IW Stanach Zjednoczonych, gdzie w zeszłym tygodniu Donald Trump objął władzę w rządzie, to doświadczenie gwałtownego wzrostu cen artykułów pierwszej potrzeby, od żywności po energię, spaliło nową koalicję wyborczą Republikanów. Około 75% głosujących na Republikanów przyznało, że spotkało się z taką sytuacją „trudności” lub „poważne trudności” w wyniku podwyżek cen; tylko 25% Demokratów stwierdziło to samo. Kiedy Trump zapytał, czy Amerykanie czują się teraz lepiej niż cztery lata temu, większość odpowiedziała jednoznacznie, że nie.

Podwyżki cen mają skutki polityczne. W tegorocznych wyborach w trzech największych gospodarkach świata obecne partie były atakowane przez wyborców wściekłych z powodu ich bezradności w obliczu gwałtownie rosnących kosztów artykułów pierwszej potrzeby.

W Indiach Narendra Modi, co do którego powszechnie się przyjmuje, że cieszy się całkowitą dominacją w polityce wewnętrznej w najszybciej rozwijającej się dużej gospodarce świata, utracił większość parlamentarną. Inflacja cen żywności w kraju utrzymuje się na poziomie ok średnio 8% miesiącami, za cenę ryżu wznosząc się do najwyższego poziomu punkt w ciągu dekady, pomimo istnienia rządu w eksporcie w lipcu (która została następnie zniesiona). A czwarta wyborców jako główny problem podała wzrost cen, najwyższy od początku lat 80., a znacznie ponad połowa uważała, że ​​rząd źle poradził sobie z inflacją.

W Japonii konserwatywna koalicja pod przewodnictwem Partii Liberalno-Demokratycznej stracił większość w przyspieszonych wyborach. The cena ryżu wzrosła o 63% w ciągu poprzednich 12 miesięcy, co stanowi największy wzrost od początku oficjalnych danych, będący wynikiem spadającej wartości jena, powodującej wzrost cen importowanych nawozów – i, co najważniejsze, „brutalna letnia fala upałów”, co wpłynęło na jakość ryżu i zmniejszyło zbiory. Po dziesięcioleciach niskiej inflacji i związanych z nią niskich podwyżek płac, gwałtowny wzrost cen podstawowych artykułów spożywczych stał się brutalnym szokiem politycznym.

To ta sama historia na całym świecie. Cena oliwy z oliwek w brytyjskich supermarketach wzrosła w ciągu ostatnich dwóch lat aż o 90%, co jest bezpośrednim skutkiem susza i ekstremalne upały ograniczając zbiory w całym regionie Morza Śródziemnego. Ceny masła wzrosły ponad 80% w całej Europie, jako gorączka niebieskiego języka związana ze zmianą klimatu uderzył w stada bydła. Ceny soku pomarańczowego mają podwoiła się w ciągu roku w USA, gdzie ekstremalne upały, powodzie i susze uniemożliwiły zbiory owoców w Brazylii i na Florydzie. Pisanki były mniejsze i droższe w tym roku niż w zeszłym jako śmiercionośna kombinacja powodzi i suszy produkcja kakao młotkowanego w Afryce Zachodniej, gdzie uprawia się 60% światowej fasoli. Ulewne deszcze i powodzie zaszkodziły zbiorom w całej Europie oraz Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa zgłosił że światowe ceny żywności osiągnęły w październiku najwyższy poziom od 18 miesięcy.

W miarę jak zmiany klimatyczne zaczynają mocniej dokuczać, nie chodzi tylko o przerażający dramat powodzi i śmiercionośnych burz – to ciągła walka z awarią systemów produkcyjnych, a za nimi szansa na czerpanie zysków z rosnących cen artykułów pierwszej potrzeby, takich jak żywność i energia. Nasze instytucje gospodarcze i systemy polityczne nie są przystosowane do takiego świata.

Jednak nasz model gospodarczy często nie uwzględnia doświadczenia związanego ze wzrostem cen. W zeszłym roku oficjalne dane amerykańskie sugerowały, że tamtejsi wyborcy mieszkali w „największa gospodarka w historii”, przy rosnącym PKB i szybko spadającej inflacji, dlatego też porażkę Kamali Harris protekcjonalnie zrzucano na „wibrację”, co sugeruje, że wyborcy czują się źle bez dobrego powodu. Ale nie można jeść PKB. A jeśli cena podstawowej żywności gwałtownie wzrośnie i pozostanie wysoka, każdy posiadany funt, jen lub dolar będzie trochę mniejszy niż kiedyś. Oficjalne dane dotyczące inflacji nie oddają tego surowego doświadczenia obniżonego poziomu życia i poczucia trwałej straty, na które to wskazuje, ponieważ mają na celu raportowanie średnich zmian cen w „koszyku dóbr” kupowanych przez „przeciętne” gospodarstwo domowe. Ale nie ma czegoś takiego jak „przeciętne” gospodarstwo domowe: to konstrukcja statystyczna. Rzeczywiste spożycie w gospodarstwach domowych znacznie się różni.

Zatem chociaż ten koszyk towarów z pewnością zawiera żywność i energię, a jego udział zależy od tego, ile średnio gospodarstwo domowe wyda na jedno i drugie, zawiera on również takie elementy, jak „przeciętna” liczba podróży lotniczych za granicę czy telewizory z płaskim ekranem. Niektóre gospodarstwa domowe oczywiście kupią jeden lub oba produkty w danym miesiącu, dlatego ich ceny mają dla nich znaczenie. Ale dla 27% obywateli USA którzy nigdy nie podróżowali do innego kraju, koszt podróży lotniczej za granicę jest nieistotny. I chociaż telewizory z płaskim ekranem ceny spektakularnie spadły, większość z nas nie spieszy się z zakupem nowego co miesiąc. Jednak zmiany cen telewizorów w dalszym ciągu wpływają na dane o inflacji. Innymi słowy, istnieje rozdźwięk pomiędzy liczbami z nagłówków gazet a doświadczeniem większości ludzi w zakresie gospodarki. Co gorsza, ten rozdźwięk może zmieniać się systemowo w zależności od dochodów: biedniejsze gospodarstwa domowe muszą wydawać proporcjonalnie więcej na artykuły pierwszej potrzeby, w związku z czym często doświadczają inflacji znacznie silniej niż sugerują nagłówki.

Narzędzia mające na celu walkę z inflacją są gorsze niż bezużyteczne. Zawyżanie stóp procentowych w Londynie czy Waszyngtonie nie sprawi, że zacznie rosnąć więcej oliwek Hiszpania lub ziarna kakaowe magicznie kiełkują w Ghanie. Być może wynika to z rozdźwięku pomiędzy dźwigniami politycznymi a wynikami gospodarczymi nie miało większego znaczenia, gdy podwyżki cen były ograniczone. Przez dwie dekady przed Covid-19 połączenie szybkiego uprzemysłowienia Chin i Azji Wschodniej, poprawy produktywności rolnictwa, spadających kosztów transportu i (czego wówczas nie docenialiśmy) stosunkowo stabilnego klimatu globalnego, zapewniło stale spadające ceny towarów , zarówno rolnych, jak i przemysłowych, a światowe ceny żywności osiągnęły najniższy poziom w historii na początku XXI wieku. Nie miało też znaczenia, że ​​zmiany stóp procentowych będą miały niewielki znaczący wpływ, gdy inflacja będzie w miarę wiarygodnie oscylować wokół poziomów docelowych banków centralnych.

Wstrząsy podażowe, które miały miejsce w latach 20. XXI wieku, zakończyły ten okres. Świat, w którym obecnie żyjemy, to świat, w którym konflikt geopolityczny krzyżuje się z kryzysem klimatycznym, powodując powtarzające się, czasem dramatyczne, wstrząsy i niedobory. Podwyżkom cen z jednej strony zbyt często towarzyszy jawna spekulacja z drugiej: pięć przedsiębiorstw agrobiznesu, które kontrola 70% światowego handlu osiągnęła w latach 2020–2022 rekordowo wysokie zyski, podczas gdy Oxfam podaje, że 62 nowych „miliarderów żywnościowych” zostały stworzone.

Potrzebne są trzy kroki. Pierwszym z nich jest odzyskanie bogactwa nowych spekulantów, w pierwszej kolejności poprzez podatki od majątku, co uwolniłoby zasoby, które można byłoby zainwestować. Drugim jest zabicie świętej krowy konwencjonalnej ekonomii. Kiedy inflacja gwałtownie rośnie w wyniku szoków podażowych, zawyżanie stóp procentowych jedynie zwiększa nędzę. Spłaty długów gwałtownie rosną, ale inflacja niekoniecznie jest ograniczona. Możemy tu czerpać inspirację z takich krajów jak Hiszpania, która wprowadzono dobrze zaprojektowane sterowanie w sprawie cen podstawowych w zeszłym roku. Ukierunkowana kontrola cen i zapasy buforowe artykułów pierwszej potrzeby, takich jak podstawowe produkty spożywcze zalecane przez ekonomistkę Isabellę Weber i jej współpracownicy, mogą pracować. Trzeci krok to długoterminowe zadanie przebudowy naszych systemów dostaw niezbędnych artykułów. Oznaczałoby to lokalizację produkcji, oferowanie większego wsparcia rolnikom i społecznościom w przystosowaniu się do świata dotkniętego szokiem klimatycznym, skracanie łańcuchów dostaw i maksymalizację ich odporności, zamiast nadawania priorytetu zyskom.

Source link