W poniedziałek sędzia orzekł, że wyrok skazujący Donalda Trumpa za fałszowanie dokumentów w celu ukrycia skandalu seksualnego powinien pozostać w mocy, odrzucając argument prezydenta-elekta, że powinien on zostać oddalony ze względu na niedawne orzeczenie Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych w sprawie immunitetu prezydenta – jak wynika z akt sprawy.
Decyzja sędziego z Manhattanu, Juana Merchana, eliminuje jedno potencjalne odejście od sprawy przed powrotem Trumpa na urząd w przyszłym miesiącu. Jego prawnicy podnieśli jednak inne argumenty przemawiające za zwolnieniem.
W 41-stronicowej decyzji Merchan stwierdził, że „zdecydowanie osobiste działania Trumpa polegające na fałszowaniu dokumentacji biznesowej nie stwarzają niebezpieczeństwa ingerencji w władzę i funkcje władzy wykonawczej”.
Prawnik Trumpa nie odpowiedział natychmiast na prośbę o komentarz.
Prokuratorzy stwierdzili, że w związku z jego nadchodzącą prezydenturą należy wprowadzić pewne udogodnienia, ale nalegają, aby wyrok skazujący pozostał utrzymany.
W maju ława przysięgłych skazał Trumpa za 34 przypadki fałszowania dokumentacji biznesowej w związku z potajemną wypłatą 130 000 dolarów na rzecz aktora filmów dla dorosłych Stormy Danielsa w 2016 r. Zapłatą było milczenie przed wyborami w 2016 r. na temat spotkania seksualnego, które, jak powiedziała, odbyła dziesięć lat wcześniej z Trumpem, który temu zaprzecza.
Był to pierwszy raz, kiedy amerykański prezydent – były lub obecny – został skazany lub oskarżony o popełnienie przestępstwa.
Zarzuty dotyczyły planu ukrycia wypłaty na rzecz Daniels w ostatnich dniach kampanii prezydenckiej Trumpa w 2016 r., aby uniemożliwić jej upublicznienie – i uniemożliwienie wyborcom usłyszenia – jej twierdzenia o spotkaniu seksualnym. Mówi, że nie wydarzyło się między nimi nic seksualnego.
Trump nie przyznał się do winy i nazwał sprawę próbą Bragga, Demokraty, wyrządzenia szkody jego kampanii w 2024 roku.
Miesiąc po wydaniu wyroku Sąd Najwyższy orzekł, że byli prezydenci nie mogą być ścigani za czyny urzędowe – czyny, których dopuścili się w trakcie kierowania krajem – i że prokuratorzy nie mogą powoływać się na te działania dla wzmocnienia sprawy o charakterze czysto osobistym, nieoficjalne zachowanie.
Prawnicy Trumpa następnie zacytowali opinię Sądu Najwyższego, argumentując, że ława przysięgłych „cichych pieniędzy” uzyskała niewłaściwe dowody, takie jak prezydencki formularz ujawniania informacji finansowych, zeznania niektórych doradców Białego Domu oraz wpisy w mediach społecznościowych opublikowane w czasie jego urzędowania.
W swoim orzeczeniu Merchan zaprzeczył większości twierdzeń Trumpa, jakoby część dowodów prokuratorów dotyczyła czynności urzędowych i wiązała się z ochroną immunitetu.
Sędzia stwierdził, że nawet gdyby stwierdził, że pewne dowody mają związek z postępowaniem służbowym, to i tak stwierdziłby, że decyzja prokuratorów o wykorzystaniu „tych aktów jako dowodu zdecydowanie osobistych czynów polegających na fałszowaniu dokumentacji handlowej nie stwarza niebezpieczeństwa ingerencji w władzę i funkcji władzy wykonawczej”.
Nawet jeśli prokuratorzy błędnie przedstawili dowody, które można zakwestionować w ramach roszczenia o immunitet, dodał Merchan, „taki błąd był nieszkodliwy w świetle przytłaczających dowodów winy”.
Prokuratorzy stwierdzili, że przedmiotowe dowody stanowią jedynie „wycinek” ich sprawy.
Steven Cheung, dyrektor ds. komunikacji Trumpa, nazwał decyzję Merchana „bezpośrednim naruszeniem decyzji Sądu Najwyższego w sprawie immunitetu oraz innego ugruntowanego orzecznictwa”.
„Ta bezprawna sprawa nigdy nie powinna była zostać wniesiona, a konstytucja nakazuje jej natychmiastowe oddalenie” – stwierdził Cheung w oświadczeniu.
Prokuratura okręgowa na Manhattanie, która prowadziła sprawę, odmówiła komentarza.
Trump obejmie urząd 20 stycznia 2025 r.