Donald Trump podwoił swoją obietnicę nałożenia ceł na cały import, próbując pobudzić amerykańską produkcję, co zdaniem ekonomistów prawdopodobnie oznaczałoby wyższe ceny dla konsumentów i rozgniewało amerykańskich sojuszników.
„Dla mnie najpiękniejszym słowem w słowniku są «taryfy»” – powiedział Trump w często burzliwej rozmowie z Johnem Micklethwaitem, redaktorem naczelnym Bloomberg News, w Klubie Ekonomicznym im. Chicago we wtorek. „To moje ulubione słowo”.
Trump był wyśmiewany w związku z potencjalnym wpływem ceł i często unikał pytań o wymierny wpływ tych opłat na inflację i geopolitykę. Trump proponuje ogólne cło w wysokości co najmniej 10% na cały import, przy czym cła sięgające 60% na towary z Chiny.
„Widzisz te puste, stare, piękne huty i fabryki, które są puste i upadają” – powiedział Trump. „Zamierzamy przywrócić firmy. Zamierzamy obniżyć podatki dla firm, które będą wytwarzać swoje produkty w USA. I będziemy chronić te firmy wysokimi cłami.”
Podczas przemówienia w Chicago Trump powtórzył wiele twierdzeń, które wygłosił w zeszłym tygodniu w Detroit Economic Club. W tamtym czasie Trump zmiażdżył miastotwierdząc, że charakteryzuje się wysokim wskaźnikiem przestępczości i niewielkimi możliwościami zatrudnienia.
„My także jesteśmy krajem rozwijającym się” – powiedział we wtorek. „Spójrz na Detroit”.
Trump skupił się na przemyśle samochodowym, twierdząc, że cła zachęcą producentów samochodów do budowy fabryk w USA – stwierdzenie to, jak sugerują niektórzy ekonomiści, sprowadza się do pobożne życzenie.
„Im wyższa cło, tym bardziej zwiększysz wartość tych towarów, tym więcej ludzie będą musieli zapłacić” – powiedział Trumpowi Micklethwait.
„Im wyższe cło, tym większe prawdopodobieństwo, że firma przyjedzie do Stanów Zjednoczonych i zbuduje fabrykę” – powiedział Trump, wywołując aplauz publiczności.
Micklethwait zauważył, że ekonomiści tak szacowany Propozycje gospodarcze Trumpa zwiększyłyby deficyt USA o 7,5 biliona dolarów, czyli dwukrotnie więcej niż propozycje Kamali Harris. Zwrócił także uwagę, że cła będą wymierzone także w amerykańskich sojuszników.
„Nasi sojusznicy wykorzystali nas bardziej niż nasi wrogowie” – powiedział Trump.
Zapytany, czy rozmawiał z Władimirem Putinem po zakończeniu swojej prezydentury, Trump odpowiedział, że „nie komentuje tego, ale powiem, że jeśli tak, to byłoby to mądre posunięcie”.
„Jeśli jestem przyjacielski w stosunku do ludzi, jeśli potrafię nawiązać z nimi relacje, to jest to dobre, a nie złe” – powiedział.
Trumpa zapytano także o jego stanowisko w sprawie Rezerwy Federalnej, a zwłaszcza o uwagi, jakie wygłosił pod adresem przewodniczącego Fed Jerome’a Powella, którego Trump po raz pierwszy mianował w 2018 roku.
„Myślę, że jeśli jesteś bardzo dobrym i rozsądnym prezydentem, powinieneś przynajmniej porozmawiać z (Fed)” – powiedział Trump. „Myślę, że mam prawo powiedzieć, jako bardzo dobry biznesmen… Uważam, że powinieneś trochę pójść w górę lub w dół.
„Nie sądzę, że powinienem móc to nakazać, ale myślę, że mam prawo zamieszczać uwagi na temat tego, czy stopy procentowe powinny wzrosnąć, czy też nie”.
Nawet zalecenie Białego Domu co do tego, co Fed powinien zrobić ze stopami procentowymi, oznaczałoby znaczące odejście od dawno ugruntowanej niezależności banku centralnego.
Trump często atakował Micklethwaita osobiście, mówiąc: „Wiem, że jesteś przeciwnikiem ceł”, a w pewnym momencie: „To człowiek, który nie był wielkim fanem Trumpa”.