Kapitan straży pożarnej Abel Martinez, który przez 20 lat walczył z płomieniami dla Służby Leśnej Stanów Zjednoczonych, widział już prawie wszystko.

Jego płuca są pokryte bliznami od tlących się opon samochodowych i spalonych domów, które podsycały płomienie kłębiące się wzdłuż autostrad, w spalonych kanionach lub nad wierzchołkami drzew w lasach państwowych Angeles, górzystym pustkowiu, gdzie pracuje w południowej części kraju. Kalifornia. Niezależnie od tego, czy jest to rok suchy, czy mokry, dziesięciolecia pracy nauczyły go, że każdy sezon pożarów będzie pracowity.

Ale w tym roku upalna pogoda nadała brutalny nowy wymiar i tak już niebezpiecznej pracy.

Lato było w Kalifornii najgorętszym od ponad stulecia, co jest ponurym rekordem, który odczuli na własne oczy osoby znajdujące się na linii ognia. Fala upałów za falą upałów przez wiele miesięcy uderzała w stan trzycyfrowymi temperaturami. Tymczasem w stanie spalono prawie milion akrów, a do ustąpienia największego ryzyka pozostały jeszcze miesiące.

„W So Cal wydaje się, że zawsze jest gorąco, ale potem nadchodzi fala upałów” – powiedział Martinez. „Fale upałów są do bani”.

Dla strażaków takich jak Martinez ekstremalne temperatury jeszcze bardziej utrudniają i tak już wyczerpującą pracę. W zależności od swojej roli strażacy pracujący na terenach dzikich noszą w plecakach od 50 do 75 funtów, które wciągają na strome, nierówne zbocza, na których brakuje szlaków i łatwych tras. Podczas początkowych ataków, gdy celem jest powstrzymanie płomieni, zanim się rozprzestrzenią, praca jest chaotyczna i szybka.

Gdy temperatura przekracza 37,7°C, ciała strażaków mają ogromne żniwo. „To nie jest normalne, aby człowiek przebywał na zewnątrz z tak dużym ciężarem, w zasadzie zakrytym od stóp do głów w upale wynoszącym 155 stopni Celsjusza” – powiedział. „Następnie bierzesz pod uwagę ciepło wydzielające się z ziemi, na której stoisz, ciepło pochodzące z płonących płomieni i wpływ dymu”. Bez możliwości głębokiego oddychania ciężko pracujące mięśnie są pozbawione tlenu. A w odległych środowiskach, w których pracują ci mężczyźni i kobiety, zapewnienie odpowiedniego nawodnienia jest poważnym wyzwaniem.

W tym roku ze względu na gwałtowne upały konieczne było dostosowanie taktyki i wdrożenie planów. Kontuzje nadal występowały. „Nie można naciskać w taki sposób, w jaki naciskasz w dzień pożaru, w którym panuje temperatura 95–100 stopni F” – powiedział Martinez. „Kiedy temperatura osiągnie 30 stopni, ludzie wylądują w szpitalu”.

Straż pożarna nigdy nie była zajęciem dla osób o słabym sercu. Jednak niebezpieczne i trudne warunki pogarszają się, gdy wzrasta wskaźnik ciepła, zwłaszcza gdy załogi nie są w stanie zapewnić sobie potrzebnego odpoczynku.

„Wiemy, że jeśli wybuchnie pożar, prawdopodobnie wkrótce nie otrzymamy dużego wsparcia – jeśli w ogóle – powiedział Martinez między grzechotaniem kaszlu. Atak zapalenia płuc wyłączył go z pracy na tydzień, co stanowiło jedną z niewielu długich przerw, jakie mógł uzyskać w środku pracowitego lata.

Gaszenie pożarów na terenach dzikich zawsze było niebezpieczną i męczącą pracą. Jednak ryzyko i żniwa, jakie ponoszą, nasiliły się wraz z intensyfikacją klimatu w Kalifornii. Doświadczeni federalni strażacy, tacy jak Martinez, stają się coraz rzadsi, ponieważ lata niskich wynagrodzeń i przepracowania zmusiły wielu do opuszczenia zawodu lub przynajmniej agencji federalnych, w których warunki są trudne do utrzymania. Ci, którzy nadal są w okopach, jak Martinez, musieli nadrobić zaległości.

„Pracujemy od podstaw” – powiedział, wspominając, że niektóre załogi przepracowują około 1400 godzin w nadgodzinach i nadal proszone są o ciągłe pojawianie się. „Nie ma na to przeszkód”.

Obciążenie doprowadziło do większej liczby obrażeń oraz skrajnego poziomu zmęczenia fizycznego i psychicznego. „Środowisko pożaru jest naprawdę dynamiczne” – powiedział, dodając, że wypalenie zawodowe może mieć wpływ na proces podejmowania decyzji i zwiększać zagrożenia dla strażaków oraz społeczności i krajobrazów, nad którymi pracują. „Nie przetwarzasz informacji tak, jakbyś miał odpowiedni odpoczynek”.

Jednak tysiące strażaków, takich jak Martinez, z roku na rok nadal stawia czoła warunkom, zagrożeniom i rosnącej presji, związani głębokim poczuciem obowiązku pomimo dramatycznego braku wsparcia. Nawet gdy temperatury nadal gwałtownie rosną, przypinają pasy całymi dniami, z niewielką wytchnieniem, znosząc obrażenia na brodzie.

Wpływ na ich zdrowie i samopoczucie sumuje się. „Po 20 latach gaszenia pożarów mam uszkodzone płuca” – powiedział Martinez, zauważając, że strażacy pracujący na terenach dzikich nie mają wystarczających środków ochrony dróg oddechowych.

„To wielokrotne narażenie” – powiedział o szkodliwych substancjach, które on i inni wdychają codziennie. „Pożary spalają jakąś konstrukcję lub pojazd, a dym wydobywający się z materiałów palnych – domów, kontenerów transportowych, palet – gdy wdychasz ten dym, jest jeszcze gorzej. Zwłaszcza tutaj pożary na poboczu autostrady. Opony, worki na odchody, co tylko chcesz – znaleźliśmy kilogramy kokainy na poboczu drogi”.

Martinez podkreślił, że należy lepiej przygotować się na wypalenie zawodowe, zwłaszcza w przyszłości, w której oczekuje się, że warunki staną się jeszcze bardziej niebezpieczne. Do tego czasu strażacy starali się chronić najlepiej jak potrafili.

„Naciskałem na naszych ludzi, aby odkażali” – powiedział. Priorytetem stał się 10-minutowy prysznic w bardzo gorącej wodzie, aby „otworzyć pory i usunąć cały brud”. Do mycia sprzętu używają silnych detergentów i mydła, aby zmyć zanieczyszczenia przylegające do ich skóry i włosów.

„Rozumiemy niebezpieczeństwo związane z substancjami rakotwórczymi” – powiedział. Potem, powiedział, „priorytetem stanie się jedzenie i sen – przynajmniej do czasu otrzymania kolejnego telefonu”.

Source link