IW pierwszym okresie moich lat po menopauzie nie doświadczyłam dokładnie takiego przypływu energii, o jakim wspomina dr Christine Northrup w swojej przełomowej książce Mądrość Klimakterium. Ona mówi o menopauzie jako o „rewolucji umysłu i ciała, która przynosi największą szansę na rozwój od okresu dojrzewania”. To dopiero pozytywny obrót sprawy.

Na jednym poziomie wciąż opłakiwałam utratę płodności i czułam się trochę jak skorupa człowieka. Pragnęłam odzyskać swoją seksowność, nie zdając sobie sprawy, że ostatecznie zostanie ona zastąpiona czymś równie potężnym – żądzą życia.

Albo że wkrótce odzyskam kontrolę nad swoim prawdziwym „ja” – tym, które ukrywałam pod starannie kreowanym przez całe życie zawodowe wizerunkiem pewnej siebie i zdolnej dziennikarki oraz dobrze prosperującej samotnej matki.

Sławny przypływ energii Northrupa powoli mnie ogarniał, ale najpierw trzeba było coś przepracować.

Moja matka, której zdrowie powoli się pogarszało, zmarła. Przygotowywałem się na to, ale nigdy nie wierzyłem, że to się stanie. Czy ona na pewno znów się podniesie? Zalały mnie fale żalu.

Były też inne zgony. Trzy moje najbliższe przyjaciółki odeszły – pełne życia, troskliwe kobiety i powiernice, które pozostawiły ogromną pustkę w moim życiu.

Zostałam zwolniona z mojej prestiżowej pracy, którą wykonywałam przez 18 lat, a potem mój syn w wieku uniwersyteckim oznajmił, że chce mieszkać osobno ode mnie. Dla wielu kobiet w okresie menopauzy te zmieniające życie wydarzenia są częścią podręcznika dla tych, które są w trzecim akcie swojego życia.

Po raz pierwszy w życiu popadłam w głęboką depresję. Przez lata byłam na adrenalinie, więc teraz, gdy nikt na mnie nie polegał, zaczęłam czuć się bezużyteczna. Jaki był sens mojego istnienia?

Podróżowałam, ale kiedy wracałam, trudno mi było znaleźć rytm dnia; uzależniłam się od wieczornych teleturniejów i obejrzałam film Mamma Mia w kółko, płacząc podczas sentymentalnych scen i pochłaniając głównie bloki czekolady.

Zamiast rozpocząć nowy projekt pisarski, spędziłem czas przy klawiaturze, niewytłumaczalnie polując na strony aukcji majątkowych. Wkrótce bagażnik mojego samochodu był wypchany cudzymi skarbami, mimo że wciąż nie rozpakowałem wielu przedmiotów z domu moich zmarłych rodziców. Czy stawałem się zbieraczem? Bagażnik mojego samochodu mówił tak.

Nadszedł czas, aby podjąć pozytywne działania i znaleźć inną pracę. Nie było to łatwe zadanie dla starszej kobiety. Wielu potencjalnych pracodawców mnie olało, więc ostatecznie przyjęłam rolę, która płaciła mniej niż połowę mojej starej pensji. Było to w małym studiu kreatywnym z grupą trzydziestolatków, którzy wyraźnie nie byli pod wrażeniem moich lat doświadczenia.

Nie tylko musiałam się jeszcze raz wykazać, ale także opanować umiejętność obsługi komputera, którą ignorowałam w przeszłości. Jednak odkrywam, że znajdowanie nowych wyzwań jest jednym z kluczy do dobrego radzenia sobie po menopauzie.

Po rozpoczęciu pracy stopniowo zdałem sobie sprawę, że nie jestem już przygnębiony. Byłem w pełni zaangażowany w odnoszenie sukcesów w mojej nowej roli. Moja adrenalina znów zaczęła działać.

Zaczęłam chodzić w porze lunchu, jako odprężenie, i starałam się też schudnąć, żeby zmieścić się w moją starą garderobę do pracy, która nie była zbudowana wokół elastycznych pasów. Kilogramy się mnożyły i nie chciały się ruszyć, co zdarza się wielu kobietom w okresie menopauzy.

Zajęło mi to ponad rok, ale schudłam 23 kg dzięki przerywanemu postowi. Patrząc w lustro, poczułam, że znów wyglądam kobieco – cześć, talia. Zdecydowałam również, że jeśli uda mi się zrzucić te uparte kilogramy, osiągnę wszystko. Przerabiałam scenariusz i czułam w sobie prawdziwą lekkość.

Mój zakres obowiązków wzrósł, zacząłem naprawdę lubić wyzwania związane z moją pracą i miałem odnowioną energię do kreatywnych projektów poza biurem. Nagle zacząłem też wymyślać pomysły na start-upy i prowadzić prezentacje. Zrozumiałem, że być może irytujący jasnowidz od dobrego samopoczucia, dr Northrup, miał rację.

Mój nowy reżim obejmował teraz trening siłowy (wyłowiłam ciężarki z tyłu szafy), priorytetowe traktowanie snu, stanie na jednej nodze, aby umyć zęby jako ćwiczenie równowagi i jedzenie obrzydliwych sardynek na toście na śniadanie dla ich wapnia. Przeobraziłam się w pełnoprawnego wojownika przeciwstarzeniowego.

Nie miałam na myśli znalezienia srebrnego lisa, rozumiesz. Randkowanie już mnie nie interesowało, ale odkryłam, że mam teraz prawie tyle samo przyjaciół płci męskiej, co żeńskiej. Ponieważ polityka seksualna nie jest już tematem przewodnim, naprawdę zaczęłam cieszyć się towarzystwem mężczyzn.

Wyzwalające jest też to, że nie jestem już obiektem seksualnym. Kiedyś unikałam placów budowy, żeby uniknąć zaczepek, ale teraz, gdy przechodziłam obok, to były tylko – świerszcze. Są też inne bonusy. Czasami oferują mi miejsca w środkach komunikacji miejskiej i zawsze chętnie je przyjmuję.

Mój syn i ja cieszymy się świetną relacją, ale kocham też swoją niezależność i wolny czas, który pozwala mi oddawać się temu, na co mam ochotę. Życie jest piękne.

Moje przesłanie jest takie, aby przyjąć przerażającą „zmianę życia”. Te lata po menopauzie mogą wydawać się bonusem – są one wypłatą za wakacje życia.

Source link

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj