TKryzys klimatyczny, jak Donald Trump powiedział ONZ w zeszłym miesiącu, to „największe oszustwo, jakie kiedykolwiek popełniono na świecie”. Z te słowa prezydent USA odrzucił międzynarodowy konsensus naukowy i dowody, które wszyscy możemy codziennie sprawdzać za pomocą prostego termometru. Ogłosił także, że tak wycofanie się USA z paryskiego porozumienia klimatycznego podpisanego w 2015 roku przez 195 krajów ONZ. Stany Zjednoczone dołączają do osi zaprzeczających, obejmującej Jemen, Iran i Libię, czyli kraje, które podpisały porozumienie, ale nigdy go nie ratyfikowały.

Paradoksalnie odwrócenie decyzji Trumpa daje innym szansę na przyspieszenie programu klimatycznego: naszkicowanie planu ewentualnego nowego porządku świata bez USA, nawet jeśli Waszyngton był architektem starego.

Nowe ustalenia mogłyby pojawić się nawet na szczycie klimatycznym ONZ, Cop30 w Brazylii przyszły miesiąc. Sukces będzie zależał od zdolności przywódczych nieoczekiwanego duetu: kraju-gospodarza, który jest jednym z założycieli krajów Brics, oraz UE, która nadal stanowi rdzeń wspólnoty politycznej w podzielonym zachodnim sojuszu.

W tym, co twierdzi Trump, prawie zawsze jest ziarno prawdy. Nie myli się całkowicie, kiedy oskarża ONZ za bezzębność. Jak powiedział w swoim przemówieniu: „Wydaje się, że jedyne, co robią, to piszą naprawdę mocno sformułowany list, a potem nigdy nie podążają za nim”.

W 1995 roku Angela Merkel, ówczesna minister środowiska Niemiec, otworzyła pierwszy policjant w Berlinie, stwierdzając, że globalne ocieplenie jest „największym wyzwaniem politycznym”. A jednak po 30 policjantach i 30 latach liczby zdają się sugerować, że dziesięciolecia „słów” przyniosły jedynie więcej gorącego powietrza.

W 1995 r. globalna emisja CO2 wyniosła 23,5 miliarda ton; 30 lat później poziom ten osiągnął nowy rekord 38 miliardów ton. Kiedy Merkel po raz pierwszy próbowała dojść do porozumienia w sprawie stopniowego zaprzestania stosowania paliw kopalnych, 85% całkowitego zużycia energii pochodziło z ropy, gazu i węgla. Dziś to tylko spadło do 80%. Co bardziej niepokojące, mając na uwadze, że 10 lat temu w Paryżu wszyscy zgodziliśmy się, że wzrost globalnej temperatury należy utrzymać znacznie poniżej 2 stopni Celsjusza w stosunku do poziomu z epoki przedindustrialnej, aby nie stracić kontroli nad „maszyną pogodową” w Europie, zgodnie z Obserwatorium Kopernikaprzekroczyliśmy już granicę 2,4C.

To oczywiste, że ponosimy porażkę. Multilateralizm przeżywa kryzys i może to być nawet jeden z powodów atrakcyjności populistów takich jak Trump. Ale reszta świata ma teraz (ostateczną) szansę pokazać, że „globalne” problemy nadal można rozwiązać wspólnie. Decyzja Trumpa o wyciągnąć USA globalnego systemu reagowania na kryzys klimatyczny może być szansą, na którą czekaliśmy. Szansa przypominająca tę, z której kraje UE skorzystały w 2020 r., produkując tzw bezprecedensowe porozumienie w sprawie łagodzenia szkód gospodarczych wyrządzonych przez pandemię. Konsensus w sprawie emisji wspólnego długu był możliwy tylko dzięki temu, że Wielka Brytania, tradycyjnie sceptyczna w tej sprawie, wycofała się z UE.

Ale co dokładnie należy zrobić w przypadku następnego policjanta wolnego od USA? Niektóre z najtrudniejszych kwestii stojących przed Cop 30 mogą zaginąć w zawziętych negocjacjach: na przykład instrument „straty i szkody”, który miał rekompensować biednym krajom klęski żywiołowe związane z klimatem. Inne dyskusje – takie jak ta na temat transformacji energetyki – wydają się sparaliżowane przez sprzeciw grup interesu, takich jak rolnicy, właściciele domów czy europejscy producenci samochodów, którzy obawiają się, że będą musieli zapłacić rachunek.

Cel jest nadal właściwy, ale język, wskaźniki i zachęty muszą się zmienić. Należy przede wszystkim jasno powiedzieć, że łagodzenie skutków kryzysu klimatycznego jest szansą na innowacje. Debata nie może wiecznie toczyć się wokół tego, kto ponosi koszty i kto ma prawo do odszkodowania. Ostatecznie chodzi o inwestycję, która uczyni nasze społeczeństwa bardziej odpornymi na globalne ocieplenie i mniej zależnymi od niestabilnego i kosztownego modelu energetycznego.

Nie mniej ważna jest metoda, którą stosujemy, aby sprostać takim globalnym wyzwaniom. Na przykład policjanci mają stosunek wyników do kosztów, którego nikt nie może nazwać „zrównoważonym”. Czy te konferencje muszą przenieść się do innego kraju co roku? Co powiesz na to, aby spotkanie odbyło się na stałe w jednym lub kilku miejscach, z których każde skupiałoby się na kilku konkretnych wyzwaniach?

Być może nadszedł czas, aby zmienić kierunek misji Copa: dziś obejmuje ona gorączkowe negocjacje dyplomatów w sprawie treści komunikatu końcowego oraz tysiące wydarzeń towarzyszących, które nie mają wpływu na proces decyzyjny. Zamiast tego mogłaby skupić się na rozwiązaniach problemów związanych z klimatem, opierając się na najlepszych praktykach na całym świecie, tak aby decydenci mogli określić, w jaki sposób zwiększyć skalę tego, co się sprawdza.

pomiń poprzednią promocję w biuletynie

Dwie strony są kluczem do następnego policjanta. Brazyliajako kraj przyjmujący potrzebuje przełomu. A UE, która jako część świata najbardziej narażona na wojny handlowe i nie mogąca już polegać na USA, rozpaczliwie potrzebuje nowych przyjaciół.

Brazylia i UE muszą połączyć siły wokół pragmatycznego programu. Obok nich powinny znaleźć się Indie, Kanada, Wielka Brytania, Australia (gospodarz Cop31) i oczywiście Chiny. Ta siódemka może nie mieć podobnych poglądów w wielu istotnych kwestiach, ale nadal reprezentuje około połowy światowych emisji, liczby ludności i PKB. Twierdzę, że gdyby osiągnęły porozumienie, większość pozostałych stron by to zrobiła.

Stany Zjednoczone pod wpływem Trumpa i jego zwolenników Maga są zaginione w działaniu i tak będzie w dającej się przewidzieć przyszłości, pomimo tych samych warunków planetarnych i klimatycznych – w tym zagrażające życiu pożary i zamieci – jak my wszyscy. To poważny błąd, ale przynajmniej teraz istnieje szansa na ukształtowanie świata, który będzie mógł sprawniej funkcjonować bez hegemonicznej potęgi. Ponieważ debata klimatyczna utknęła na rozdrożu, musimy ją wykorzystać.

  • Francesco Grillo jest gościem Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego we Florencji i dyrektorem thinktanku Vision

Source link

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj