi, nie polega na tym, że kobiety, które ich dokonują, są dziwkami. Chodzi o to, że są to strupy. Takie kompromisy mogą być dokonywane za obopólną zgodą, ale nigdy nie mogą być w rzeczywistości etyczne: utrudniają życie innym kobietom w ich branżach, które nie chcą lub nie mogą wykorzystać swojej seksualności, aby to osiągnąć; ustanawiają precedens, że seks dla okazji jest akceptowalnym zajęciem dla pracownic; zachęcają mężczyzn do wykorzystywania swojej władzy zawodowej do wymuszania przysług seksualnych. Rzucili wszystkie profesjonalistki na podejrzenie o korupcję i brak powagi.

Cokolwiek Nuzzi robiła, wydaje się, że nie myślała zbyt wiele o swoich koleżankach; wygląda na to, że myślała głównie o sobie. Ale nie tylko ona w tym scenariuszu zasługuje na naszą uwagę. Pomyśl o innych kobietach pracujących w dziennikarstwie – w tym o wielu koleżankach Nuzzi z Nowego Jorku Magazine – która teraz będzie zawstydzona niesłusznymi porównaniami do niej. Jeśli w tej historii jest ofiara, to oni.

Source link