Jakakolwiek Lucia López Belloza nie widziała swoich rodziców i dwóch młodszych sióstr, odkąd w sierpniu rozpoczęła pierwszy semestr w Babson College niedaleko Bostonu. Przyjaciel rodziny dał jej bilety lotnicze, żeby mogła polecieć do domu do Austin i zrobić im niespodziankę na Święto Dziękczynienia.
19-letnia studentka biznesu była już przy bramce wejściowej na lotnisku w Bostonie, kiedy powiedziano jej, że wystąpił „błąd” w jej karcie pokładowej; kiedy dotarła do działu obsługi klienta, została skuta kajdankami i aresztowana przez dwa organy – jak sądziła – organów imigracyjnych i celnych (LÓD) agentów.
„Pomyślałam: «Jechałam, żeby zrobić niespodziankę moim rodzicom na Święto Dziękczynienia, a teraz niespodzianka będzie taka, że mnie tam nie będzie»” – López powiedziała Guardianowi.
Pozwolono jej zadzwonić do rodziców, którzy skontaktowali się z prawnikiem. Następnego dnia sędzia federalny wydał nakaz nadzwyczajny zakazujący jej wydalenia z USA na co najmniej 72 godziny do czasu ponownego rozpatrzenia jej sprawy.
Ale następnego ranka była spętana w nadgarstkach, kostkach i talii deportowany do jej rodaka Honduraskraju, który opuściła w wieku siedmiu lat i którego praktycznie nie pamięta.
Honduras, będący domem dla około 11 milionów ludzi, jest jednym z głównych szlaków przemytu narkotyków z Ameryki Południowej do Meksyku i od dziesięcioleci zmaga się z rosnącą siłą uzbrojonych gangów, które kontrolują całe dzielnice, wyłudzają rodziny i werbują młodych ludzi. Kraj wskaźnik zabójstw to trzykrotność średniej światowej.
Honduras znajduje się także w wirie politycznej w związku z zaciętymi wyborami prezydenckimi, w których liczenie głosów przeciąga się od niedzieli, a lokalni politycy i analitycy krytykują powtarzające się próby prezydenta USA Donalda Trumpa mające na celu wpłynąć na głosy Hondurasu.
„Nigdy nie myślałam, że doświadczę tej tragedii” – powiedziała López, która od czasu deportacji 22 listopada przebywa w domu swoich dziadków w San Pedro Sula, drugim co do wielkości mieście Hondurasu.
Jej błyskawiczna deportacja – niecałe 48 godzin po aresztowaniu na lotnisku – przyciągnęła uwagę świata jako jeden z najjaśniejszych przykładów rzekomych nadużyć w ramach polityki Trumpa w zakresie masowych deportacji.
„Jej sprawa to niekonstytucyjny horror” – powiedział jej prawnik, Todd Pomerleau z Bostonu, który reprezentował inne głośne sprawy dotyczące zatrzymań ICE, w tym sprawę matki sekretarz prasowej Białego Domu Karoline Leavitt siostrzeniec.
„Nie powiedziano jej, dlaczego została zatrzymana” – powiedział Pomerleau. „Zakuto ją w kajdany, jakby była jakimś zatwardziałym przestępcą, a następnie deportowano do Hondurasu bez możliwości odbycia rozprawy sądowej ani nawet rozmowy z prawnikiem” – dodał.
„Jeśli to nie jest niezgodne z konstytucją, to nie wiem, co jest” – powiedział Pomerleau.
Urzędnicy administracji Trumpa wielokrotnie powtarzali, że głównym celem aresztowań i deportacji było niebezpieczni przestępcyale – jak większość imigrantów zatrzymany przez agentów Ice – López nie był karany. Brak dokumentów w USA nie jest przestępstwem, ale wykroczeniem cywilnym.
Rzecznik Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego (DHS) powiedział, że López, „nielegalna cudzoziemka”, została aresztowana, ponieważ „wjechała do kraju w 2014 r., a sędzia imigracyjny nakazał jej wydalenie z kraju w 2015 r., czyli ponad 10 lat temu. Od tego czasu przebywa w kraju nielegalnie”.
Jej prawnik powiedział, że ani ona, ani on nigdy nie otrzymali nakazu wydalenia, a nawet jeśli taki nakaz rzeczywiście istnieje, a prawo federalne stanowi, że aresztowania w takich przypadkach mogą mieć miejsce wyłącznie w ciągu 90 dni od wydania nakazu, a nie „10 lat później” – stwierdził Pomerleau.
„Mama przywiozła ją tutaj ze względu na straszne okoliczności w Hondurasie, gdzie członkowie gangu zabijali i wyłudzali ludzi… Przybyli tu tak samo jak Pielgrzymi 400 lat temu, aby uzyskać lepsze życie i uniknąć prześladowań” – powiedział prawnik.
Honduras „ma poważny problem migracji zewnętrznej” – stwierdziła Elizabeth G. Kennedy, socjolog i specjalistka ds. wymiaru sprawiedliwości Sorosa, która bada deportowanych w Ameryce Środkowej. W ciągu ostatniej dekady około jedna piąta Hondurasu opuściła kraj, większość udając się do Stanów Zjednoczonych.
Kiedy w 2014 roku rodzina Lópeza opuściła Honduras, ich rodzinne miasto, San Pedro Sula, zostało uznane za stolica morderstw na świecie a ich dzielnica, La Pradera, była jedną z najbardziej brutalnych.
„Dzieci i rodziny, z którymi rozmawiałem stamtąd (La Pradera), zgłosiły bardzo silną obecność gangów, które zmusiły wiele rodzin do opuszczenia kraju” – powiedział Kennedy.
Przemoc gangów szczególnie mocno odbija się na kobietach, jako że są to tzw główny kierowca kobietobójstw w Hondurasie w ubiegłym roku. Szczególnie dotknięte są nastoletnie dziewczęta, które stanowią większość kobiet będących ofiarami przemocy seksualnej.
„A teraz młoda kobieta wróciła do kraju, w którym bycie młodą kobietą jest bardzo niebezpieczne, a która w USA nie zapewnia żadnych praw do należytego procesu” – dodała.
Pomerleau, prawnik studentki, powiedział, że oczekują teraz na oficjalne wyjaśnienia przed sądem od rządu USA dotyczące powodów, dla których nadzwyczajny nakaz zakazujący jej wydalenia nie został przestrzegany.
„Możliwe, że rząd powie: «Przepraszamy, popełniliśmy błąd i zamierzamy ją sprowadzić z powrotem». To byłoby najprostsze i rozsądne rozwiązanie.
„Ale mogą mieć inne podejście, a to będzie wymagało ode mnie przedstawienia mocnego argumentu, że orzeczenie sądu zostało naruszone, i zażądania naprawienia szkody” – powiedział.
„Nie spoczniemy, dopóki jej nie odzyskamy”.
López powiedziała, że stara się zająć czymś umysł: „Staram się myśleć pozytywnie i być tak silna, jak tylko potrafię.
„Chcę móc pójść dalej i być może kontynuować naukę tutaj (w Hondurasie), czy kończąc semestr na uniwersytecie. I pewnego dnia znów będę mogła zobaczyć moich rodziców i rodzinę” – powiedziała.
Babson College, uniwersytet, na którym studiowała, w Wellesley, 14 mil od Bostonu, wydał zaświadczenie oświadczenie odnosząc się do jej sprawy i stwierdzając, że „nadal skupiamy się na wspieraniu uczennicy i jej rodziny”.
„Moim głównym celem w USA zawsze była nauka” – powiedział López. „To, co mi się przydarzyło, jest niesprawiedliwe, ponieważ pojechaliśmy tam, aby uczyć się i ciężko pracować, aby ruszyć do przodu w pogoni za tym amerykańskim marzeniem, które tak wielu z nas miało”.