Donalda Trumpa wykorzystał niedzielne poranne przemówienie na konwencji prawicowej w Phoenix w Arizonie jako okrążenie zwycięstwa, podkreślając pogląd, że jego wyraźne, choć stosunkowo niewielkie zwycięstwo było w rzeczywistości osunięciem się ziemi – i wmawiając swoim podstawowym poglądom, że cieszy się przytłaczającym mandatem .
„Nasz ruch nie tylko zdobył mandat” – powiedział Trump, który w listopadowych wyborach zdobył w głosowaniu powszechnym przewagę o około pół punktu procentowego, zdobywając jednocześnie kolegium elektorów 312-226. „Wszędzie zbudowaliśmy większości, które zdefiniują przyszłość naszego kraju”.
Przemawiał do tłumu zwolenników, który zebrał się na AmericaFest, corocznej konwencji organizowanej przez organizację Turning Point USA – grupę polityczną, która zmobilizowała się przed wyborami w 2024 r., aby wystawić wyborców ze stanu wahadłowego na Trumpa i zapewnić mu kontrolę w obu izbach Kongresu na początku swojej drugiej prezydentury w styczniu.
W ciągu ostatnich pięciu lat Turning Point stał się prawicowym molochem w ruchu konserwatywnym i domem dla aktywistów, którzy odrzucają starą gwardię Partii Republikańskiej, taką samą jak przed dojściem Trumpa do władzy. Od 2018 roku grupa wzrosła o ponad 650%, osiągając w ubiegłym roku przychody przekraczające 81 mln dolarów. Podczas weekendowego wydarzenia grupy, które odbyło się zaledwie kilka dni przed Bożym Narodzeniem, Turning Point przyciągnęło około 20 000 uczestników – nieco mniej niż połowę frekwencji na tegorocznej krajowej konwencji Republikanów w Milwaukee.
Przemówienie programowe Trumpa wygłoszone podczas tego wydarzenia podkreśliło dramatyczny rozwój tej grupy.
„Punkt zwrotny był niesamowity” – powiedział Trump, który zawołał dyrektora grupy: Charliego Kirkapo imieniu. „To naprawdę niesamowity facet”.
Podczas swojego przemówienia Trump rozkoszował się zwycięstwem i podwoił obietnice złożone w kampanii antyimigracyjnej. Zatrzymał się nawet na punkcie wyborów w 2020 r., które Joe Biden o włos wygrał, a Trump fałszywie twierdził, że zostały mu skradzione. W tym roku Trump twierdził, że wygrał „osuwiskiem”, chociaż jego zwycięstwo było zacięte, ale także zdecydowane.
Pochwalił grupy demograficzne o historycznie nastawionych Demokratów, które okazały się mniejsze w wyborach prezydenckich w 2024 r., uznając młodych ludzi i Latynosów za nowy blok w swojej bazie.
Efektem jego uwag, jakkolwiek przesadnych, było wpojenie w jego bazę przekonania, że wybory dały bezprecedensowy mandat do realizacji obietnic wyborczych, niezależnie od tego, jak bardzo byłyby one kontrowersyjne. Zaprosił nawet na scenę swojego byłego wroga, Teda Cruza – urodzonego w Kanadzie senatora USA z Teksasu – aby mówił o mandacie Trumpa.
„To był niesamowity moment” – powiedział śmiejąc się Trump, gdy Cruz opuścił scenę ataki osobiste że prezydent-elekt skierował kiedyś słowa do żony Cruza, Heidi, podczas udanej kampanii Trumpa w Białym Domu w 2016 r., teraz dla Teksańczyka jest to odległe wspomnienie.
Trump podkreślił także rolę, jaką odgrywają duże firmy we wspieraniu go – lub przynajmniej kapitulowaniu przed nim. „Dzwonili wielcy liderzy biznesu – wielu z nich – a niektórzy z nich nie byli do końca po mojej stronie” – powiedział Trump.
„Ale teraz są po mojej stronie”. (Atut podobno niedawno jadłem kolację z miliarderem, właścicielem Amazona i „Washington Post”, Jeffem Bezosem, w Mar-a-Lago.)
Podczas swojego przemówienia Trump obszernie mówił o Kanale Panamskim, podwajając swoje zagrożenie w sobotę o odzyskanie przejścia handlowego, jeśli Panama nie będzie zarządzała trasą zgodnie ze swoimi preferencjami. „Będziemy żądać, aby Kanał Panamski został teraz zwrócony Stanom Zjednoczonym” – powiedział Trump, wywołując gromkie brawa.
Trump prowadził także kampanię na rzecz swoich czołowych kandydatów do gabinetu, w tym kandydata do Departamentu Obrony Pete’a Hegsetha; jego wywiadowiec, Tulsi Gabbard; nominowany do departamentu zdrowia Robert F. Kennedy Jr; oraz ultrakonserwatywnego lojalistę Trumpa, Kasha Patela, którego wystawił na następcę Chrisa Wraya na stanowisku szefa FBI. Wszyscy byli pogrążeni w różnorodnych kontrowersjach.
Następnie zajął się imigracją.
„Moja administracja będzie kierować się mottem «złożyć obietnice i dotrzymać obietnic»” – powiedział Trump, który podczas swojej pierwszej prezydentury nie dotrzymał niektórych z najbardziej pamiętnych obietnic z kampanii w 2016 r., w tym opłaconej budowy muru na granicy amerykańsko-meksykańskiej przez rząd meksykański.
Realizując obietnicę wyborczą dotyczącą rozpoczęcia masowych deportacji nielegalnych imigrantów, Trump powiedział: „Rozpoczniemy największą operację deportacyjną w historii Ameryki, większą nawet niż operacja prezydenta Dwighta D. Eisenhowera”.
Odniesienie do Eisenhowera nawiązywało do masowych deportacji przeprowadzonych w czasach Wielkiego Kryzysu przez administrację tego prezydenta. Program ten zaowocował masowe wydalenie niemal 2 milionów Amerykanów pochodzenia meksykańskiego bez należytego procesu w wydarzeniu, które powszechnie określa się jako formę czystek etnicznych.
Tom Homan, którego Trump wyznaczył do opracowania strategii obiecanych masowych deportacji, rozgrzewał się przed prezydentem-elektem, drwiąc z krytyków jego antyimigracyjnej retoryki. „Tom Homan to rasista, Tom Homan to dupek” – stwierdził Homan. „Mów, co chcesz, mam to gdzieś”.
Obiecał, że prezydent-elekt będzie „twardzielkiem” i ostrzegł liberalnych burmistrzów niektórych amerykańskich miast, którzy obiecali przeciwstawić się planowi masowych deportacji. „Jeśli wy tego nie zrobicie, zrobią to prezydent Trump i Ice” – powiedział Homan, powołując się na skrót oznaczający egzekwowanie prawa imigracyjnego i celnego. „Zgadnij, gdzie Tom Homan będzie pierwszego dnia? Chicago, Illinois.”
Dzień inauguracji, oświadczył Trump, będzie poświęcony realizacji jego twardej polityki imigracyjnej: „20 stycznia będzie naprawdę Dniem Wyzwolenia w Ameryce”.