KArma może nie być natychmiastowa, ale jest niezmiennie ironiczna. Tak więc po czterech dekadach pozostawania niezłomnie przeciwni sporcie wyczynowym spędzam teraz wczesne poranki, późne popołudnia, sporadyczne wieczory i w każdy weekend, prowadząc moje dzieci do stale rozwijającej się oferty sportowych.
Najostrzejszym zwrotem ironii ironii jest to, że po własnym dzieciństwie, ponieważ zawodnik żaden mądry trener nie chciałby w jego drużynie, jestem teraz trenerem czterech oddzielnych drużyn piłki podłogowej. (Tak, wiem, że nie słyszałeś o Floorball, Spójrz.) Trenowanie jednej drużyny można uznać za wypadek; Cztery wygląda jak dziwne uzależnienie. Ale oto jestem.
Trening konkurencyjny sport dla dzieci często przypomina czystą i bardzo skoncentrowaną formę rodzicielstwa. Jeśli rodzicielstwo określa twoje wady jako człowieka przez kilka dziesięcioleci, coaching ma tendencję do robienia półgodzin, z biegnącą kartą wyników. Wiele decyzji rodzicielskich, które podejmujesz pod presją, będzie błędnych, ale rzadko mogą być tak dobrze określone.
Podobnie jak w przypadku rodzicielstwa, coaching doprowadził mnie do bliskiego i niewygodnego kontaktu z aspektami mojej własnej postaci, która była dotychczas ukryta. W życiu przedportacyjnym byłem dumny z tego, że jestem racjonalny i łatwy. Niewydane i niezamieszkane. Okazuje się, że ta spokojna zewnętrzna część była frontem-zamiast tego jestem bezwzględnie konkurencyjny, zdolny do oparcia się łaniom i błagającym spojrzeniu na ławki (lub rodzica) ze względu na drużynę. Potem po prostu czuję się okropnie.
Jeśli coaching jest czasem obciążony – niektóre z najbardziej trujących wiadomości WhatsApp, jakie widziałem, były powiązane ze sportem dla dzieci – to dlatego, że sport skupia się na naszych konfliktowych pomysłach na temat dzieciństwa. Czy jest to miejsce na zabawę i kreatywność, czy czas na nauczenie się gonić cele i konkurować z rówieśnikami?
Na zewnątrz coaching jestem bardzo w dawnym obozie. Dzieci powinny biegać za darmo i dziko. Później będzie czas na pracę i zmartwienie. Ale mogę również (pomimo życia oporu tej lekcji) zobaczyć wartość pomagania dzieciom w pracy jako zespół do wspólnego celu, co z kolei oznacza pomoc w identyfikacji i doskonaleniu umiejętności, które mogą nie być od razu dla nich lub nikogo innego.
Tak wiele rodzicielstwa pomaga dzieciom znaleźć ścieżkę, która coś dla nich znaczy. (A potem zmuszanie ich do domu w każdą sobotę rano do zrobienia czegoś, co pokochają.) Jako rodzic może być trudno oderwać swoje nadzieje i oczekiwania wobec dzieci od snów, które naprawdę chcą realizować. Coaching przyniósł mi to do domu. Aby podnieść dzieci, musisz być gotów zobaczyć mocne strony, a nie te, których potrzebujesz, oczekujesz lub pragnie. Daj dzieciom okazję udowodnić, że się mylisz.
Czasami oznacza to kierunek, a czasem oznacza danie im przestrzeni, aby udowodnić siebie – i odkryć te umiejętności dla siebie. Nasz najstarszy, kiedy młodszy, wydawał się odziedziczyć moje geny, które nie sporne, ale inny (lepszy) trener pomógł jej odkryć ukryty prezent na bramki. W zeszłym tygodniu wypróbowała swój pierwszy międzynarodowy turniej. Jest miejsce dla każdego na boisku i nie każda pozycja jest dla każdego gracza.
Gdy pogodziłem się z moją nieoczekiwaną konkurencyjnością, zdałem sobie sprawę, że twarda miłość jest przereklamowana. Sesja treningowa nie powinna być bootcampem. Nie jestem odporny na rodzic rodzicielski, aby przygotować swoje dzieci na trudny i niefrasobliwy świat, ale teraz staram się przygotować je do prób bez ich przerażających.
Jeden z naszych zespołów konsekwentnie przegrał w półfinałach i zdałem sobie sprawę, że przegrywaliśmy, ponieważ, no cóż, były to półfinały, z całym stresem. Zestresowane dzieci nie bawią się dobrze.
Zamiast jeździć na trudnej grze, spędzam teraz dziesięć minut przed tym, jak gra ich uspokaja. Wiedzą, co robić. Ciężko pracowali. Mają to. Zaskakujące spojrzenie na twarze tego zespołu pod koniec tego sezonu, gdy zdali sobie sprawę, że pokonali wcześniej niezrównaną drużynę, był bezcenny. Okazuje się, że sport może być zabawny I konkurencyjny.
Przyszedłem na coaching – i rodzicielstwo – myśląc, że chodzi o taktykę i strategie. Dokonywanie trudnych wyborów i obserwowanie dużego obrazu. To prawda. Ale to także – oczywiście – o podstawowej psychologii. Nie tylko reżyserowanie dzieci, ale pomaganie im w odkrywaniu części siebie, które w przeciwnym razie mogłyby pozostać ukryte. Pomaganie im budować znaczące i produktywne relacje ze sobą i ze sobą.
Niestety, chociaż coaching może być dobry dla zdrowia psychicznego dzieci, to nie zawsze przekłada się na rodziców. Jestem tak dobrze wyszkolony, martwiąc się o moje własne dzieci, że zbyt łatwo było się martwić o ich całe zespoły. Zawstydza mnie przyznanie się, że miałem nieprzespane noce przed wielkimi meczami i wiele innych po złych meczach, zastanawiając się, co mógłbym zrobić lepiej.
Co prowadzi mnie do największej lekcji. To nie są moje mecze. To nie są moje gry. Kiedy inwestujemy w nasze dzieci, zarówno jako trenerzy, czy rodzice, często oczekujemy dywidendy. Zbyt często możemy postrzegać nasze dzieci jako sposób na poprawienie błędów, które popełniliśmy lub zło, które doznaliśmy. Ale nie chodzi o nas.
Najważniejszym – i niesprawiedliwym – podwójnym standardem dla rodziców i trenerów jest to, że chociaż niepowodzenia naszych dzieci są często naszą winy, ich triumfy nigdy nie są. Chociaż możemy włączyć, zwycięstwa naszych dzieci powinny zawsze należeć do nich sam.