AMając zaledwie 30 lat, już podbiła świat. Drobna, optymistyczna i szczera Cole Brauer niedawno opłynęła samotnie cały świat bez międzylądowania w ciągu zaledwie 130 dni, dokładnie dokumentując swoją podróż w mediach społecznościowych. Jako jedyna kobieta, która wzięła udział w Global Solo Challenge i najmłodsza uczestniczka, zajęła drugie miejsce na 16, za Francuzem Philippe Delamare.
Po wielu pościgach Guardian dogonił ją i udzielił ekskluzywnego wywiadu podczas Annapolis Sailboat Show na wschodnim wybrzeżu.
„Niestety, marynarski kształt to coś tak naciąganego, że (…) większość ludzi nigdy nie zaczyna żeglowania” – mówi.
Ale Cole Brauer chciał zrobić coś innego. I jest przekonana, że wygrała na więcej niż jeden sposób. Wiesz, stereotyp „białego człowieka, większego, zamożnego”. W pewnym sensie celem było rozbicie tej formy na kawałki” – mówi z uśmiechem.
Jeśli pół miliona obserwujących, które zgromadziła na Instagramie, jest czymś godnym uwagi, to z pewnością jej się to udało. Jak sugeruje we własnym artykule Lydia Mullan, jej menadżerka ds. mediów, największymi fankami Brauer są kobiety w wieku od 55 do 65 lat, które bez wątpienia podziwiają ją za wykorzystanie szansy, którą przegapiły poprzednie pokolenia.
Cole Brauer, dziewczyna, która „nie dorastała w klubie jachtowym”, miała szczęście, że otrzymała wsparcie finansowe od sponsora, który jest bardziej filantropem, który wspiera ją przez cały czas i niewiele żąda w zamian. Nawet bez rozgłosu. Ale nie zawsze tak było. Mimo że rodzice-sportowcy celowo nadali jej po urodzeniu imię neutralne pod względem płci, Brauer spotkała się z dyskryminacją ze względu na to, że jest kobietą, a przy wzroście 170 cm i wadze zaledwie 100 funtów ze względu na swój wzrost.
„Po prostu nie można bać się odrzucenia” – mówi. „Byłem odrzucany tysiące razy. Powiedziano mi straszne rzeczy. I za każdym razem, gdy pod koniec każdej próby (…) uśmiechałem się i mówiłem: „Dziękuję za poświęcony czas” i odchodziłem”.
Na szczęście znajduje odporność w swoim poczuciu humoru: „A potem po prostu opowiadałam o nich bzdury, co właściwie nadal robię” – dodaje ze śmiechem.
Ale Brauer to więcej niż feministka. Jest świadoma elitarnego statusu żeglarstwa i pragnie posunąć się o krok dalej w swojej misji, udostępniając wszystkim swój ukochany sport. I w prawdziwie milenijny sposób osiągnęła to, publikując codziennie filmy na Instagramie przez mniej więcej cztery miesiące swojej podróży, niezależnie od tego, czy robi pranie, tańczy na pokładzie, pojawia się w piżamie w Boże Narodzenie czy powstrzymuje łzy po 20-tu latach. Fala piesza na Oceanie Południowym wyrzuciła ją przez łódź i zraniła żebra.
„Chciałam pokazać, że tak, jeśli jesteś kobietą, tak, jeśli nawet jeśli jesteś mężczyzną, jeśli jesteś młody, jeśli jesteś mały, jeśli należysz do mniejszości, jeśli nie masz żadnych pieniędzy lub jeśli masz mnóstwo pieniędzy, ale nie wiesz, co robisz ze swoim życiem, wszystko miało na celu nawiązanie kontaktu”.
Osiąga to w mediach społecznościowych i w prawdziwym życiu, nie traktując siebie zbyt poważnie, a nawet rozśmieszając nas. Na wydarzeniu zorganizowanym przez Sail Magazine w Akademii Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych, dzień przed naszym wywiadem, zachęcała swoją publiczność złożoną z entuzjastów żeglarstwa autoironicznymi żartami i wglądem w jej relacje z rodziną. Brauer wspomniała, jak dostęp do Internetu za pośrednictwem satelity Starlink Elona Muska zapewnił jej normalność w życiu na statku, ponieważ mogła spokojnie oglądać Netflix i codziennie rano pić kawę z mamą przez FaceTime.
Stojąc na ogromnej scenie w swoich Uggsach i legginsach, mistrzyni żeglarstwa opisuje, jak na początku samotnej wyprawy zadzwoniła do matki o 4 rano: „Przez pierwsze dwa tygodnie codziennie płakałam, histerycznie, jak bulgoczący bałagan ludzki. I na koniec, co zaskakujące, moja mama, która wcale nie chciała, żebym to robiła (…) moja mama po prostu mówi: „No wiesz, dorośnij. To właśnie chciałeś zrobić”.
Żarty na bok, Brauer ma zdecydowane zdanie na temat sponsorów korporacyjnych i presji, jaką wywierają na sportowców. Chce, aby żeglarstwo było sportem włączającym, w którym żeglarze wyczynowi mogą wygrywać bez narażania zdrowia psychicznego i fizycznego.
Posiadając dyplom z nauk o żywności i żywienia człowieka na Uniwersytecie Hawajskim, Brauer podkreśla znaczenie prawidłowego odżywiania, nawadniania organizmu i odpowiedniego snu podczas wyścigu, a jest to coś, o czym jej zdaniem wielu jej kolegów rezygnuje.
Aby móc odpocząć, jej 40-metrowa żaglówka przez cały czas korzysta z autopilota, a ona nosi pilota na szyi, gdy łódź musi zmienić kierunek. Jednak ryzyko związane z żeglowaniem dookoła świata jest w dalszym ciągu niezwykle wysokie i ona ostrzega, że żeglując samemu, nie można sobie pozwolić na błędy. „Jeśli coś pójdzie nie tak, usłyszysz huk, uderzysz w coś, czy cokolwiek to jest, musisz mieć energię, aby na to zareagować (…)” Tu liczy się zdrowie i odpoczynek. jak właściwe planowanie – nalega.
Choć pragnie uczynić żeglarstwo bardziej włączającym, dużą część swojego sukcesu przypisuje wyjątkowemu wsparciu, jakie otrzymała. „Nie było na mnie absolutnie żadnej presji, aby rywalizować. Przy tej niewielkiej presji poradziłam sobie znacznie lepiej niż moi poprzednicy” – mówi.
„Moich sponsorów nie obchodziło, co robię. Dbali tylko o to, żebym był bezpieczny i że łódź była bezpieczna.
Gdy 7 marca Brauer zeszła na suchy ląd w A Coruña w Hiszpanii, powitało ją 30 godzin kolejnych wywiadów w mediach. Siedem miesięcy po przebyciu 30 000 mil podróży wydaje się, że nadal ma mało czasu dla przyjaciół i rodziny.
Jeśli chodzi o przyszłość, podobnie jak sportowcy uprawiający inne dyscypliny sportowe, obawia się wpływu, jaki sport wyczynowy może mieć na zdrowie psychiczne. „Nie wiem, czy chcę to zrobić w taki sposób, w jaki robi to wielu francuskich marynarzy. Ponieważ tego nienawidzą. Robią to po prostu dlatego, że sponsorzy ich zmuszają. Ponieważ potrzebują pieniędzy. Bo oni są, no wiesz, zawodowymi sportowcami.
– A ja bym tego nie zrobił. Wolałbym po prostu mieszkać w mojej furgonetce z dala od wszystkich.
Mimo to plotka głosi, że jej kolejnym wyzwaniem będzie kolejny samodzielny wyścig dookoła świata: Vendée Globe. Ale na razie chce się skupić na byciu „prawdziwą osobą”.